Bez kategorii
Like

Stawrowski: Czy chrześcijanin może być dobrym obywatelem? cz. 3

12/12/2011
440 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Postawę uczniów Chrystusa pięknie podsumowuje pochodzący z czasów Justyna list do Diogneta:

0


Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem (…) a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa. (…) Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”1.
 
Chociaż to przede wszystkim wytrwałość chrześcijan w znoszeniu prześladowań, spowodowała, że stopniowo zmieniał się sposób ich postrzegania przez innych współobywateli oraz władców imperium, niewątpliwie jednak również racjonalne argumenty przedstawiane przez chrześcijańskich apologetów odegrały tutaj swoją rolę. Przekonanie, że jedynym gwarantem stabilności wspólnoty politycznej jest wymaganie, by każdy całkowicie – ciałem i duszą – oddał siebie państwu i stojącej na jej czele władzy, przestało być stopniowo oczywiste. Okazało się, że można być obywatelem nieba, a jednocześnie rzetelnie wypełniać obowiązki wobec swojej ziemskiej ojczyzny. Chrześcijanie, odrzucając religijne uroszczenia państwa, dowiedli, że mogą być jego dobrymi obywatelami.
 
W końcu w roku 311 cesarz Galeriusz, widząc nieskuteczność dotychczasowych represji (a na dodatek dotknięty okropną chorobą), zgodził się, by ci, którzy w obliczu śmierci wyrzekli się swej wiary, „znów mogli być chrześcijanami i odbudować świątynie, w których się zbierali pod warunkiem, że nie będą czynili nic przeciwko porządkowi. (…) Dlatego też, z uwagi na to nasze ustępstwo, obowiązani będą modlić się do swego boga o nasze bezpieczeństwo i własne, aby na wszelki sposób zarówno sprawy publiczne w dobrym były stanie, jak też i oni sami w swym własnym domu mogli żyć spokojnie”2. Odwołanie się do kryterium porządku i spokoju publicznego oraz ograniczonej a nie bezwzględnej lojalności wobec władzy wyrażonej tu obowiązkiem modlitwy do swojego boga o jej pomyślność jest tutaj znamienne. W roku 313 Konstantyn i Licyniusz uczynili w Mediolanie ostateczny krok: „Od dawna już biorąc pod uwagę fakt, że nie należy stawiać przeszkód na drodze do wolności religijnej, lecz trzeba dać myśli i woli każdego człowieka swobodę w zakresie traktowania spraw Bożych zawsze według ich wyboru, zwróciliśmy się do chrześcijan z wezwaniem, ażeby uchowali wiarę zawartą w ich wyznaniu i szerzoną religijnym kultem. (…) Tak więc, kierując się zdrową i jak najbardziej słuszną ideą wyraziliśmy dekretem tę naszą wolę, aby absolutnie nikomu nie odmawiano swobody umożliwiającej przyjęcie i wybór kultu, czy też wiary chrześcijańskiej i żeby każdy mógł bez przeszkód zagłębić się myślą w nauce tej religii, którą sam dla siebie uzna za stosowną…”3. Także i ci cesarze uzasadniali swoją decyzję troską o zachowanie porządku i publicznego spokoju. Stosując takie kryterium dobrze sprawowanej władzy w państwie, kwestia wiary, religii, osobistych przekonań przestała mieć pierwszorzędne znaczenie.
 
W stronę państwa ograniczonego
W wyniku spotkania z chrześcijaństwem republikańskie rozumienie wspólnoty politycznej wzbogaciło się o jeden niezwykle ważny element. Okazało się, że możliwe jest obywatelskie uczestnictwo i troska o wspólnotę polityczną, nawet wtedy, gdy to wcale nie sprawy państwa stanowią dla jego mieszkańców absolutny i ostateczny punkt odniesienia.Aby jednak taka troska mogła się realizować, a państwo mogło liczyć na lojalne i powszechne wsparcie swoich obywateli, musi w nim zostać uznana i zagwarantowana zasada wolności religijnej. To właśnie wytrwała postawa chrześcijan, która wymusiła na władcach imperium rzymskiego przyjęcie owej zasady, wyznaczyła celom państwa określone granice. Tym samym odsłonił się pomost łączący ideę republiki z projektem państwa ograniczonego. Obrońcami republikańskiej wizji państwa mogli stać się także ci, dla których ziemskie państwo i wspólnota polityczna stanowiły tylko blade odbicie ich prawdziwej niebiańskiej ojczyny.
 
Zbigniew Stawrowski (ur. 1958), filozof polityki, profesor w Instytucie Politologii UKSW oraz Instytucie Studiów Politycznych PAN, dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera w Krakowie. Autor książek: „Państwo i prawo w filozofii Hegla” (1994), „Prawo naturalne a ład polityczny” (2006), „Niemoralna demokracja” (2008), „Solidarność znaczy więź” (2010). Stały współpracownik „Rzeczy Wspólnych”.
1 „List do Diogneta” 5; [s. 84-85].
2 Euzebiusz z Cezarei, „Historia Kościelna” VII,17, 6-10; [s. 39].

3 Euzebiusz z Cezarei, „Historia Kościelna” X, 5, 4-14, [s. 39-40]. 

0

Rzeczy Wsp

"Rzeczy Wspólne" powstaly po to, aby powaznie mówic o polityce na przekór niepowaznym czasom. Drugim celem kwartalnika jest aktualizacja polskiego republikanizmu, który uwazamy za nasza najlepsza tradycje polityczna."

78 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758