Według słownika języka polskiego „parlament” to ustawodawczy organ przedstawicielski pochodzący z wyborów. Jak widać z tego nie koniecznie musi być to organ państwowy, natomiast nieodzowną jego cechą jest władza ustawodawcza czyli kreowanie prawa. W twórczym zapale budowania „superpaństwa” europejskiego stworzono wszystkie jego organy z parlamentem, rządem, a nawet prezydentem, zapomniano tylko o jednym: – że takiego państwa nie ma, przynajmniej jak dotąd. Jest to kolejność działań odwrotna od normalnego toku dziejów w którym najpierw powstaje państwo, a następnie jego organy. Chyba że w tym szaleństwie jest metoda postawienia przed faktami dokonanymi, wprawdzie państwa nie ma, ale jest władza i ta władza będzie rządzić tym co sobie do tego państwa zaliczy. Traktat lizboński stanowiący swego rodzaju „konstytucję” dla UE nie likwiduje […]
Według słownika języka polskiego „parlament” to ustawodawczy organ przedstawicielski pochodzący z wyborów.
Jak widać z tego nie koniecznie musi być to organ państwowy, natomiast nieodzowną jego cechą jest władza ustawodawcza czyli kreowanie prawa.
W twórczym zapale budowania „superpaństwa” europejskiego stworzono wszystkie jego organy z parlamentem, rządem, a nawet prezydentem, zapomniano tylko o jednym: – że takiego państwa nie ma, przynajmniej jak dotąd.
Jest to kolejność działań odwrotna od normalnego toku dziejów w którym najpierw powstaje państwo, a następnie jego organy.
Chyba że w tym szaleństwie jest metoda postawienia przed faktami dokonanymi, wprawdzie państwa nie ma, ale jest władza i ta władza będzie rządzić tym co sobie do tego państwa zaliczy.
Traktat lizboński stanowiący swego rodzaju „konstytucję” dla UE nie likwiduje państw członkowskich, ogranicza natomiast zakres ich władzy przez postanowienie o wyższości prawa unijnego nad państwowym.
Jednakże orzeczenie trybunału konstytucyjnego RFN w Karlsruhe postanowiło wyraźnie że obowiązywanie prawa unijnego musi być potwierdzone decyzją parlamentu niemieckiego.
W odróżnieniu od tego stanowiska stosowana w Polsce konstytucja przewiduje możliwość funkcjonowania bezpośredniego prawa unijnego z pominięciem polskich organów ustawodawczych.
Jest to zrzeczenie się suwerenności, a nawet dopuszczenie możliwość likwidacji państwa przemycone w zapisie konstytucyjnym bez ujawniania konsekwencji.
Jeżeli takie postanowienie jest w ogóle możliwe to chyba jednak wymagałoby przynajmniej referendum narodowego z wymaganą kwalifikowaną większością zarówno udziału jak i akceptacji.
Jak na razie nie sięga się aż do tak drastycznych posunięć zadawalając się stopniowym ograniczaniem autonomicznych funkcji krajów członkowskich z wyraźnym zróżnicowaniem postępowania w stosunku do poszczególnych państw.
Zauważyli to Anglicy i dlatego postanowili Unię opuścić.
Jaka jest rola parlamentu europejskiego w tworzeniu unijnego prawa?
Otóż w układzie władzy Rada Europejska, Komisja Europejska i parlament europejski ten ostatni nie ma władzy autonomicznej tak jak parlamenty państwowe.
Uczestniczy w procesie tworzenia prawa wraz z innymi organami.
Decydujące jest jednak stanowisko układu nieformalnego reprezentującego największe państwa unijne, ale i tu rysuje się wyraźna różnica pozycji czego przykładem może być fakt że organy unijne nigdy nie podejmowały decyzji nieakceptowanych przez Niemcy.
A zatem cała ogromna machina administracji unijnej jest w istocie parawanem za którym ukrywa się rzeczywisty mechanizm rządów.
Tak naprawdę to on nawet nie bardzo się ukrywa bo przecież wszyscy wiedzą że rozdającym karty w tej grze jest kanclerz niemiecki.
Ze wszystkich organów unijnych największą fikcją jest parlament europejski, jest w oczywisty sposób lekceważony i służy głównie do rozgrywek w rodzaju nagonek na Polskę czy Węgry bo wyżej już łba nie śmie podnieść.
Smutne jest tylko to że Polska zaliczana do większych krajów unijnych daje sobą tak pomiatać.
Na tym tle trzeba zastanowić się jaką formułę należy przyjąć przy wyborach do parlamentu europejskiego?
12 Punktów PiS traktowanych jako wytyczna działalności reprezentantów Polski w tym zgromadzeniu ma za zadanie przywrócenie UE przyzwoitego oblicza.
Coś w rodzaju „socjalizmu z ludzkim obliczem” w czasach PRL, tylko że teraz podobnie jak wówczas zapomniano o jednym że żaden z tych tworów nie jest reformowalny.
Na to żeby zmienić oblicze zjednoczonej Europy trzeba przede wszystkim obalić podstawy obecnej UE z traktatem lizbońskim na czele.
I dopiero wtedy budować zjednoczoną Europę od podstaw począwszy od wprowadzenia rzeczywiście wolnego, wspólnego rynku, który zdynamizuje europejską gospodarkę i stworzy materialne podstawy dla zrównoważonego rozwoju całej Europy, a nie będzie służył tylko wybranym krajom jak to ma miejsce obecnie.
Współczesna UE już znalazła odpowiedź na owe 12 punktów w postaci umowy, a raczej spisku akwizgrańskiego umacniającego władzę formalnie duumwiratu, a w praktyce niemiecką w Europie i wprowadzającego totalny zamordyzm i pruski dryl.
Trzeba przyznać że dotychczas polska reprezentacja nie wyróżniła się niczym szczególnym w PE i poza jednostkowymi wystąpieniami nie zgłosiła żadnej kompleksowej propozycji dokonania zasadniczych zmian w organizacji UE.
Przyjęcie przez delegację PiS omawianej deklaracji zobowiązuje do takiego generalnego przedłożenia na forum PE i odpowiedniego ustosunkowania się do spodziewanej reakcji.
Nie wiem na ile wytypowani kandydaci są przygotowani na spełnienie takiej misji?
Sądząc po dotychczasowych doświadczeniach i wypowiedziach mam w tym względzie duże wątpliwości, nie mówiąc już o niezbędnych kwalifikacjach.
Powszechnie uznaje się że uczestnictwo w PE jest wygodną synekurą, za to bardzo wysoko płatną za nieróbstwo, stąd taka gonitwa za tą posadą.
Żenujący, a nawet kompromitujący dla członków rządu jest ich masowa ucieczka do tego luksusowego schroniska. Trzeba chyba zupełnie nie zdawać sobie sprawy z faktu że z najbardziej zaszczytnej i odpowiedzialnej służby dla narodu dezerteruje się na ciepłą posadkę.
Czy rzeczywiście taka jest wartość tych ludzi?