Bez kategorii
Like

Trzecia siła kontra banda czworga!

23/09/2011
489 Wyświetlenia
0 Komentarze
27 minut czytania
no-cover

Koło historii kręci się, zatacza kręgi, kołuje – by spaść z wysokości wyroczni na niczego nieświadomą ofiarę losu. Co jest kołem zamachowym historii? Zazwyczaj ludzka głupota. Rzadziej mądrość.

0


Ludzka głupota to przyrodzony do naszego losu i kondycji pas niecnoty, bo człowiek rodzi się głupi, żyje głupio i umiera głupi. A mądrość – ta boska domena harmonii i pokoju – czasami na niego spływa, gdy otrzepie z siebie kurz kurzej ślepoty. Pismo uczy, że nie spływa na pysznych, lecz na cichych i pokornego serca. Kurzem jest więc pycha, która nadyma ego, by zdobywać trony.
 
Dlatego mówię pas, gdy słyszę trąbki grające do boju i okrzyki wzywające do rewolucji. Wolę nastrojenia mniej demoniczne. Ot chociażby takie jak u  Pawła z Tarsu:
 
Napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. (Ef 5: 18-19)
 
Mądrość rodzi się z Ducha.
 
Tako rzeknę. Mądrość rodzi się z Ducha, a nie z walki o dostęp do wodopojów mamony i złotych cielców tronu. Odrzekną mi bojownicy: ale jarzmo i niewolę cezarów trzeba mieczem i orężem wojennym obalać; zdrajcy i uzurpatorzy nie zejdą dobrowolnie z tronów, nie odwiążą się od żelaznych łancuchów zbrodni, którymi przykuli się do żłobów. Racja! Dobrowolnie tego nie uczynią. Musimy im w tym pomóc. Trzeba przywrócić w Rzeczpospolitej prawo i sparawiedliwość, ale mnie nie opuszcza wówczas dobra rada psalmisty:
 
Sprawiedliwi, wołajcie radośnie na cześć Pana, prawym przystoi pieśń chwały.
Sławcie Pana na cytrze, śpiewajcie Mu przy harfie o dziesięciu strunach.
Śpiewajcie Jemu pieśń nową, pełnym głosem pięknie Mu śpiewajcie! (Ps 33: 1-3)
 
Macie Boga w sercach, ku przestrodze? Sądzę, że zapomnieliście o Nim pośród zgiełku pól bitewnych, w wirualnych sporach i kreacjach rzeczywistosci, która nie chce stać się ciałem spełnienia marzeń w realnej przestrzeni publicznej. I nie stanie się, gdyż najpierw trzeba mieć dziesięć strun przy  harfie, czyli wielowymiarowy program i pełnym głosem go odśpiewać przed elektoratem. 
 
Harfa Pana łączy sprawiedliwych, czyli nie dzieli. A my, co mamy?
 
Potęgowanie napięcia poprzez dzielenie na obozy. Tu stoi trzecia siła a tam stoi banda czworga. Trzecia siła rzuci się do gardła bandzie czworga i obali okrągły stół, a potem wprowadzi sprawiedliwość, dobre państwo, a na końcu odda ludowi wolność i własność. 
 
A miało być tak pięknie.
 
Łażący zapowiadał wyłonienie się trzeciej fali i drugiej opozycji, która pomoże PiS obalić układ PO. Należy przypomnieć, że działo się to w czasie, gdy Donald Tusk chełpił się tym, że nie ma nawet z kim przegrać, bo PiS to kiepska opozycja. Wówczas słowa Łażącego nie były nieracjonalne. Niosły pewną iskrę zapalenia buntu społecznego i nadzieję. 
 
„Należy stworzyć drugą prawdziwą opozycję. Silną, wyłanianą oddolnie, złożoną z ludzi wybitnych, przyzwoitych i aktywnych, niemającą kompleksów i świetnie czującą się w przekazie internetowym – bo tam się stoczy bój wyborczy. I pierwszy, który powinien zabiegać o jej stworzenie (i życzliwie w tym pomagać) powinien być PiS. Bo to w Polski i Jarosława Kaczyńskiego interesie mieć partnera w rządzeniu, nie kurwę.“ 
 
Trudno mi domyślać się teraz, co Autor myślał i o kim pisał. Joanna od aniołów dołączyła zgodnie z wcześniej uknutym planem do obozu diabłów. A sam Prezes? Niestety, Jarosław Kaczyński nie zareagował. Uderzono w stół, ale nożyce  nie odezwały się, głuche na wołanie. Doszedł do wniosku, a może tak mu doradzono, żeby olać temat, bo środowiska, które apelują do PiS, tak naprawdę siedzą pod stołem sowieckiej agentury  i coś tak nieistotnego nie rezonuje z prawdziwą polityką. 
 
Czy Jarosław mógł przewidzieć, że skończy się to atakiem na niego, że jakoby olewał społeczny ruch jako reprezentant ułożonych ponad okragłym stołem? Wątpię, choć pośród wyznawców ma opinię takiego, co wszystko przewiduje.
 
Odezwał się jednak inny jastrząb, Aleksander Ścios.
 
Napisał, co napisał, a słowo jego było jak pistolet przystawiony do głowy trzeciej siły. Oto siła nieczysta, wyłoniona wprost z paszczy lewiatana WSI, ze środowisk Pro Milito. Jedno hasło, jeden wytrych, jeden wróg. Siła rażenia ciosem słów była całkiem spora.
 
I stało się. Trzecia siła doświadczyła mocy działania słowa rozłam. Odłamali się od Nowego Ekranu całkiem dobrzy sojusznicy, autorzy blogów wierni Prezesowi, a wraz z nimi całkiem spora rzesza czytelników. Apel Łażącego Łazarza trafił w próżnię lub natrafił na opór materii ze strony tych, co nie chcieli mieć nic wspólnego z szatanem WSI. Doszło do tego, że już nie PO, lecz trzecia siła stała się – w oczach i uszach wielu sympatyków PiS – synonimem zła wcielonego.
 
Grochem o ścianę walnęły wobec powyższego te słowa Łażącego.
 
Może najwyższy czas by Jarosław Kaczyński pomógł w powstaniu nowego politycznego partnera, z którym przecież nie musi się kochać, ale za to w przyszłości może wspólnie i skutecznie rządzić. To ten moment. Zadanie: jak to zrobić żeby się udało?
 
Jarosław Kaczyński w tym samym worze, co Donald Tusk.
 
Dziś już nie ma tamtych pytań. Są inne. Co i jak uczynić, żeby nie wsadzać Jarosława Kaczyńskiego do tego samego wora, w którym jest Donald Tusk? To staje się jednak niewymownie niemożliwym wyzwaniem. Raczej wspomnieniem marzeń z kołyski i wieku niemowlęcego zamysłu o nowym ruchu społecznym, gdy sny zaczęły pierwsze rodzić się nieśmiało.
 
Po tym jak Ryszard Opara rzekł we wspólnie z Łażącym podpisanym expose, że dla nowego etapu Nowego Ekranu  najlepsze jest mianowanie Tomasza Urbasia na szefa sztabu i postawienie przed sztabem  misji: 
 
Pragniemy by Nowy Ekran pozostał Nowym Ekranem, blogosferą, portalem wolnej myśli, by pozostał medium, a nie przekształcał się w inicjatywę polityczną. Dlatego poprosiliśmy grupę osób o kontynuowanie działań, które zapoczątkował Nowy Ekran. By nie zaprzepaścić osiągnięć Komitetu OLW NE przekazujemy jako Redakcja Nowego Ekranu prowadzenie dalszych działań w ręce ludzi uczciwych, zdecydowanych i z wizją. Niełatwej roli kierowania pracami sztabu podjął się Tomasz Urbaś, znana postać w Internecie i przewodniczący Ruchu Wolność i Godność.
 
– sztab zaczyna czynić wielką politykę małych, acz dynamicznie i po żołniersku stawianych, kroków.
 
Pas transmisyjny zostaje uruchomiony, zaś koło zamachowe podłączone do prężnie działającego motoru patriotyzmu. Sceptycy nadal nie mają powodów do zmiany opinii i przyznania:  tak, byliśmy w błędzie. Dlaczego? Bo odmawia im się prawa do nazywania siebie patriotami. Tak, tak – PiS to już nie sojusznicy, to nie patrioci – to zdrajcy. A w drugą stronę? Lustro! Taka potwarz zasługuje na potępienie. Słowem, pokłócili się chłopcy z podwórka i utworzyli dwie bandy. Festiwal hipokryzji grypsami pomówień pisanej trwa, obie strony stoją przy swoich barykadach. I to tyle.
 
Sztab na drodze pokojowej rewolucji.
 
Najpierw, złudzenia rozwiewa expose nowego wodza sztabu generalnego, Tomasza Urbasia, a w nim m.in. słowa:
 
Mamy gdzieś partyjniackie interesy Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i innych partii Okrągłego Stołu.
 
PiS trafia tu do wora z napisem: Banda Czworga – popularyzowanym od kilku lat przez Janusza Korwin Mikke, udziałowca nowego projektu. Z pożądanego sojusznika staje się realnym wrogiem. Celem staje się odsunięcie „świń od koryta“. (Nad tą myślą również unosi się geniusz jego królewskiej mości z muszką przy szyi, Janusza Korwina Mikke). Tomasz Urbaś ma wizję i wie sporo na temat koniecznych ścieżek:
 
Środkiem do tego celu jest wytworzenie potężnego nacisku społecznego, który rozbije beton, którym dwadzieścia lat temu zalano polską politykę. Obecny cyrk wyborczy skończy się rozpisaniem nowych wyborów. Albo po unieważnieniu obecnych, albo w wyniku utraty przez nowy parlament mandatu narodu.
 
Mamy interesujący obrazek. Trzeba bowiem zastanowić się nad metodami wytworzenia potężnego nacisku. Może być to trudniejsze niż wydaje się animatorom akcji. Powód? Otóż on!
 
Ludzie dzielą się na wyborców i banitów demokracji.
 
Banici wybierają emigrację wewnętrzną lub inną – byle nie mieć nic wspólnego z gruszkami na wierzbie cwaniaków.
 
Wyborcy dzielą się na zwolenników Bandy Czworga – to jakieś 70-80 proc. udających się do urn.(1) Zwolenników trzech  partii, które zrejestrowały listy ogólnopolskie, w tym Ruchu Janusza Palikota – pączkującego kwiatuszka z łodyg PO i PJN, Pawła Kowala pączkującego kwiatuszka z łodyg PiS, przez sztabowców nie zaliczanych do obozu wroga, ale sprawnie rejestrujących ogólnopolskie listy wyborcze i mogących łącznie liczyć na 10-15 proc. głosów. (3) Dla  reszty pozostaje reszta, czyli co najwyżej 5-10 proc głosów, co skutkować będzie nie przekroczeniem progu wyborczego.(4)
 
 Pozostają ci, którzy nie pójdą do urn, czyli banici. Sztab pewnie będzie zachęcał w następnym oświadczeniu swoich zwolenników nie mających na kogo głosować do kroku dołączenia do  obozu banitów, ale ja odradzam. To kolejny błąd, który – co najwyżej – pogłębi rów już wykopany. Lub raczej do głosowania na konkretnych ludzi z partii i komitetów, które wystawiły własnych ludzi w wybranych okręgach wyborczych, do Sejmu i/lub do Senatu oraz współtworzą przy sztabie Konfederacje partii, ruchów i komitetów.
 
W sumie zachowa się racjonalnie i zgodnie z własnym interesem. Chyba, że obowiązuje nieodwołalnie, czyli do najbliższego wirażu, inne hasło: Idziemy na całość!
 
Idź na całość – tylko my jesteśmy sprawiedliwi, zaś inni zdradzili Polaków i Polskę. 
 
Pohukiwanie sowy w ciemnym lesie niewiadomych.
 
W tle   słyszymy tu jeszcze pohukiwanie sowy wzlatującej o zmierzchu, że wybory zostaną unieważnione lub parlament utraci rychło mandat narodu, ale ja wątpię w logikę takiego wywodu. 
 
Bardziej prawdopodobne wydaje się, że władza nie ugnie się przed uznaniem faktu złamania prawa Kodeksu Wyborczego i Konstytucji, czyli hardo ustawi twardy prymat politycznego interesu ponad literą i duchem paragrafu. Bardziej również są realne scenariusze rządu większościowego Bandy Trojga przeciw temu czwartemu z bandy (PiS), którego  establisment nie cierpi (dlaczego?)  i wiesza na nim psy.
 
Ale prorokiem nie jestem, tako mylić  też muszę się przy orzekaniu o przyszłości. Pożyjemy – zobaczymy.
 
Weryfikator frekwencyjny, czyli iść, czy nie iść do urny.
 
Prawdziwym sprawdzianem i weryfikatorem wyboru słusznej drogi Sztabu będzie teraz frekwencja wyborcza. Ta poniżej 40 proc. daje sztabowi bardzo mocne atuty do podjęcia wszelkich działań zakreślonych granicami prawa i zmierzających do unieważnienia wyborów. Frekwencja w okolicy 50 proc. czyni takie roszczenia prawie bezzasadnymi i to niezależnie od wyniku wyborów. Ot, matematyka statystyczna przeradza się tu w pragmatykę polityczną – po prostu.
 
Wówczas cokolwiek wypełnić by miało nadzieję sztabu, byłoby dość koszmarne dla Polski i Polaków. Faktycznie, koalicja rządząca abdykuje pod wpływem ulicy, gdy sytuacja gospodarcza będzie taka jak w Grecji lub gorsza. To czarny scenariusz i uchroń nas Panie przed nim, nawet za cenę, że u władzy pozostanie ktoś z bandy czworga  – chciałoby się rzec
 
Lęki i mechanizmy kontrolne.
 
Obawiam się jednak innej rzeczy. I stawiam wprost pytanie: czy ludzie ze sztabu naprawdę sądzą, że są lepsi od tych, którzy tworzyli pierwszą Solidarność, PiS i wiele innych partii? Skąd taka pewność? Kto ją daje politykom i kandydatom na polityków?
 
Jakie są obietnice a jakie realizacje obietnic, my wyborcy, nie przebierający nóżkami, by wejść do salonów polityki, widzimy coraz wyraźniej. Co zabezpiecza wyborcę przed  politykami, przed erozją postaw i zmianą punktu widzenia po zmianie miejsca zasiadania w hierarchii kurnika, czyli otrzymaniu mandatu do sprawowania władzy. Raczej nie wystarczą tu słowa Łażącego:
 
Rozwiązanie tej zagadki jest proste: trzeba zadziałać odwrotnie niż działali bolszewicy i PO. Oni sięgali po najgorszych, obiecując im kasę, układy, synekury i bezkarność. Trzeba sięgnąć po najlepszych, obiecując im ciężką pracę, służbę ojczyźnie, współdecydowanie o rozwoju Polski, krew, pot, łzy i pełną odpowiedzialność za swoje błędy. Na pewno się wielu takich znajdzie. Czy nie za późno jednak? Nie!
 
Za późno nigdy nie jest i choć łaska pańska na pstrym koniu jeździ, to niezmiennie od lat ujeżdża wyborcę i osła wystrychniętego na dudka z niego czyni. Obiecujących  rzeczy wspaniałe, cuda i gruszki na wierzbie, a później zdeprawowanych przez władzę, każdy z nas przy stołach debat o problemie mechanizmów wypaczania ideału,  przywoła całe pęczki.
 
Gładkie są słowa i mowa wężowych dzieci. Skundlenie natomiast staje się nieuchronnym procesem każdej rewolucji. Rewolucja zwyczajowo pożera własne dzieci. 
 
Poszukanie zasady złotego środka.
 
Dlatego więcej racji ma niezawodny Ojciec Tadeusz Rydzyk, gdy zachęca, póki co, do głosowania na PiS i mądrego wyboru według klucza zasady: po owocach ich poznacie.
 
I życzę wam panowie, żebyście służyli później w parlamencie, ale żeby was było tyle, żebyście mieli większość. W partii są różni ludzie, ale liczy się program, a poza tym po owocach ich poznacie jaka partia, nie po tym jaką propagandę zrobią. (…) Polacy nie bądźcie naiwni! Wybierać tych, którzy już się spisali. Nie szukajmy niepokalanie poczętych, bo człowiek na tej ziemi stara się, czasami upadnie, ale liczy się jego wysiłek. To co robi ta Platforma i PSL i jeszcze inni to jest dramat! 
 
A mnie cóż pozostaje? Życzyć PiS zwycięstwa przy jak najniższej frekwencji przy urnach. Tylko taki rozkład, rozkład podwójnie krytycznego osądu aktualnego rządu,  daje nadzieję na uruchomienie procesów głębokiej zmiany Rzeczpospolitej. Stanowisko inne przepadło wraz z butą dzisiejszych udziałowców pospolitego ruszenia, którzy nie raczyli usiąść i dogadać się przy kwadratowym (czyli normalnym) stole, gdy był ku temu jeszcze czas. Co nie w porę, to warchole…lub jakoś tak.
 
Młyny mediów i zaszklone oczy leminga.
 
Scenariusz wygranej PiS w stylu węgierskiego Fideszu jest mało prawdopodobny, gdyż młyny mediów mielą prawdę całą dobę i wypuszczają plewy dezinformacji. Nędzę ekip rządzących opakowują w celofan celebry i pomyślności, że tylko lump pod geesem po drugim kwasie i na drugim biegunie, rozmodlony moher, nie upije się od decybeli szczęścia elektronicznych mediów zaprzyjaźnionych z władzą. 
 
Programowanie trwa. Dziel i rządź, zapuszczaj agenturalne żurawie do kanap, które się łączą i wpuszczaj wirusa do głów stada owiec, które wypasasz. Prosta psychologia niszczenia wroga poprzez doprowadzenie jego umysłu do takiego poziomu nędzy, że sam postanowi zniszczyć nie tylko wroga, ale również siebie – dla wyższej racji, dla przekonań, które są zbyt durne i nieracjonalne, żeby nie spadły jako grad nieszczęść z chmur zidiocenia.
 
Wszystko jest podporządkowane pod ogląd świata zaszczepiony w mózgu leminga i przekonaniu go, że  krzyżyk musi postawić przy nazwisku któregoś z wyszminkowanych i odmłodzonych wybrańców narodu.
 
Expose, czyli głos wołającego na pustyni.
 
A teraz pora na krótkie oświadczenie. Skłoniłem się do napisania mojego expose, gdyż namawiałem na moim blogu do  ruchu łączenia kanap, a dziś nie zachwycam się i nie wychwalam kolejnych posunięć sztabu. Owszem zachęcałem, ale było to 3-4 miesiące temu. (Kto nie wierzy, niech zapuści żurawia i sam poszuka, co i kiedy pisałem.)  
 
A i dziś  nie jest za późno, bo lepiej późno niż wcale. Mam  jednak jedną uwagę. Będziecie potrzebować mocnego kleju, żeby konfederacja nie rozsypała się przy pierwszej różnicy zdań. Co jest tym klejem?
 
Tylko dwie rzeczy: prawda i wiara.
 
Co to jest prawda, gdy tworzyć chcemy politykę? Otwarty umysł i dobry program. Kogo chcecie uwodzić, jeśli nie opracujecie nawet takiego minimum? W otwartym umyśle pojawia się skłonność do słuchania i dialogu. Prawda  na poziomie pragmatyki i czynu (bo tym jest w istocie skuteczna polityka) doprasza się natychmiast o wzajemne zaufanie i odrobinę wiary w drugiego człowieka. 
 
Prawda przynosi wolność, ale można jej mieć tylko tyle, ile umysł potrafi jej sobie wyobrazić, a wola donieść z wiary  w siebie i drugiego człowieka do wspólnej rzeczywistości – do kultury, gospodarki i polityki. Niby prosto pisze się takie słowa, lecz to najtrudniejsze wyzwanie 
 
Świety Paweł, jako że świętym został, wysłowił to bardziej nabożnie i ponadczasowo:  
 
Cóż więc pozostaje, bracia? Kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania albo objawiania rzeczy skrytych, lub dar języków, albo wyjaśniania: wszystko niech służy zbudowaniu. (1 Kor 14; 26).
 
Pytania zadawane wprost.
 
Zapytałbym wprost! Co można zbudować widząc wszędzie wrogów? Co wynika z polityki, która przypisuje, bez wyjątku, wszystkim politykom partii parlamentarnych, złą wolę i działania na szkodę Polski? Czy nie należy być nieco bardziej subtelnym i starannie dobierać słowa? Sztuka szukania sojuszników sprawy w trudnych czasach jest górą. To ta góra, na którą trzeba nauczyć chcieć się wspinać. Sztuka tworzenia sobie wrogów – dodam to dla równowagi – staje się po pewnym czasie ciemną doliną niedoli. Kto mieczem wojuje, i.t.d.
 
Trzecia siła kontra Banda Czworga to najgłupsze co można było wymyśleć na nadchodzące czasy. A dla Polaków i Polski to również bardzo złowieszcze rozwiązanie. Tak nie wyleczy się własnych kompleksów.
 

 

0

Piotr F.

101 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758