Być może jednym z istotnych kryteriów powołania do nowego rządu Donalda Tuska jest odpowiednio wierno- poddańczy stosunek do jego szefa. Słowem: kto jest lizusem, ten ma szansę.
Wszystkich przebił Sławomir Nowak, który już w rządzie był, ale wyleciał z niego po aferze hazardowej. Teraz wrócił zapewne za to, że umie chwalić Tuska, jak nikt. „Dotknięty przez Boga geniusz”- te słowa Sławomira Nowaka o jego partyjnym i rządowym szefie były wystarczające, aby znaleźć się w nowej Radzie Ministrów.
I do tego w resorcie, na którym się kompletnie nie zna.
W kolejnych dniach będę brał „na widelec” kolejnych nowych ministrów, aby pokazać jakie były mechanizmy ich awansu.