Trzy miesiące temu zdecydowałem się na rezygnację z korzystania z walterowskich mediów. Żadnych programów w języku polskim typu TVP, TVN czy Polsat nie można odbierać na moim dekoderze, są za to obecne AlJazeera i CNN, ZDF i ntv i wiele innych
I nie żałuję. Pozbawiony zostałem codziennej zgadywanki, co kolejne wcielenia „Trybuny Ludu” i TVP Macieja Szczepańskiego przemilczały, jak sfałszowały wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i w którym miejscu należałoby postawić przecinek. Nie muszę oglądać stalinowskich dziennikarzy z pisma KC PZPR „Polityka” i ich neostalinowskich konkurentów dzielnie walczących o socjalizm z ludzką twarzą w szeregach ZMP, ZMS i PZPR a potem podarowanej przez KGB Gaziety – konia trojańskiego polskiego donosicielstwa i polskiej hańby. Chórek młodzieży tuż po kastracji ich polskości śpiewający o zgodzie i wzajemnym zapomnieniu krzywd zarówno po stronie walterowskiej jak i neostalinowskiej nudzi mnie, a atrapy opozycjonistów mające uchodzić za oryginały po prostu śmieszą.
Nie był opozycjonistą ktoś, kto współpracował z władzą. Agent bezpieki czy sekretarz komórki partyjnej na stacji naukowej poza Polską opozycjonistą nie był. Oczywiście w walce o władze w ramach partii komunistycznej siedział również Władysław Gomułka, a w ramach gier operacyjnych bezpieki i WSI Lesław Maleszka z Gaziety, co nie czyni ich w żadnym wypadku opozycjonistami. Ani Marcelego Nowotki ani braci Mołojców czy kilkudziesieciu innych ofiar wewnętrznej walki o władzę w PPR, pózniej Stanisława Pyjasa czy syna Bolesława Piaseckiego – niewinne dziecko zamordowane przez stalinowskich morderców nikt o zdrowych zmysłach nie bedzie traktować jako zabitych w walce o Polskę niepodległą. Osoby odmawiające lustracji lub się jej nie poddajacy, jak Ewa Milewicz (gazieta) czy Piotr Pacewicz (gazieta), traktuje jako agentofili i z góry nie przesadzając o tym, czy byli agentami, stwierdzam, że w moim odczuciu opuścili na własną prośbę wspólnotę ludzi uczciwych. Dlatego nie czuje się specjalnie wykluczony rezygnacją z konsumpcji wytworów intelektualnych Michnika i Waltera i ich młodych kontynuatorów.
Tym co zapomnieli przypominam, że pierwszymi w walce o niepodległość byli żołnierze Armii Krajowej, którzy nie złożyli broni po 1945 roku i ich przywódcy: szesnastu dzielnych ludzi skazanych w procesie moskiewskim. Po wymordowaniu ruchu oporu w latach 60 XX w. sztandar walki o niepodległość podjął „ruch”, by w końcu lat 70 przekazać pałeczkę pokoleniową całej gamie różnych organizacji niepodległościowych: Ruchowi Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Ruchowi Młodej Polski, Konfederacji Polski Niepodległej, Federacji Młodzieży Szkolnej, Piłsudczykom, NN i w połowie lat 80 Federacji Młodzieży Walczącej i Solidarności Walczącej. W szerokiej gamie organizacji niepodległościowych nie znajduje miejsca ani dla neostalinowców ani dla agentury SB i WSI.
Wolne Związki Zawodowe, zwane później „Solidarnością” jako pierwszy propagował Kazimierz Świtoń, w krótkim czasie poparty przez środowisko „Robotnika Wybrzeża”. I tym ludziom należy się nasz szacunek: bohaterom, nie atrapom. Ale o nich prawdy próżno jest szukać w walterowskich mediach, które przekierowują prawdę na kłamliwe tory. Zupełnie nie wiem co ma robić w tym towarzystwie zakochana w pałkarzu z ZOMO tramwajarka – postać, która albo za wczesnie skończyła, albo za pózno zaczeła, pochodząca z Radomia niedoszła zabójczyni Anny Walentynowicz lub kablujący działacz związkowy. A informacji zawsze nieprawdziwych nie potrzebuję. A Ty ?
"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"