Ale czy nie za późny? Przed metą ma więcej sił i wigoru niż jego konkurent i zadaje kłam twierdzeniom o zagubieniu, braku profesjonalizmu, safandulstwie i niedocenianiu przeciwnika. Prezentuje się w debacie bojowo, z autorytetem urzędującego Prezydenta, nie daje się zapędzić w kozi róg i chociaż nie błyszczy ale pokazuje przede wszystkim dobrą pracę przygotowującego go do telewizyjnego wystąpienia sztaby wyborczego. Poseł Duda jest wyraźnie stremowany i sprawiający wrażenie przytłoczonego wystąpieniem przed milionami telewidzów nie prezentuje się autentycznie i naturalnie – co powinno być jego najważniejszym atutem.
Remis ze wskazaniem PBK lub nieznaczne „zwycięstwo” w walce o przekonanie nieprzekonanych – tak można by ocenić wyniku telewizyjnego pojedynku. Andrzej Duda nie pokazał atutów, które posiada a Prezydent osiągnął w końcu poziom jaki przez lata prezentował. Ustrzegł się dziecinnych wpadek, niczym nie dał się zaskoczyć a przynajmniej tego nie było widać. PiSowski kandydat nie zadał decydującego ciosu na który prawdopodobnie liczyli jego zwolennicy i nie bardzo mógł się wydobyć z pisowskiej narracji krytykowanej otwarcie przez Komorowskiego. Cień Macierewicza, nie podjęcie tematu smoleńskiego i „czapka” Prezesa pod którą Duda się znajduje były umiejętnie punktowane a składanie ofert wyborczych bez pokrycia nawiązywały umiejętnie do sławetnych 3 mln mieszkań prezesa Kaczyńskiego.
Prezydent Komorowski miał słabą, o ile miał, ofertę dla Kukizowych wyborców. Jest to o tyle ważniejsze dla PBK, gdyż pan Duda swoją „nowością”, wiekiem i pozycją underdoga niejako automatycznie zdobywa ich poparcie. W następnej debacie w czwartek powinno to być uwypuklone, gdyż Duda poza referendum, już zresztą przez urzędującego Prezydenta ustalonego, również nie ma propozycji jak zdobyć ich zaufanie. To ta grupa, idąca w niedzielę na wybory lub je bojkotująca jest języczkiem u wagi w bardzo wyrównanej walce. Dotychczasowa przewaga 1% praktycznie nie ma znaczenia a każdy wynik jest możliwy. Przegrana Dudy to oczywiście rozpętanie oskarżeń o fałszerstwo wyborcze co o dziwo w rundzie tydzień temu nie miało miejsca (smile).
Prasowe odgłosy po debacie są różnorodne z wyjątkiem braci Karnowskich i ich „mediów”, gdzie walenie pałą odbywa się tradycyjnie z pominięciem korzystania z szarych komórek. Jeden z bliźniaków znalazł 5 powodów dlaczego Duda wygrał, drugi twierdzi: Komorowski mistrzem arogancji, protekcjonalizmu samozadowolenia, inni piszą w „wPolityce”: PBK znokautowany i internauci nie mają wątpliwości, Komorowskiemu odbiera rozum i Komorowski jak Tymiński. Są również głosy rozsądku i oceny o remisie i brakach Dudy ale nieśmiałe i nieprzekonywujące. Szczujnia nie może przecież zawieść swoich ortodoksyjnych wyznawców i porcja agresji i inwektyw musi im być dana.
Pan Ziemkiewicz w podebatowej dyskusji pokazuje ostrze swojego dowcipu żałując straconego czasu ciesząc się jednocześnie iż Prezydent nie zasnął i potrafił stać na „stojąco” aż przez 90 minut. Analiza godna kabareciarza i RAZ jeszcze raz pokazał, że nie jest tylko odnoszącym biznesowe sukcesy rolnikiem ale i wytrawnym komentatorem politycznym przewodzącym wielu jemu podobnym.
W czwartek decydująca bitwa. Sztaby wyborcze nie będą przez kilka dni spały co zresztą już teraz widać jak spojrzy się na przykład na panią Beatę Szydło wyglądającą jakby nie spała przez ostatni tydzień. Prezydent Komorowski nie bardzo może się zmienić w telewizyjnym odbiorze, poseł Duda natomiast powinien poświęcić się na medytacje wmawiające sobie większą pewność siebie, mniej sztubackiej tremy a więcej waleczności. Może również jeszcze zmienić krawca chociaż czasu dosyć mało i podobno budżet już wyczerpany.
Interesującym będzie oczekiwanie czy prezes Kaczyński w jakikolwiek sposób włączy się do dysputy, gdyż zniknął na dobre podobnie jak Macierewicz ze smoleńskimi zamachami. Temat tak ważny i istotny ale ukrywany przed (tele)widzami. Czyżby były jakieś tego powody? Bo przecież trudno sobie wyobrazić żeby „ukrywanie” Prezesa i jego zastępcę miało zwiększyć szanse posła Dudy na prezydenturę?? A może jednak coś w tym jest? Ale wniosek, iż pisowski kandydat zwiększa swoje szanse nie pokazując prezesa partii chcącej objąć władzę jest dosyć szokujący chociaż logiczny.
2 komentarz