Ponieważ w 1998 roku nowy kanclerz RFN Gerhard Schroeder, w jednym ze swoich przemówień oświadczył, że „okres niemieckiej pokuty dobiegł końca”, co oznaczało, że Niemcy nie będą już reagowały na żadne supliki „odszkodowawcze”, żydowskie organizacje przemysłu holokaustu musiały skoordynować swoją politykę historyczną z polityką historyczną niemiecką. Niemiecka polityka historyczna zmierza do stopniowego zdejmowania z Niemiec odpowiedzialności za II wojnę światową, czego dobrą ilustracją jest choćby film „Nasze matki, nasi ojcowie”. W związku z tym żydowska polityka historyczna, skierowana na materialne eksploatowanie holokaustu, musiała zostać nakierowana na przerzucanie tej odpowiedzialności na winowajcę zastępczego, na którego została wytypowana Polska, m.in. ze względu na to, iż większość zbrodni II wojny światowej została dokonana na obecnym polskim terytorium państwowym. No i rozpoczęło się „przerzucanie” w ramach którego z wielkim przytupem zorganizowano 10 lipca 2001 roku uroczystości w Jedwabnem, podczas których prezydent Kwaśniewski „przeprosił”, w dodatku – „w imieniu narodu polskiego”. Słowem – jako najwyższy konstytucyjny przedstawiciel państwa polskiego wykonał zlecenie na naród polski. Zachęceni takim przykładem do roboty wzięli się „ludzie chałtury”, którzy w nadziei przysporzenia sobie kolejnych listków do wieńca sławy, a i zarobienia paru złotych, rzucili się do „rozdrapywania ran” w ramach „pedagogiki wstydu”, kręcąc rozmaite filmy w rodzaju „Pokłosia”, czy (GN)”Idy”, pisząc książki i organizując rozmaite „eventy”. Jeden z takich „eventów” zaplanowany został na 4 lipca w Kielcach, gdzie w 70 rocznicę tzw. „pogromu kieleckiego” uczestnicy będą się „modlić” pod przewodnictwem pana Bogdana Białka, który, próbując wygartywać z rozmaitych kominów, wreszcie odnalazł złotą żyłę i doszedł aż do stanowiska „współprzewodniczącego” w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów, przy czym – powiadają – nie jest do końca jasne, którą stronę tam reprezentuje.
Pewne światło na cele tej organizacyjnej krzątaniny rzucił w 2008 roku malarz Ronon Eidelman, publikując w niemieckiej prasie artykuł postulujący przeniesienie Izraela do Europy. Autor wymieniał dwie alternatywne lokalizacje: Turyngię i Polskę. Ponieważ nie słychać, by – w przeciwieństwie do Polski – w stosunku do Turyngii organizacje przemysłu holokaustu wysuwały jakieś roszczenia, to lokalizacja na terenie Polski wydaje się bardziej prawdopodobna zwłaszcza, że w Niemczech malarze niekiedy dochodzą do wielkiego znaczenia politycznego. Toteż już w roku 2009 prezydent Lech Kaczyński położył kamień węgielny pod Muzeum Historii Żydów Polskich, którego nieukrywanym celem jest spreparowanie nowej, politycznie poprawnej wersji historii mniej wartościowego narodu tubylczego, uwzględniającej zarówno potrzeby „pedagogiki wstydu”, jak i cele obydwu skoordynowanych polityk historycznych.
Złożyłbym dowód braku spostrzegawczości, gdybym w opisie tej organizacyjnej krzątaniny przeoczył działalność „filantropa”, czyli finansowego grandziarza Jerzego Sorosa. Kiedy tylko pojawiły się zwiastuny transformacji ustrojowej w krajach Europy Środkowej, pozakładał on tu i tam swoje „instytuty”, albo „fundacje”, będące mieszaniną agentur wpływu i gospodarczych wywiadowni, dzięki którym „filantrop” mógł stopniowo rozciągać coraz większą kontrolę nad życiem publicznym w bantustanach, którymi akurat się interesował, podobnie jak przechwytywać kontrolę nad tamtejszymi gospodarkami. W Polsce narzędziem takim jest Fundacja Batorego, kierowana przez pana Aleksandra Smolara, będącego kimś w rodzaju Głównego Cadyka III Rzeczypospolitej oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka, wspierana również przez Fundację Społeczeństwa Otwartego – oczywiście za pieniądze „filantropa”.
No a teraz okazało się, że „filantrop”, za pośrednictwem MDIF Media Holding, kupił ponad 11 procent akcji spółki „Agora”, wydającej m.in. „Gazetę Wyborczą” pod redakcją pana redaktora Adama Michnika. „Gazeta Wyborcza” jest dla środowiska pozostającego pod jej wpływem najważniejszym czynnikiem opiniotwórczym i gdyby tak pan red. Michnik się przeziębił, to tragedia; zupełnie nie wiemy, co myślimy. Obecnie „Gazeta Wyborcza”, wraz z mediami kontrolowanymi przez Wojskowe Służby Informacyjne, jest istotnym elementem w strategii obalenia aktualnego rządu w Polsce przy pomocy interwencji Unii Europejskiej. Co sobie po tym obiecują Niemcy, to jedna sprawa; być może załatwienie remanentów, oczekujących na to już ponad 70 lat – bo nie ulega wątpliwości, że środowiska żydowskie liczą na realizację „roszczeń”. Skoro do akcji włączył się „filantrop”, to nieomylny to znak, że operacja wchodzi w decydującą fazę.
Stanisław Michalkiewicz
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
Przedruk za: http://www.bibula.com/?p=88112