Kalendarz wyborczy, dzwon i tron.
01/09/2011
523 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Ten krótki tekst jest ledwie próbą zwrócenia uwagi na błędy środowisk „Nowego Ekranu”, których wciąż można uniknąć. Proponuję zmianę paradygmatu na bardziej klasyczny. Odpuście sobie „prawybory.net” albo potraktujcie to narzędzie pomocniczo.
Uchwałą PKW Komitet Wyborczy Nowego Ekranu może zgłaszać własnych kandydatów Sejmu i Senatu do dnia 7. września 2011 roku do godz. 24. Patrzę na zegarek: jest 20:55 dnia 1 września. Pozostało siedem dób. Doba ma 24 godziny.
Myślę, co czynić. Startować, czy nie? Decyzję podejmę za 12 godzin. Muszę się z nią przespać.
Tymczasem, tryby wielkiej machiny wyborczej powinny już pracować pod pełną parą. I pewnie pracują – w sztabie wyborczym Nowego Ekranu, w Warszawie. Gorzej na prowincji. Tu nikt z niezarejestrowanych przez PKW pozaparlamentarnych komitetów wyborczych nie dowiedział się o mannie z nieba, która spadła – po błędzie (celowym, czy nie) PKW i wyroku Sądu Najwyższego – na polski lud zawiedziony Magdalenką. Media mainstreamu fakt przemilczą lub zakłamią, zaś to oznacza – będzie cisza w eterze. Polska opozycja pozaparlamentarna jest totalnie rozbita lub cwaniacko zafiksowana na własną kanapę i nie ma gołebi pocztowych ani innych otwartych kanałów, żeby błyskawicznie skrzyknąć się i postanowić, co czynić i jak. Najtrudniejsze są kwestie decyzyjne i organizacyjne w takim środowisku złożonym z wielu różnych środowisk i antyśrodowisk obywatelskich. Słowem, klops.
„Nie ma czasu na skomplikowane negocjacje, trzeba zrobić wszystko by zarejsetrować ogólnopolskie listy wyborcze i stworzyć propozycję wyborczą w jak największej ilości okregów senackich, dlatego listy będą tworzone na zasadach: kolejność na liście zależy od wielkości poparcia dla danego kandydata przez obywateli, które są podstawą serwisuwww.prawybory.net.“– pisze Łażący Łazarz.
A ja na to jak na lato. Naczelny Nowego Ekranu zapuszcza się w gęstą mgłę. Słyszy wprawdzie dzwon, ale nie widzi, w którym kościele ten dzwoni. Drogi Łażący Łazarzu nie leź w mgłę albo jak już musisz, załóż sobie na głowę noktowizor, by widzieć w podczerwieni. Nie ma czasu, kalendarz na to nie zezwala, na zabawy na serwisie prawybory.net. Rzekłbym, że nie ma nawet czasu na negocjacje różnych, już wcześniej zorganizowanych, grup, ale jeśli takie mają szansę być zainicjowane, służę pomocą i własną osobą. Na dogadanie się mamy co najwyżej dwa dni. Potem dziesiątki i setki a nawet tysiące ludzi w całej Polsce muszą zbierać podpisy pod listami kandydatów zgłaszanych w okręgach do Sejmu i kandydatami zgłaszanymi do Senatu. Aby zebrać 5 000 podpisów w okręgu do Sejmu, co najmniej w 22-24 okręgach, potrzeba ok. 100 zbieraczy na okręg, którzy poświęcą kilka dni ciężkiej pracy na zapełnienie kart rzetelnymi podpisami. Aby zebrać 2 000 podpisów pod kandydatem do Senatu będzie potrzeba nieco mniej wysiłku, zwłaszcza, że zbierać poparcie mogą ci sami wolontariusze. Jasne?
Najpierw negocjacje. Ma kto negocjować z kim? Jurek z Korwinem? Toż to hucpa, nie obrażając hucpy, bo już negocjowali i urodziło się wielkie nic. Najpierw sztab wyborczy – jeśli ma być sprawny, to nie montowany tylko przez warszawkę, bo wejśc mają do niego zacne osoby z całej Polski. Sama warszawka może sobie postawić w Redakcji tron i marzyć o wielkości panowania nad wirtualnymi niebytami. Jasne?
„Taką propozycję złożyliśmy już wszystkim większym partiom i organizacjom patriotycznym, oraz pręznie działającemu w całej Polsce środowisku Kibiców. Jeszcze nikt nam nie odmówił. Trwają narady – jest więc nadzieja na wyjątkową i niespotykaną konsolidację środowisk prawicowych, konserwatywnych i niezależnych w jednym Komitecie Wyborczym Wyborców. Jeśli to nastąpi, to jest szansa na uzyskanie wspólnego wyniku wyborczego przekraczajacego 10%.“
No ja kocham kibiców, zwłaszcza od czasu, gdy dają do wiwatu von Donkowi. Skonkretyzuje jednak, co napisałem wyżej. Jeśli nawet jest tak dobrze, że zainteresowani dziś wiedzą o dodatkowej szansie, a jutro podejmą decyzję, to Komitet Wyborczy Nowego Ekranu ma mieć tu inicjatywę. Musi powołać np. własnych pełnomocników we wszystkich okręgach i wyposażyć tychże we władzę podejmowania decyzji, również personalnych i ostatecznych. Dyscyplina być musi, gdy czas jest tak krótki – a nie partyzantka i pospolite ruszenie. Sorry, to są realia, a nie prawybory.net.
Raz jeszcze powtórzę:
Na zabawy w prawybory.net nie ma już czasu. Mają być sprawne działania, szybkie decyzje, świetna organizacja poprzedzona mistrzowskimi negocjacjami z zainteresowanymi. Sztab, mapa, kompas i działania w terenie. Setki maili i telefonów. Setki spotkań face to face i rozmów.
Już jutro musi być powołany ogólnopolski (a nie warszawski) sztab, który będzie negocjował z potencjalnymi grupami szczegóły i konkrety.
Od 4. września woluntariusze ruszają do wyborców, by zbierać podpisy (oczywiście moga choćby jutro o szóstej rano.)
I to na szybko tyle. Mam świadomość, że materia jest bardziej złożona, ale ten post – pisany na kolanie – ma na celu wyłącznie przestawienie zwrotnic torów, by pociąg nie pojechał po raz kolejny w ślepą uliczkę. Na wykolejenie z torów. Hough!