W Polsce nie ma chyba rodziny, w której nie byłoby niepełnosprawnego dorosłego.
Moja gehenna trwała równe pięć lat. Udar wyłączył z życia kogoś bliskiego w ciągu paru godzin. Człowiek jednak ma to do siebie, że liczy na cud.
Cudem miała być opieka, świadczona jeszcze w szpitalu. To jednak wymagało już realnych środków poza, rzecz jasna, oficjalnym obiegiem.
Oficjalnie bowiem doczekalibyśmy się jej prawie rok… po śmierci potrzebującego.
Podobnie w domu. Środki musiałem zdobywać sam.
Jedyną pomoc Państwa stanowiła częściowa refundacja pieluch.
Oczywiście okupiona staniem w kolejce w NFZ a potem jeszcze w Przychodni Zdrowia po określone zaświadczenia.
No i zakup w ściśle określonym punkcie.
Cud jednak nie nastąpił.
Do głowy jednak nigdy by mi nie przyszło, by protestować. Nie było czasu po prostu.
Poza tym całodobowa opieka nie pozwalała na to, by o nieszczęściu informować ogół.
Tymczasem od 18 kwietnia 2018 roku trwa protest rodziców niepełnosprawnych w Sejmie.
Ba, nie brak osób, które przyklaskują mu uważając, że w ten oto sposób trwa walka o należne im prawa.
Tymczasem renta socjalna, która stanowiła do tej pory zasadniczy dochód niepełnosprawnego od urodzenia wzrosła o 164 zł, co oznacza wzrost o 18,96%.
Zrównana została po raz pierwszy w dziejach III RP z najniższą rentą z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.
Do tego rząd dokłada świadczenia rzeczowe, czyli dostęp do „medycznych usług”.
To korzystanie poza kolejką ze świadczeń opieki zdrowotnej, świadczenia specjalistyczne bez skierowania oraz finansowanie przez NFZ rehabilitacji leczniczej bez limitu.
Zdaniem rządu pakiet ten należy wycenić na ok. 520 zł miesięcznie.
Dla protestujących to jednak za mało.
Ma być gotówka – 500 zł do ręki.
Tymczasem wdrożony już program 500+ praktycznie od początku okrzyczany jest jako sprzyjający patologiom. Przez tą samą totalitarną oPOzycję, która teraz robi sobie „słitfocie” razem z inwalidami!
Od wielu lat spożycie alkoholu dramatycznie rośnie, o czym niedawno informowało Ministerstwo Zdrowia. O tym, czy Polacy mają problem z alkoholem, mówił w Pierwszym Śniadaniu Tomasz Woźniak, lekarz psychiatra z Kliniki Uzależnień Medox.
.
– Na picie bardzo często mają wpływ decyzje polityczne – mówił gość Piotra Maślaka. – Do 2015 roku byliśmy w środku Europy, nawet chyba poniżej średniej. Teraz jest 500+, jest za co pić – dodał. Według Woźniaka to oczywiste, że kiedy Polacy stali się zamożniejsi, większa część wydatków idzie na alkohol.
.
Dlaczego więc wypłacanie 500 zł rodzicom niepełnosprawnych nie jest traktowane w ten sam sposób?
Przecież powód do pijaństwa będzie o wiele bardziej przekonujący, przynajmniej teoretycznie!
Na dodatek uważający się za największego (po Balcerowiczu?) ekonomistę „tenkraju” Ryszard Petru dawno zawyrokował, że na wypłacanie pieniędzy na drugie dziecko Polski nie stać. Tym bardziej nie stać więc na wypłacanie takiej samej kwoty inwalidom.
A tu cała oPOzycja nagle stanęła murem za protestującymi.
W walce o powrót „do koryta”, jak władzę w Państwie rozumie PO i PSL, każdy chwyt jest dozwolony.
Nie wyszedł ciamajdan, „czarne parasolki”, podskoki Giertycha – może więc pani Hartwich coś osiągnie?
Tymczasem zwykli ludzie, których Opatrzność zetknęła z rzeczywiście niepełnosprawnymi dziwią się:
To za sprawą mediów, które po czterech latach podnoszą prawie identyczne zarzuty.
Oto tekst z 2014 roku:
A ten z 2018:
http://newsweb.pl/2018/05/14/iwona-hartwich/
Argumenty dosyć podobne.
W 2018 r. jest jednak pewna nowość.
To POwiązania z byłym reżimem.
.
.
Zdaniem wielu internautów dziadkiem niepełnosprawnego syna Iwony jest Edward Hartwig, lokalny działacz samorządowy, związany z PO.
To, zdaniem wielu, tłumaczy zajadłość obecnego protestu i jego polityczny charakter.
Czego zresztą protestujący nie ukrywają.
https://
Takie wystąpienia zrażają do protestujących coraz większą część społeczeństwa.
Co więcej, obnażają hipokryzję totalnej oPOzycji, która przecież od dawna żąda „powszechnego prawa do aborcji” praktycznie na każde życzenie. Niepełnosprawność zaś stara się ukryć przed wzrokiem współobywateli jak tylko może. Co prawda jeszcze nie w Polsce, ale we Francji już tak.
Władze Francji odrzuciły odwołanie osób chorych na zespół Downa i ich bliskich. Chodziło o emisję społecznej reklamy przygotowanej na Światowy Dzień Osób z Zespołem Downa w 2014 r. Urzędnicy uznali, że „naruszała ona spokój sumienia kobiet, które legalnie dokonały innych osobistych wyborów” – podaje TVP Info.
Te „inne osobiste wybory” to aborcja.
Nic dziwnego, że internauci skomentowali totalitarnych hipokrytów bezlitośnie.
.
.
Czy Iwona Hartwich decydując się na strajk okupacyjny miała świadomość, że zostanie użyta w charakterze kolejnego symbolu, mającego poruszyć społeczeństwo i usunąć nienawistną także Edwardowi Hartwichowi władzę?
Akcja medialna, towarzysząca „spontanicznemu” protestowi od samego początku, dobrze rozwinięta logistyka itp. świadczą za tym, że scenariusz był przygotowany wcześniej.
Okupacja Sejmu po 30 dniach stała się już tylko akcją polityczną. Co jest największą szkodą dla sprawy, której Iwona Hartwich broni. Przynajmniej tak deklaruje.
.
Ale to przecież nie zmienia faktu podstawowego – Polska nie jest krajem przyjaznym dla niepełnosprawnych.
I chociaż zrobiono już sporo – np. niskopodwoziowe tramwaje i autobusy umożliwiające wsiadanie do pojazdu osobom na wózkach, to jednak pozostawiono wysokie krawężniki, w wielu wypadkach utrudniające dostanie się na przystanek.
Nikt z nas, na co dzień (Bogu dzięki) chodzących na własnych stopach nie zdaje sobie sprawy, ile wysiłku trzeba, by wjechać na taki krawężnik.
Czasem zaś jest to szczegół, drastycznie utrudniający wydostanie się z mieszkania. Ot, choćby w moim bloku.
Co z tego, że w PRL uchodził za luksusowy (planowano sprzedaż mieszkań w tzw. eksporcie wewnętrznym, czyli za bony dolarowe), skoro winda nie staje na poziomie drzwi wejściowych, ale pół piętra wyżej?
Samodzielne pokonanie tych kilku stopni wykracza poza możliwości niepełnosprawnego poruszającego się na wózku.
Brakuje również podjazdu umożliwiającego wyjechanie z jezdni na chodnik.
Utrudnienie, o którego istnieniu człowiek uświadamia sobie dopiero wtedy, gdy sam musi pchać wózek.
Potrzebna jest zatem zmiana myślenia.
Nie tylko u rządzących i parlamentarzystów, którzy traktują problem instrumentalnie. Szczególnie wtedy, gdy znajdą się w opozycji.
Ale także u pozostałej części społeczeństwa.
Projektant mojego bloku mógł przecież tak zaprojektować wejście, że winda stawałaby na poziomie 0.
Układający krawężniki tam, gdzie są przejścia dla pieszych, stosowali by obniżenia.
Przychodnia ortopedyczna natomiast nie musi być lokowana na piętrze. Znam jeden przypadek, że brakuje (w 2018!) w niej windy. Jeśli ktoś dysponuje typowym niemieckim poczuciem humoru może się nawet ubawić obserwując niezdarne podskoki schodzących na dół z nogą w gipsie.
Ale najważniejsza jest reforma systemu opieki.
Tylko odebranie dodatkowych pieniędzy, jakie wypłacają sobie urzędnicy za fikcję „opieki prawnej” sprawowanej niezależnie od opieki faktycznej pozwoliłoby zaspokoić żądania protestujących w pierwszym okresie (docelowo 500, ale na razie 300).
Trzeba pamiętać, że wprowadzenie odpłatności za „opiekę prawną” trwa stosunkowo krótko, od połowy czerwca 2009 r. Wcześniej system nie przewidywał dodatkowych gratyfikacji dla urzędników a mimo to działał.
Myślę, że to jest droga do polepszenia funkcjonowania systemu opieki.
Audytowi powinny być poddane także wszelkie fundacje, jakimi obrósł system opieki państwowej.
Nie mówiąc już o urzędnikach pewnego szczebla, którzy zarabiają więcej, niż gdyby pracowali za Odrą na równorzędnym stanowisku.
.
19.05 2018