Czego brakuje ludziom władzy na każdym szczeblu, że latami pozwalają obywatelom siłowo udowadniać swoje racje, wmawiając nam, że to jest demokracja? Wyobraźni?
W Marszu Niepodległości uczestniczyłam tylko duchem. Oglądałam przekaz TV NE na żywo, konfrontując ten przekaz z tefałenem24. W kolejnych dniach ukazało się tu tak dużo relacji i opinii, że ja już swojej nie dołączę.
Mam jednak nieodpartą ochotę skomentować te żonglerki dobrych rad na temat tego czy i jak zmienić prawo, w sprawie zgromadzeń, a może i Konstytucję. Rady te idą z najwyższych czynników i od ‘fachmanów’, którzy przy tym prawie robili.
Przyznam się nieskromnie, że ja z moim ograniczeniem wiedzy na temat prawa i braku doświadczeń w sprawach organizacji takich ‘imprez’, mam większą wyobraźnię niż ci wszelkiej maści znawcy i decydenci. Tylko, że ja nie udaję, że jestem posłem, senatorem, który to prawo stanowi lub prawnikiem, który konsultuje te ustawy.
Czy oni nie zdają sobie sprawy z tego, że teraz krytykują i ośmieszają samych siebie proponując zmiany swoich nieudolnych ustaw i rozporządzeń? To nie są ludzie, którzy dopiero od roku są w polityce.
W kontekście zmian prawa w zakresie zgłaszania zgromadzeń, usłyszałam, jako koronny argument, że wydawanie takich zezwoleń wymaga demokracja, bo każdy, zgodnie z Konstytucją może wyrazić swoje poglądy.
Dlaczego ja demokrację rozumiem, jako wynik liczby uczestników wszelkich wyborów i decyzji? Jeśli ja się mylę, to proszę mnie wyprostować. Demokratycznie;).
Wszak demokratyczne mają być wybory do parlamentu i samorządowe. Demokratycznie zatwierdzane są wszelkie ustawy, uchwały, w tym parlamencie i na poziomie lokalnym.
Czyż demokratycznie nie da się pokazać poglądów, także ilością uczestników i li tylko ilością uczestników zgromadzeń wszelkich? Tak i tylko tak można pokazać ile warte są każde poglądy.
Cała sztuka urzędnika, który zezwala na zgromadzenie, polegać powinna na zarządzaniu mapą. Zwyczajną mapą, kalendarzem i zegarkiem.
Wszystkie telewizje mogą sobie dokładnie liczyć uczestników, w relacjonowaniu z takiego zgromadzenia. Policja ma sobie stać na całej długości trasy, z boku, żeby reagować na objawy zakłócania zgromadzenia. Stawianie policji w roli sędziego na ringu, to zły pomysł, bo nie są to te same role.
Na drugi dzień mogą zastanawiać się komentatorzy i ośrodki badania opinii publicznej, dlaczego po tej a nie innej stronie, jest więcej uczestników.
Wygrywa ten, kto zgromadzi więcej uczestników.
Koniec, kropka! To jest demokracja!
Ale zapewne ja nic nie rozumiem z tej demokracji. Źle ją interpretuję.
Wymyślono nam prawo dotyczące wszelkich koncesji, zgód i pozwoleń, gdzie urzędnik może powiedzieć spokojnie: „ ten plac już jest zajęty, wolny mamy jeszcze ten z innej działki – chce go pan/pani?. Nie?, To trudno, proszę szukać w innym mieście”. Wszyscy rozumiemy takie ustalenia i nie wchodzimy na głowę pierwszemu właścicielowi działki.
Czego brakuje ludziom władzy na każdym szczeblu, że latami pozwalają obywatelom siłowo udowadniać swoje racje, wmawiając nam, że to jest demokracja? Wyobraźni? Tylko wyobraźni?
Chyba, że wyobraźnie mają taką, że taki ‘brak wyobraźni’ jest potrzebny do tego, żeby Polacy latami tkwili z daleka od demokracji?