Wygląda na to, że na razie neobanderowcy są większym zagrożeniem niż Rosja. W końcu front jest kilkaset kilometrów od naszej granicy, a działania zbrojne bandytów z Prawego Sektora mają miejsce tuż przy granicy z Polską… – Rosja jest zagrożeniem dla Polski w przypadku konfliktu globalnego. Może oczywiście próbować destabilizować politycznie lub gospodarczo nasz kraj, ale zagrożenia w postaci ataków zbrojnych nie ma. Natomiast na Ukrainie są dziesiątki tysięcy sztuk broni poza kontrolą, jest ideologia, która porywa młodzież na zachodzie tego państwa.
Od dawien dawna, a z polskiego punktu widzenia, od zawsze, na procesy społeczno-polityczne w poszczególnych państwach przemożny wpływ miała żydowska diaspora, której strategicznym celem było zawsze zawładnięcie światem, darowanym im (według mniemania tego plemienia) przez samego Boga. Stąd też obecni byli oni po „obu stronach barykady” w każdym państwie i każdym bez wyjątku procesie społeczno-politycznym. Mogli oni wpływać na te państwa i procesy, w większym lub mniejszym stopniu, w zależności od epoki i sytuacji państwa, lub całego regionu. Nigdy jednak nie osiągnęli oni tego, co mają dziś w tzw. „świecie zachodu”, który skrótowo nazywam Euroatlantyckim Imperium Zła (US&EU), a mianowicie pełnego uzależnienia „elit” od swej woli. Jest to swoisty fenomen, który po ewentualnym zgnieceniu nieposłusznej Rosji i rosnących w potęgę Chin, dałby im niepodzielne panowanie nad światem (NWO), czyli osiągnięcie wspomnianego strategicznego celu.
Sytuacja ta tłumaczy obłędną zaciekłość, z jaką atakują Rosję, a w szczególności Putina. Bowiem czasu pozostało im już niewiele. Piętrzące się przed USA i Unią problemy, nie dają się rozwiązać bez całkowitej zmiany systemu, która to oznaczałaby utratę przez nich władzy.
Nie znaczy to jednak, że sprawowana przez „elity” władza funkcjonuje bez zgrzytów. Mieliśmy niedawno przypadek greckiej Syrizy, co prawda stłumiony brutalnie przez unijną administrację, ale kosztem ukazania społeczeństwu prawdziwego oblicza UE.
Z krótką wizytą na Krymie przebywali też przedstawiciele francuskich parlamentarzystów , którzy skonstatowali, to czego jedynie można było się spodziewać, a mianowicie społeczeństwa wdzięcznego Rosji za wyrwanie go z ukraińskiego piekła. Ku wściekłości „rządu francuskiego” i „niezależnych mediów” głównego nurtu, parlamentarzystom nie udało się natknąć na „okupacyjne” wojska rosyjskie dławiące opór „podbitego” społeczeństwa.
Głos krytyki, w odniesieniu do uległości obecnego prezydenta Francji, Hollanda, w stosunku do Waszyngtonu, podniósł również były prezydent, a zarazem kandydat w kolejnych „wyborach”, Sarkozy. Biorąc pod uwagę zmieniające się nastroje społeczne w stosunku do Rosji, deklaracje takie mogą mu pomóc w odzyskaniu władzy. Oczywiście wtedy będzie on równie, jak obecnie urzędujący, posłuszny woli USA (czytaj: światowej oligarchii finansowej).
Nie inaczej jest w Polsce. Przykładem, czego może być najnowsza publikacja w Naszym Dzienniku dotycząca zagrożeń płynących z Ukrainy. W wywiadzie dla tego pisma, dr Andrzej Zapałowski zauważa neo-banderowskie niebezpieczeństwo dla naszego państwa i społeczeństwa. Takie nagłe „olśnienie” może zadziwić, ponieważ NDz można obecnie bez przesady uznać za pismo partyjne PiSu, a jeszcze przed rokiem prezes Kaczyński pod czarno- czerwonym sztandarem Bandery, zagrzewał Ukraińców na majdanie do rozprawy z Rosją. Nie on jeden zresztą, bo robili to „politycy” wszelkich „opcji” z większości krajów unijnych. Pan Kaczyński, jeszcze parę miesięcy temu bagatelizował problem banderowskich bandytów, a dziś jego organ partyjny „przejrzał na oczy”? Czemu to przypisać? Przyczyn może być wiele, ale dwie narzucają się automatycznie. Pierwsza, to przedwyborcza potrzeba „dołożenia” PO, cytuję:
W związku z wydarzeniami tuż przy naszej wschodniej granicy dziwnym trafem brakuje jakoś stanowiska rządu PO – PSL. Czy i jaka powinna być reakcja rządu w Warszawie?
Druga, wynika z faktu zwaśnienia banderowskich bandytów (Prawy Sektor) z żydowską oligarchią administrującą obecnie Ukrainą (Poroszenko). „Gubernator” Ukrainy, „ambasador” USA w Kijowie, Geoffrey Pyatt , specjalnie wybrał się na Zakarpacie, by poinformować przywódców Prawego Sektora, że USA popierają obecnego „prezydenta” Ukrainy i nie będą tolerować aktów przemocy w stosunku do jego administracji. Co prawda dzisiejsza polityka Stanów polega na popieraniu wszystkich przeciw wszystkim, czego przykładem jest bliski wschód: ISIS, Turcja, Irak, Syria, Kurdystan, czego wynikiem jest totalny chaos, ale na terenie Ukrainy, USA nie pragną jeszcze podobnego rozwiązania. Potrzebny jest im przecież ukraiński „taran” przeciw Rosji. Stąd też zapewne wynika zmiana „postrzegalności” u amerykańskich agentów w Warszawie, która musi się teraz „zestroić” z percepcją ich kijowskich odpowiedników, a w końcowym rozrachunku, skutkowała omawianymi tezami z NDz .
Trzeba przy tym przyznać, że pan Zapałowski artykułuje wiele sensowych uwag, cytuję:
Wygląda na to, że na razie neobanderowcy są większym zagrożeniem niż Rosja. W końcu front jest kilkaset kilometrów od naszej granicy, a działania zbrojne bandytów z Prawego Sektora mają miejsce tuż przy granicy z Polską… – Rosja jest zagrożeniem dla Polski w przypadku konfliktu globalnego. Może oczywiście próbować destabilizować politycznie lub gospodarczo nasz kraj, ale zagrożenia w postaci ataków zbrojnych nie ma. Natomiast na Ukrainie są dziesiątki tysięcy sztuk broni poza kontrolą, jest ideologia, która porywa młodzież na zachodzie tego państwa.
Ten oczywisty nie od dzisiaj fakt, prowadzi do prostego wniosku. Jeśli Ukraina jest, a Rosja nie jest bezpośrednim zagrożeniem dla Polski, to w imię, czego „nasi politycy” wszelkiej maści cały czas wspierają Ukrainę, a równolegle ciągłe drażnią Rosję, próbując skłonić ją tym do rozpoczęcia „konfliktu globalnego”? Przecież nie w interesie Polski, ale obcych mocodawców. Takie postępowanie, to z definicji, zdrada stanu, a za to w każdym praworządnym i suwerennym państwie grozi stryczek. Tak, więc miejsce naszych „elit”, wszelkiego autoramentu, nie jest na świeczniku, ale na szubienicy!
Na ich szczęście III RP nie jest ani praworządna, ani suwerenna, ale to się może zmienić, więc niech o tym nie zapominają!
Unikajacy stereotypów myslowych analityk spraw politycznych i gospodarczych Polski i swiata