„Pieniądz nie śmierdzi”. Przy pewnych predyspozycjach moralnych.
Komisja Europejska rozważa wprowadzenie dodatkowych obostrzeń warunków wypłacania unijnych funduszy, między innymi od „przestrzegania zasad rządów prawa” oraz „współpracy z większością”.
„Zasady rządów prawa” nie przeszkadzają przy tym unijnym biurokratom w ich pomysłach. Jak mówi europoseł Jan Olbrycht, członek komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego, „Zarówno rządy jak i posłowie zgłaszają co pewien czas wnioski, żeby tym, którzy nie współpracują przy uchodźcach, zamrozić pieniądze europejskie, bądź je w ogóle wycofać. To jest sprawa, która oczywiście na dzisiaj nie ma żadnych podstaw prawnych”.
Rzecz jasna KE omija też szerokim łukiem fakt, że większość wcale nie musi mieć racji w swych poczynaniach. Wszak zgodnie z retoryką różnych Guyów i Fransów w Polsce mamy dyktaturę i łamanie „zasad państwa prawa” wybraną – o ironio! – demokratyczną większością.
O tym, że UE nie tylko nie zechce wypłacać „funduszy” dyktaturom, ale również pobierać od nich kasy, też raczej nie mamy co marzyć. W końcu to właśnie UE zażądała, by do PKB wliczać dochody z „prostytucji i handlu narkotykami”.