Marsz Niepodległości w oczach postronnego obserwatora
13/11/2011
466 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Chichotem historii jest, że Niemcy-wnuki tych którzy zamordowali kogoś w każdej bez wyjątku polskiej rodzinie-przyjeżdżają bić i poniżać Polaków w ich własnej stolicy.
Zajścia podczas warszawskiego Marszu Niepodległości stanowią wymowną ilustrację tego jaka jest kondycja tej naszej „niepodległości”. Kilkuset Niemców, nazwanych dla niepoznaki „antyfaszystami” pozwoliło sobie na bezkarne bicie polskich „faszystów”. To że „polska” policja pobłażała tym ekscesom, można jeszcze zrozumieć biorąc pod uwagę fakt kierowania aparatu państwowego przez etnicznego Niemca Donald Tuska. Trudniej jednak pojąć bierną postawę tysięcy pozostałych uczestników Marszu, którzy jak przypuszczam nie należeli do kategorii tych „młodych, wykształconych” uważających Niemców za swych największych tysiącletnich przyjaciół. Świadczy ona niezbicie, że mamy obecnie problemy nie tylko z polską „niepodległością”, ale również z samymi Polakami.
Wyobraźmy bowiem sobie odwrotną sytuację, w której kilkuset polskich „ekstremistów” zaatakowałoby w Berlinie pokojową niemiecką demonstrację. Zapewne niewielu z nich uszłoby z tego z życiem, a ci którym by się to udało wylądowaliby na długie lata w niemieckim więzieniu. Dziki jazgot wszystkich zachodnich mediów piętnujących „polskich nacjonalistów” trudno już sobie nawet wyimaginować.
„Fundamentalnym osiągnięciem ostatnich lat było ostateczne ugruntowanie się agenturalno-kolonialnego charakteru władzy w III RP nieudolnie ukrywającej się za potiomkinowską fasadą „niepodległego państwa polskiego”. Praktycznym tego rezultatem jest zaniechanie jakichkolwiek jego działań w zakresie ochrony interesów Polski i Polaków. Mało tego można nawet zaobserwować świadome posunięcia wymierzone w powyższe interesy. Sztandarowym tego przykładem jest sprawa smoleńska, gdzie władze we ścisłej współpracy z Rosjanami uwikłały się w działania zmierzające do zamaskowania prawdy o tej tragedii.”
Jak widać jeszcze większym osiągnięciem naszych wrogów było doprowadzenie społeczeństwa do obecnego stanu.
Jakie wnioski musi bowiem wyciągnąć każdy postronny obserwator? Można było Polaków ograbić z majątku narodowego, suwerenności, zainstalować im obcych agentów w charakterze włodarzy, zlikwidować w zamachu resztę niezależnej elity i nie spowodować tym żadnych poważniejszych odruchów samoobrony. Można na dodatek bić ich i obrażać w ich własnej stolicy bez obawy o jakiekolwiek konsekwencje.
Krótko mówiąc można z nimi zrobić dosłownie wszystko jak ze stadem baranów i nie potrzeba do tego nawet przewagi fizycznej (materialnej). Do tego bardzo groźnego wniosku musieli już dojść wszyscy nasi wrogowie. Mało tego; musieli sobie zadać pytanie czy Polacy są aż tak głupi, że nie widzą co się z nimi wyczynia? Chyba nie! Oni po prostu nie chcą tego widzieć. Oznacza to całkowitą niemoc i kapitulację. Po prostu, jak bydło w rzeźni, czekają potulnie na swą kolej.
W wywiadzie dla Onetu Paweł Kukiz stwierdził:
Chichotem historii jest, że Niemcy – wnuki tych, którzy zamordowali mi dziadka w Auschwitz – przyjeżdżają bronić Polaków przed faszystami w dzień wyzwolenia Polski.
Nie mam zamiaru polemizować z panem Kukizem na temat semantyki słowa „faszysta” czy „bronić”, ale w zamian pozwolę sobie na zakończenie sparafrazować jego myśl, tak by adekwatnie oddawała obraz rzeczywistości.
Chichotem historii jest, że Niemcy-wnuki tych którzy zamordowali kogoś w każdej bez wyjątku polskiej rodzinie-przyjeżdżają bić i poniżać Polaków w ich własnej stolicy, a oni nadal łaszą się i im wysługują, a Polki grzeją im z ochotą łóżka. Tylko ktoś pozbawiony krzty honoru i ludzkiej godności może postępować w ten sposób. Taki ktoś może budzić w obcych jedynie bezgraniczną pogardę i takową jest on faszerowany jak Europa długa i szeroka.