Jacek Kurski gościł wczoraj u Moniki Olejnik. Niewątpliwie jest on medialnie rozchwytywany. Szkoda tylko, że jego wystąpienia są strasznie monotonne.
Młodzi, przystojni, energiczni "ziobryści" z niepokojem patrzą na to co się dzieje na prawicy. Ich celem jest odsunięcie od władzy fatalnie rządzącej Polską Platformy Obywatelskiej. Chcą to zrobić w ciągu tej kadencji – zbudować nowe ugrupowanie, rozkochać w sobie polskie społeczeństwo, położyć na łopatki Donalda Tuska. Zrobią to z Marzeną Wróbel oraz Beatą Kempą, faworytkami polskich mediów, no i oczywiście posłem Mularczykiem, ma się rozumieć.
Jacek Kurski to prawdziwy patriota Prawa i Sprawiedliwości, rozbija partię w momencie, kiedy ta powinna być wzorem konsolidacji. Do Polski coraz mocniej łomocze kryzys, zbliża się najtrudniejszy czas dla Donalda Tuska. Na ten moment czeka Jarosław Kaczyński od lat, wie, że albo dojdzie do władzy jak Orban, zgarniając wszystko, albo PiS już więcej nie poczuje smaku rządzenia.
Kurski uważa jednak inaczej. Wierzy, że jego ugrupowanie w krótkim czasie stanie się jedyna alternatywą na prawicy i już w następnych wyborach odeśle PO na śmietnik historii. Wiara czyni cuda – myśli zapewne Pan Jacek. A gdyby jego frakcja nie zostałaby zmarginalizowana w PiS przez Kaczyńskiego, również tak patetycznie mówiłby o konieczności zmian?