3.11.2011. Byłem dziesięciolatkiem kiedy czytałem „Reksy, smyki i zagraje” Teodora Goździkiewicza. Na studiach kupiłem sobie drugie wydanie z roku 1975. Dziś, przed sobą, mam to młodsze wydanie. -„Niesforne Dziecię Gutenberga”.
źródło: internet – sieć, wydanie pierwsze z 1961.
W książce są cztery opowiadania:
Ślubowany strzał Bałabajdy, Zagraj, Rex, "Pies", Smyk.
Polecić, przypomnieć chciałbym czwartą historyjkę. "Pies" to wojenne, zbeletryzowane wspomnienia.
"[…] Był rok 1941. Generał niemiecki Erwin Romel, zwany przez swych rodaków Orłem Pustyni, pobiwszy pod Benghazi ósmą armię angielską, dowodzoną przez generała Wavela, zdobywał bez trudu osiedla, miasteczka, forty i oazy wzdłóż Morza Śródziemnego. Oparł mu się tylko jeden Tobruk, libijsko-arabskie miasteczko, prawie osada, jednym bokiem dotykające morza, drugim gorących obszarów Sahary.".
Wojenna przyjaźń dowódcy punktu sanitarnego z psem (być może z "skundlonym" szakalem – Andrzej Budzyk) mocno utkwiła w mojej pamięci.
"[…] Pies, nie-pies – szakal, nie-szakal? Wziąłem w ręce od żołnierza chuderlawego malca, który milcząco przyjął zmianę. Zacząłem go oglądać. Barwa sierści bardzo przypominała szakala, ale w budowie głowy było coś skończenie psiego. Tak samo nogi, pazury – jak u psa. Uszy zaś i kark – jak u szakala.".
Współcześni internauci mało wiedzą o wysiłkach edukacyjnych i o pracy organicznej za PRL-u. Publikacje takie jak "Pies" pokazywały nieodległą historię Polaków, Polski oraz prezentowaly pozytywne postawy, wzorce.
"[…] Psy lubiłem od dziecka i teraz nawet tu, w Afryce, wspominam swojego Bima, owczarka colle, który został z rodzicami w kraju.
Tobruk, jak wszyskie osiedla Afryki i Bliskiego wschodu, ma ogromnie dużo psów. Są to jednak przeważnie psy bezpańskie, zdziczale czy półdzikie, nieufne, lękające się człowieka, od ktorego spotyka je tylko krzywda, straszliwie głodne i straszliwie chude, żerujące po śmietnikach nocą, ukradkiem, kiedy ludzie idą spać. Dzień bialy przepędzają w ukryciu, po piwnicach i zamaskowanych kątach.
Jak między nimi szukać przyjaciela?
A przyjaciel był mi potrzebny?".
źródło sieć: Młody Tadeusz Goździkiewicz.
Relacja pies – człowiek (kolejność nieprzypadkowa – Andrzej Budzyk) przemawiała przykładem. Łatwiej nas dziś innym zrozumieć jeżeli zna się "nasze książki"…
"[…] Pies jakby wszystkich ludzi, których spotykał, dzielił na gatunki. jednych traktował spokojnie, drugich nie znosił.. Warczał na sam widok, mogli nawet nic nie mówić.
Szczególnie do dwóch osób odnosił się w sposób zastanawiający: do majora Cietrzewińskiego i sanitariusza Mielca. Jeżeli którykolwiek zblizał się do nas. Pies tracił swój wrodzony spokój. Najeżony wrogo, warczący, ze sztywnymi łapami umykał w bok. Wolał znajdować się w przyzwoitej odległóści od nich.
Wyglądało nieraz na to, że kąsałby ich, gdy by umial. w tym wypadku jednak dzidziczne cechy ubożały go. Nie umial napadać, potrafił tylko unikać wroga.
Spełnial więc Pies koło mnie swoistą rolę sejsmografu, wykrywającego w moim otoczeniu stan nieprzyjaznych lub przyjaznych uczuć.".
Wielotysięczne nakłady powodowały, że publikacje takie jak książki dla mlodzieży Teodora Goździkiewicza oddziaływały rzeczywiście na dziesiątki tysięcy osób.
Przypomina mi to trochę do "nostalgiczny" dowcip "O DELIKATESACH":
"[…] Były kiedyś (przed wojną) "Delikatesy" i komu to szkodziło?".
Były kiedyś takie książki jak "Reksy, smyki i zagraje" i nie należy o nich zapominać.
Teodor Goździkiewicz zmarł 13 listopada 1984. Przed rokiem było stulecie urodzin tego współczesnego, polskiego pisarza.
Jego ciekawy życiorys, Polaka patrioty, warto przeczytać na przykład "w adresach" poniżej:
* www.lowiczanin.info/wiki/index.php
* lowiczanin.info/kwartalnik-historyczny/02-2007/2007-07-26-Lowicka-mlodosc-Teodora-Gozdzikiewicza/
Moja nauczycielka polskiego i dyrektorka licealna Józefa Gajewska ceniła sobie prace Teodora Goździkiewicza dla młodzieży. Nie ukrywała przed uczniami, że postawy tego pisarza są pochodną wychowania i dorastania, a potem jego działalności, służby w Armii Krajowej do 1949 roku.