W nowomowie świat stoi na głowie. Gdy mówię miłość, jakże ja ciebie nienawidzę. Gdy mówię równość, jakże ja tobą pogardzam. Gdy mówię tolerancja, jakże mnie wkurza twoja godność i honor.
Są słowa, które zabijają – powoli, niepostrzegalnie, lecz nieubłaganie. Są to te same słowa, wokół których buduje się polityczne narracje marketingu politycznego dla lemingów i wulgarne prowokacje. Konsekwentnie, z planem rozpisanym na wiele lat do przodu.
Na filarach bluźnierczej nowomowy, zapuszczonej w czarną otchłań negacji prawdy i wolności, budowniczowie cywilizacji śmierci, po raz kolejny w historii ludzkich cywilizacji, wznoszą wieżę Babel. Za każdym razem jest ona inaczej budowana i za każdym razem rozpada się pod ciężarem własnej zgnilizny moralnej i pychy.
Współczesna wieża wzniosła się do pięter postmodernizmu i, albo w najbliższych latach gruchnie w ruinę, albo – pójdziemy po rozum do głowy i sami zaczniemy ją rozbierać – kawałek po kawałku, cegła po cegle, zaczynając od chorych konstruktów naszego języka, który odrzucił prawdę i prawdomówność. Oto najmocniejsze przekleństwa pomiesznych w nowomowie języków: nienawiść, pogarda i tolerancja na opak.
W nowomowie świat stoi na głowie. Gdy mówię miłość, jakże ja ciebie nienawidzę. Gdy mówię równość, jakże ja tobą pogardzam. Gdy mówię tolerancja, jakże mnie wkurza twoja godność i honor. I ten cel nadrzędny ego – ograć frajera, tak go zmanipulować, by mieć z tego korzyści dla siebie. Najlepiej czystą mamonę – bez pracy, bez wnoszenia talentów do zbioru dóbr wspólnych.
Oto nowa świątynia.
Nowa świątynia chce pomieszania języków – to gloryfikuje. Chce subiektywizmów i atomów – nie cierpi rodziny i wspólnot. Głupota równa się mądrości. Dwa plus dwa równa się tyle, ile zechcesz. Nie myśl jednak zbyt wiele, od tego jesteśmy, by podać ci wynik. A może jest jeszcze inaczej.
Zbigniew Hołdys chce zrównania w przestrzeni publicznej chrześcijaństwa z satanizmem. Przekonuje, że dopiero wówczas państwo polskie unowocześni się i dogoni Zachód. Tolerancja dla każdego i dla wszystkich. Równość dla światopoglądów. Każda święta Księga religii ma taką samą wartość: Biblia Starego i Nowego Przymierza, pisana – jak nauczają nas teologowie – przez całe stulecia piórem natchnionych Duchem Świętym autorów i The Satanic Bible, napisana w 1969 przez Antona Szandora La Veya. Niech żyje bunt przeciw jarzmu i niewoli starego Boga w Trójcy Świętej.
Nadchodzi czas nowego boga, nowego pana człowieka, który jednym wmówił, że nie istnieje, zaś drugich powalił na kolana, każąc im wierzyć we własną potęgę. Najwięcej jest jendak takich, którzy myślą, że to świetna zabawa w wolność i wyzwolenie od tabu. Dwa plus dwa nie równa się cztery, bo to tabu.
Oto „Wprost“ Lisa wprost i bez ogródek rzeźbi pomnik dla Adama Darskiego dłutem swych najbardziej uzdolnionych iluzjonistów pióra i fotografii. Cztery bite strony parodii z wartości Chrześcijaństwa (a nawet Judaizmu) i zdjęcie Nergala w przebraniu Ojca Świętego. Ave Satan – Darski pokazuje dłonią gest szatana. Jeden z kiboli, wystrojonego w lans guru nowego porządku świata, komentuje z nieukrywaną dumą:
„W Polsce, gdzie jest ponad 90 proc. "katoli", Nergal jawnie i świadomie opluwa katolicyzm. A nagle wszyscy go pokochali."
Co na taką miłość telewizja publiczna? Zatrudniła Nergala jako "jurora" w programie "The Voice of Poland" i nie widzi nadal problemu. Program trwa i zapewne nic nie stanie na przeszkodzie, żeby Adam Darski uczciwie zapracował na 165 tysięcy zł, na które opiewa jego jurorski kontrakt.
Biskup włocławski Wiesław Mering może sobie pisać odezwę do wiernych:
„Bluźnierca, satanista, miłośnik wcielonego zła dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by łatwiej mógł głosić swoje trucicielskie nauki. Non possumus!“
Prezes TVP Juliusz Braun, ma lepszą wizję świata, ergo ze stoickim spokojem odpowie:
"Mam nadzieję, że ta ryzykowna decyzja nie przyniesie szkody.“
Szkody nie przyniesie, zaprawdę? Komuś przyniesie nie tylko szkodę, ale nawet może złamać życie. Głupota jest jak zaraza – rozprzestrzenia się i za kilka lat przerodzi się w pandemię. Dzieci hodowlane, dzieci tak molestowane przemocą i wyuzdaniem zatracą sumienie. Oto cena. Zapłacimy ją wszyscy.
Oto, mija tydzień i "Newsweek" Maziarskiego podbija stawkę w Circus Maximus polskojęzycznych mediów. Palikot Mesjasz lewicy ukrzyżowany przez ciemniaków, Palikot zmartwychwstanie dzięki twoim głosom, bracie. Kto ugodzi najbardziej brutalnie w moherowych chrześcijan? Rydwany postępu muszą pędzić i nakręcać aplauz publiki. Polowanie z nagonką ma przyciągnąć do urn 9 października kolejnych plebejuszy lewactwa żądnego ofiar. Wszak bitwa trwa, a watahy wciąż niedorżnięte.
Tysiącletnie kopalnie kultury polskiej trzeba zasypać – nie po to weszliśmy do współczesnego Imperium Romanum, żeby moher rodem z ciemnogrodu zatrzymał postęp tęczowych dzieci pana światła posępnego…
Nienawiść, pogarda, tolerancja dla zła – trzy stygmaty Lucyfera, trzy pieczęcie kultury modernizmu, trzy bramy upadku cywilizacji. I unoszące się w eterze bezczelne kłamstwo i coraz większa buta wypływająca z wiary demiurga wcielonego we własną bezczelność – w niezatapialność.
A co ze starą Świątynią?
A co na to Stanisław kardynał Dziwisz? Ano nic. Zorganizuje kolejne rekolekcje łagiewnickie dla członków partii broniącej praw Nergala do darcia Biblii w przestrzeni publicznej polskiej kultury. Będzie szukał form dialogu ekumenicznego z kolegami Sławomira Nowaka i apelował do sumień wyznawców nowej wiary zawieszonego do góry nogami krzyża, by nawrócili się na Chrystusa.
Ułożyć jakoś sprawy z bohemą salonu – po linii otwartości na ekumenizm krakowsko-warszawskiego Kościoła hierarchów i w defensywnym szyku – oto priorytet. Nie wolno narażać się redaktorom modernistycznego świata, którzy nie ustają w wysiłkach, by z kagankiem oświaty warcholąc się po salonach, nałożyć swym wrogom kaganiec na mordy.
Ofensywnym trzeba być na innym polu. Ksiądz Piotr Natanek, buntownik i moherowy konserwatysta katolicki z Grzechyni, odwołał się do samego papieża Benedykta XVI po suspensie Pasterza Krakowskiego i nadal naucza, że
nie ma zbawienia poza Kościołem katolickim.
Mało tego, udziela Sakramentów Świętych, publikuje w internecie własne kazania i relacje z Mszy Świętych, czyli czyni dokładnie to, czego przełożony, mocą swego apostolskiego urzędu, ostro mu zabronił czynić. Mało tego, w swym oporze posunął się do stwierdzeń, że jest posłuszny i wierny Panu Bogu oraz Papieżowi, a nie musi być posłuszny swemu bezpośredniemu przełożonemu, jeśli ten błądzi… I kto tu błądzi? Rozstrzygnij!
Zdania są podzielone. Sporu w łonie Kościoła katolickiego nie da się już wymazać, bo on faktycznie jest i trzyma w napięciu Owczarnię. To niedopuszczalny bunt ze strony kapłana, który winien posłuszeństwo swemu biskupowi w diecezji – twierdzą stronnicy Biskupa Krakowskiego. Czy tu nie zaczyna się jeden z nowych i najciekawszych rozdziałów w historii poskiego Kościoła katolickiego?
Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, ruch na rzecz Intronizacji Chrystusa na Króla Polski…i owieczki szukające odważnych Pasterzy. Czy twój proboszcz taki jest? I co na to biskup?
Przeciw komu i w czyim imieniu buntuje się ksiądz Piotr Natanek? Obserwujmy – bez obojętności, z uwagą i… wybierajmy. Ta historia ma znacznie poważniejszy wymiar niż bunt Betanek z Kazimierza Dolnego, również powołujących się na prywatne Objawienia. Wybór to owoc wolnej woli. Można wybrać dobrze lub źle, lecz nie da się schować głowy w piasek na pustyni nihilizmu „a co mnie to obchodzi“.
Owoce naszych dzisiejszych wyborów zobaczymy najwcześniej gdzieś za kilka lat.
Czy wówczas opadną z drzewa polskiego katolicyzmu ostatnie zatrute owoce starej decyzji: non possumus dla lustracji hierarchów i kapłanów budujących polski Kościół Powszechny w czasach demokracji socjalistycznej PRL? Jeden Pan Bóg raczy to wiedzieć.
Wiernym pozostaje modlitwa o to, żeby również ci, którzy postanowili trwać w ukryciu, przystąpili do ważnego sakramentu Spowiedzi Świętej. Pewnie już to po milion razy uczynili przed konfesjonałem, w kruchcie własnego sumienia. Żal za grzechy, pokuta, postanowienie poprawy i zadośćuczynienie nie przedarło się jednak poza zasłonę – do przestrzeni publicznej. Grzech nie został wymazany z wymiarów politycznych wspólnoty i wciąż odradza się z mocą zaparcia, raz po razie siejąc zgorszenie. Smycz jest krótka. Noc Świętego Piotra, który trzy razy zaparł się Jezusa, trwa i… daleko do poranku.
W nocy łatwiej o lęk.
Lepiej cofnąć się przed przeważającymi siłami oprawców. Oddać przestrzeń publiczną świeckiemu i laickiemu państwu tolerancji.
Kościół katolicki, mający światłych biskupów w Krakowie i Warszawie, postanowił ułożyć się z czarusiami Cezara. Gdy Cezar domaga się, żeby zrobić miejsce dla wyznawców innych, bardziej postępowych, wyznań – nie protestujcie. Przychodźcie do kościołów, módlcie się i dajcie datki na tacę.
A Nergal? Módlmy się o nawrócenie dla tej zbłąkanej owieczki.
Warto uważnie obserwować, czy dyplomacja – osobistego sekretarza papieża Jana Pawła II i dobrego przyjaciela byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, Josepha Ratzingera – sięga do samego serca rzymskiego Kościoła katolickiego, do Rzymu. Czy ksiądz Piotr Natanek znajdzie się ostatecznie poza wspólnotą Kościoła katolickiego? Dojdzie do pojednania, czy nieuchronny jest rozłam? Z Polski, od 2002 roku członkiem Kongregacji jest abp Henryk Muszyński, były metropolita gnieźnieński, były prymas Polski.
Będzie dobrze (pojednanie) albo będzie jak być nie powinno (rozłam). Co my tam wiemy o światach pozareligijnych więzi i przyjaźni na opak, zadzierzgniętych przed czarnym konfesjonałem ubeka.
A jeśli… a jeśli/czy paradygmat wiary – zbudowany na fundamencie starannie skrywanego buntu przeciw odzieraniu możnowładców w purpurze z „należnej im“ władzy, majestatu i chwały – ma być utrwalany przez kolejne kilka lat, to polski Kościół katolicki szybko dogoni postępowy niemiecki Kościół katolicki?
Czy Piotr Natanek, bynajmniej nie pustelnik zamknięty w grzechyńskiej pustelni, nie ma cienia racji, gdy to prorokuje. I wzywa wszystkich, w tym niektórych biskupów i kapłanów, do nawrócenia. I rzuca klątwę na dziennikarzy i media siejące zgorszenie. Czas sam zacznie odsłaniać własne ślady w historii, którą dziś piszemy – to nieuchronne.
Quo vadis Polsko…Quo vadis Europo…
Europa w Brukseli już wybrała – chce być rajem tolerancji na opak. Wybrała drogę dokładnie przeciwstawną do ewangelicznego „chciejstwa“ kapłana z Grzechyni.
Chce być potężna podług miary innych potęg. Modernistyczna, legalizująca prawnie aborcję i eutanazję, małżeństwa osób tej samej płci i satanizm, (…) promująca relatywizm aksjologiczny i postmodernizm w kulturze. Walcząca o wiatraki i nawet przeciw watrakom nowoczesności, jeśli ludzka kreatywność i potrzeba dobrobytu jest wroga nowej świątyni i nie trzyma miar postępu, ustanowionego za kulisami historii dla nowego porządku świata.
Przy pomocy wszechwładnej biurokracji poza kontrolą demokratyczną, inżynierii społecznej i finansowej, wykluczeniu tych, co nie płyną na platformach postępu, wojnie służb z terroryzmem, który służby współtworzą, rozbudzaniu niskich instynktów zawiści jednego przeciw drugiemu, zdemontujemy stary porządek, odbierzemy wam prawa i wolności obywatelskie.
Relikt starych zabobonów musi upaść. Kawałek po kawałku, człowiek po człowieku – będziemy przyłączać nowe kolonie do naszego globalnego Imperium.
Taka Europa i Polska przegra w porządku naturalnym z bardziej konserwatywnymi religijnie, lecz płodzącymi dzieci, barbarzyńcami? Albo może i nie!
Cywilizacja śmierci.
Rada znajdzie się i na takie dictum acerbum natury jak płodność bardziej witalnych kultur. W wariancie mniej rajskim dla śmiertelników wykiwanych przez kosmicznego oszusta sięgnie się ostatecznie po ostateczne rozwiązania. Doskonali się je w labolatoriach pod czujnym okiem służb specjalnych i najemników w białych kitlach.
Postęp, postęp…kolosalny postęp od czasów, kiedy ostatni raz kultura rzygała okultyzmem, zaś wojna rozrywała ciała ludzkie na strzępy. Dziś nie popełnimy takich śmiesznych błędów. Najpierw się zjednoczymy a następnie tak urządzimy ten świat, że sam zechcesz umierać.
Los buntowników i zdrajców, którzy postanowili wyburzyć trzy filary cywilizacji łacińskiej, raczej jest już przypieczętowany. Dla niewolników matrix-u i ich nielicznych dzieci otwarto dostatecznie szeroko trzy pojemne jaskinie – w otchłani nienawiści, pogardy i tolerancji zła. Tam mają zejść, by wykorzystać całe spektrum uciech tego świata i pławić się w ciemnym świetle pychy, zanim zejdą jeszcze niżej w swej rewolucji duchowej – pod dna naszej ziemi, do świata nie z tego świata,
do… potępienia siebie samych.
Chrześcijańską nadzieję, wiarę i miłość, rzymskie prawo i grecką orientację na uniwersalistyczne wartości: prawdę, dobro i piękno jako klasyczny fundament dla poznania i wiedzy, ma zastąpić utopia konstruktywizmu technologicznego. Poza dobrem i złem, poza porządkiem bożym (bo Bóg umarł), poza prawem, które stawia na sprawiedliwość (bo równość ludzi to mit).
A potem? Po nas choćby potop. Potem nie nastanie potop, lecz wielki kolaps dekonstrukcji osoby i godności w osobliwościach sztucznej inteligencji, w której ludziom przypadnie status eunuchów .
Czy za sto lat ponad muzeami kultury europejskiej będzie unosił się duch Islamu, jak prorokują niektórzy demografowie? Równie dobrze może to być duch neofaszyzmu unoszący śmieci śmierci i bluźnierstw ponad tysiącletnimi piramidami nowych feudalnych porządków rasy nadludzi.
Nawet już mniejsza o to, czy na flagach powiewać będzie wówczas dwanaście gwiazd, sierp i młot czy swastyka.