Oto treść listu, który dostarczony będzie za godzinę wszystkim posłom w PE:
„Wczorajsze wybory w Rosji były niezwykle ważnym wydarzeniem politycznym. Niestety, odbyły się one w warunkach daleko odbiegających od standardów demokratycznych (nie zarejestrowano wielu partii, innym uniemożliwiano normalną działalność, blokowano przepływ informacji, zaaresztowano demonstrantów). Jaka jest na to reakcja Parlamentu Europejskiego i jej Delegacji ds. Komisji Współpracy Parlamentarnej UE-Rosja? Żadna.
Pomimo moich apeli do przewodniczącego tej Delegacji, pana Knuta Fleckensteina, nie zorganizował on posiedzenia w tej sprawie ani przed wyborami, ani po nich. Nie wydał także indywidualnego oświadczenia w kwestii konieczności zachowania demokratycznego charakteru niedzielnych wyborów. Trud zajęcia jakiegokolwiek stanowiska w tej materii wzięli na siebie poszczególni członkowie Delegacji – jutro odbędzie się public hearing, z udziałem Garri Kasparova, Denisa Bilunova, Evgienii Chirikovej, Olega Kozlovskiego i Nikolaja Nikolajeva, zorganizowany przez Kriistinę Ojuland i przeze mnie, a w środę spotkanie z udziałem Lilii Shibanowej i Marii Lipman, zorganizowany przez Wernera Schulza. Jak widać, szef Delegacji zupełnie nie uznał za stosowne dyskutować o wyborach w Rosji. Jeśli pan Fleckenstein nie uznaje za stosowne zajęcia stanowiska w sprawie wyborów w Rosji, to po co działa Delegacja, której jest szefem?
Co więcej, w oficjalnym mailu poinformowano mnie, że przewodniczący Fleckenstein nie może wziąć udziału we wtorkowym wysłuchaniu publicznym, bowiem w tych dniach musi brać udział w partyjnych spotkaniach na terenie swojego kraju. Przewodniczący Fleckenstein nie miał jednak oporu i znalazł czas, by zwołać nadzwyczajne posiedzenie Delegacji 15 listopada na żądanie stałego przedstawiciela Federacji Rosyjskiej przy UE, Władimira Chizowa. Jak widać, przewodniczący chętnie działa na żądanie przedstawiciela Rosji, ale nie chce działać na apele członków jego Delegacji.
To, niestety, nie jest sytuacja wyjątkowa – można odnieść wrażenie, że Delegacja ds. Współpracy z Rosją po prostu nie działa, a podatnicy europejscy płacą niepotrzebnie na jej działalność. Ostatnie zwyczajne jej posiedzenie odbyło się 6 września. Nota bene, na wcześniejszym posiedzeniu zablokowane zostało przyjęcie oświadczenia w sprawie Magnickiego i konieczności wyjaśnienia okoliczności jego tragicznej śmierci. Symptomatyczne.
W tej sytuacji warto zadać sobie pytanie – po co działa Delegacja? W czyim interesie działa? Jakim wartościom hołduje? Kto jest w niej prawdziwym decydentem?
Apeluję do wszystkich, którzy zainteresowani są pracami Parlamentu Europejskiego w wymiarze wschodnim, do bliższego zainteresowania się działalnością Delegacji ds. Współpracy z Rosją i do wymuszenia na jej przewodniczącym rzetelnej pracy, w imię wartości europejskich.”