Ale neoficka gorliwość bywa największa – co ilustruje słynna anegdotka o Mośku, który z judaizmu dokonał konwersji na katolicyzm. Nawiasem mówiąc, jeśli chodzi o Judejczyków, to oni czerpią uroszczenie do narzucania reszcie hołoty, co i jak ma myśleć, z przeświadczenia, iż specjalnie upodobał sobie w nich właśnie Stwórca Wszechświata. Dlaczego Stwórca Wszechświata upodobał sobie akurat w handełesach – tajemnica to wielka i bezpieczniej jej nie zgłębiać. Zresztą nie ma takiej potrzeby, bo chodzi przecież o zaostrzanie się walki z „populizmem” nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale również w całej Europie. Niedawno populizmowi zrobiono „no pasaran” w Holandii, a tylko patrzeć, jak przytrą mu nosa również we Francji, gdzie pan Emmanuel Macron, którego podejrzewam, że jest wydmuszką tamtejszego wywiadu, pokona Marynę Le Pen. Ten pan Macron właśnie obsztorcował Polskę za złamanie „wszelkich zasad demokracji” i nie zreflektował się nawet w swojej zatwardziałości po zbawiennych pouczeniach ze strony pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Najwyraźniej na froncie walki z „populizmem” ruszyło natarcie, bo nawet w Budapeszcie, gdzie dotychczas Wiktor Orban cieszył się poparciem węgierskiego społeczeństwa, dzięki czemu dwa razy pod rząd wygrał wybory z większością konstytucyjną, właśnie przewalają się ulicami masowe manifestacje pod pretekstem forsowania przez rząd prawa, które może okazać się kłopotliwe dla założonego w Budapeszcie przez starego żydowskiego finansowego grandziarza chederu, dla niepoznaki nazwanego Uniwersytetem Środkowoeuropejskim. O ciężarze gatunkowym tego chederu dla europejsów świadczy choćby to, że Komisja Europejska pod tym pretekstem wszczęła wobec Węgier procedurę podobną do tej, jaka w styczniu 2016 roku wszczęła wobec Polski. Najwyraźniej Nasza Złota Pani spuściła ze smyczy całą sforę owczarków niemieckich, bo właśnie rząd Republiki Czeskiej też został podany do dymisji, co oznacza, że mogą tam być wcześniejsze wybory. W tej sytuacji, kiedy Nasza Złota Pani, wzorem Michaela Corleone z filmy „Ojciec chrzestny” załatwia za jednym zamachem w całej Europie „sprawy rodzinne”, to znaczy – przywraca pruską dyscyplinę – byłoby dziwne, gdyby nasz nieszczęśliwy kraj został pozostawiony samopas. Toteż prezesi sądów najwyższych ze wszystkich bantustanów Unii Europejskiej skrytykowali projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, z jakim wystąpił minister Ziobro. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że kombinacja operacyjna, jaka już wkrótce zacznie się w naszym nieszczęśliwym kraju, tym razem będzie odbywała się pod hasłem praworządności. Wprawdzie konferencja, pod pretekstem które 700 ubeków i starych kiejkutów zamierzało wedrzeć się do Sejmu, by rozpocząć kolejna zadymę, została odwołana, ale to nic – bo właśnie Grzegorz Schetino zaraz zapowiedział na 6 maja „Marsz Wolności”. Jestem pewien, ze wezmą w nim udział wszyscy – również emerytowani szermierze wolności z UB, SB, WSI i PZPR, to to samego jeszcze znali Stalina – oczywiście z Czcigodnymi Małżonkami i potomstwem, żeby w ten sposób wypełniły się natchnione strofy poety: „I ty za młodu niedorżnięta megiero, co masz taki tupet, że szczujesz na mnie swe szczenięta…”
Wydaje się, że również Jego Eminencja Kazimierz kardynał Nycz już wie coś, czego my jeszcze nie wiemy, bo podczas uroczystego nabożeństwa w intencji Ojczyzny odprawionego 3 maja w warszawskiej katedrze, „zapomniał” przywitać obecnego na nabożeństwie pana prezydenta Andrzeja Dudę z małżonką, a w kazaniu pryncypialnie schłostał tych, co to „ukrywają się za krzyżem”. Wcześniej, to znaczy 28 kwietnia ukazał się list Episkopatu nie tylko pryncypialnie krytykujący „nacjonalizm”, ale nawet odmawiający mu „patriotyzmu”. A contrario wygląda na to, że patriotyczny jest tylko internacjonalizm. Ciekawe, że identyczny pogląd PZPR lansowała za komuny, z tym, że wtedy chodziło o internacjonalizm proletariacki, a teraz – o „prawdziwy”. Ale jakieś różnice muszą być, żeby podobieństwa nie rzucały się tak bardzo w oczy, zaś generalnie również ta sytuacja stanowi doskonałą ilustrację prawdziwości sformułowanej jeszcze w latach 60-tych przez prof. Zbigniewa Brzezińskiego teorii konwergencji, według której tkwiący w śmiertelnym zwarciu antagoniści coraz bardziej się do siebie upodabniają. Czyżby Eminencja, usłyszawszy sygnał znajomej trąbki („a gdy w nocy trąbka dzwoni, tak mi mocno serce skacze…”) zapoczątkował przechodzenie truchcikiem na właściwą stronę Mocy, bo w takich razach żartów nie ma; kto się w porę nie spostrzeże, zostanie wyrzucony w ciemności zewnętrzne, skąd, jak wiadomo, dobiega „płacz i zgrzytanie zębów”.
W trzeciomajowym przemówieniu pan prezydent Duda zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie zmiany konstytucji. Ekspozytura Stronnictwa Pruskiego natychmiast zakomunikowała, że o żadnym referendum, ani w ogóle – o żadnej zmianie konstytucji „nie ma mowy”. Najwyraźniej z punktu widzenia potrzeb Naszej Złotej Pani obecna konstytucja jest w sam raz – ale i ze strony Naczelnika Państwa inicjatywa prezydenta Dudy została przyjęta nader chłodno. Pani Beata Mazurek w imieniu Prawa i Sprawiedliwości powściągliwie oświadczyła, że to baaardzo poważna sprawa, która wymaga gruntownego namysłu. Najwyraźniej pan prezydent dopuścił się samowolki, wyobrażając sobie, że pewien luz, na jaki pan prezes Kaczyński pozwolił mu w związku z prowadzeniem operacji zatapiania złowrogiego ministra Antoniego Macierewicza, przysługuje mu również w innych sprawach. Tak jednak nie jest, w związku z czym opinia byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, pana Jerzego Stępnia, który w inicjatywie pana prezydenta dopatrzył się „populizmu”, nie jest tak całkiem pozbawiona podstaw, bo populizm to nic innego, jak składanie podobających się opinii publicznej obietnic bez pokrycia. Ponieważ zgodnie z konstytucją prezydent może wprawdzie zarządzić referendum, ale „za zgodą Senatu”, to widać wyraźnie, że decyzja w tej sprawie pozostaje w rękach Naczelnika Państwa.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • tygodnik „Goniec” (Toronto) • 7 maja 2017
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
2 komentarz