Bez kategorii
Like

Pokłady naiwności, pokłady nienawiści.

23/08/2011
555 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Kto pójdzie, a kto nie na wybory? Osobiście myślę, że się zastanawiam nad losem leminga. Poczłapie, czy nie do urny? Do jakich pokładów nienawiści dokopie się tym razem Wielki Brat, żeby leming jednak karnie zagłosował przeciw PiS?

0


 Polityka polska nie zaskakuje. Ot, toczy się utartymi koleinami realizacji planu minimum, według scenariusza fasadowej demokracji. Broczy w bagnie, dołuje. Trwa mecz pokera pomiędzy partiami, które mają wstęp na salony mediów mainstreamu. Pozostali rejestrują komitety, wydają własne pieniądze, których zresztą nie mają, toną w nadziei na cud, który tu się nie wydarzy i w tym rozdaniu bitwy o Polskę  nie przyniesie im wybawienia z opresji.

 
Po wyborach w Polsce zmieni się tylko kilka narracji – w zależności, kto wygra. Wygra PiS i stworzy rząd z SLD i/lub PSL, albo wygra PO i stworzy rząd z SLD i/lub PSL. Nie liczcie na cud wielkiej zmiany. Niezależnie od tego, jak otumaniony elektorat roztasuje przy urnie karty wyborcze, na stole przyszłego parlamentu, z grubsza, grać będą te same mordy – figury i blotki. III RP wciąż trzyma się mocno i 9 października nie pęknie. 
 
Dzban  ustroju kompadorskiego III RP rozsypie się jednak nieco później, gdyż już po pierwszej fali kryzysu światowego popękał w wielu miejscach i trudno w nim utrzymać wodę potrzebną dla przeżycia narodu i państwa polskiego. Doraźnie klejenie rzeczywistości trwa, ale ma walor iluzji matrixu – póki co silnej dzięki mocy zaprzyjaźnionych mediów, ale rozpadającej się jak domek na piasku pod wpływem napływających informacji o drugiej fali. Donald T. wierzy coraz mizerniej, że będzie mógł w nieskończoność,  prawie bezkarnie, tłuc realny termometr mierzący stan państwa i gospodarki, tylko z tego powodu, ze do świadomości lemingów nadawana jest projekcja obrazu rzeczy pod jego berłem  dobrych i układających się w najlepszym porządku. W końcu leming to też człowiek. Jeść musi i wyjść z siebie musi. 
 
"Polska  w budowie", a że dla większości ta budowa oznaczała ruinę, dla włodarzy Platformy nie było nigdy ważne. Teraz też, gniew i rozczarowanie przeminie, rozejdzie się po kościach nieobecnych, którzy nie mają racji. Połowa  – jak zawsze – nie dotrze do urny, zaś z drugiej połowy wykroi się potrzebną do bezkarności armię lemingów. I tyle wie Donald T., gdy wierzy w siłę kłamstwa przebranego za prawdę i nienawiści głoszącej miłość.
 
Świadomość większości Polaków jest jak gąbka – nasiąka akurat tym, co  rozsiewają iluzjoniści. A nie od dziś wiadomo: W grunt społecznej magmy  najintensywniej wsiąka kłamstwo i nienawiść do wroga, to i   mamy, co mamy. Każdy lider bandy czworga (jak zwykli mawiać wykluczeni z polityki liderzy pozaparlamentarnej opozycji)  ma zresztą własną publiczność, która niechętnie rezygnuje z komfortu wiary we własny światopogląd nienawiści do wroga klasowego, kształtowany przecież przez długie lata PRL-u i III RP. 
 
Wykluczeni z polityki postanowili  nadal siebie wykluczać. Nie udało się  – co na tym blogu stoi jak wół  jako przepowiednia – stworzyć trzeciej siły ani nawet zjednoczyć licznych kanap. Nie ma się czemu dziwić. Trzecia siła nie istnieje, a pierwsza siła nie wie jeszcze, że istnieje. To drugie wynika z siły establishmentu, który nie tylko mataczy i grabi, lecz również rozdaje – korzyści i przywileje niesprawiedliwości. Skazane na taki obrót sfer niebieskich, wykluczone ze sprawiedliwości i prawa do dobrobytu, dojne krowy,  nie przerobiły lekcji obywatelskich, że pastwiska nie należą do pasterzy i nadzorców, lecz do Najwyższego. 
 
Śmieszą kolejne odsłony polskiej polityki. Cokolwiek  wydarzy się lub nie w realnej sferze faktów, w tle słychać zdartą płytę mitów Donalda T., która – o dziwo – nie zgrała się po czterech latach nierządów PO-PSL w uszach lemingów. PiS ma własną konwencję, gdzie Jarosław Kaczyński wizją płomiennej mowy rozpala do białości swoich  wierzących ludzików, że oto biorą udział w pochodzie do władzy – a media pokazują Donalda T., który wzywa Jarosława do pojedynku szermierzy na debatę w jednym z zaprzyjaźnionych studiów. Grzegorz Napieralski wypruwa se flaki i przekonuje na własnej konwencji, że wie, jak być premierem, a Donald T. pokazuje mu figę i na szkle prezentuje kolejnych lewaków, którzy zapałali  właśnie miłością do liberalnej Platformy. 
 
Debaty i transfery. Donald T. robi sobie jaja nie tylko z Grzegorza N. i Jarosława K. Robi sobie też jajecznicę z trzeciej i pierwszej siły – z nas.  Wprawdzie  jesteśmy odporni na koźli bełkot, lecz obok nas żyją wciąż miliony owiec. One nie widzą na  szkle mainstreamu, że w sytuacji światowego kryzysu, gdy nadciąga jego druga fala, zielona wyspa zatonie pod wpływem astronomicznego długu Donalda T. i Vincenta R.
 
Żyjemy sobie w nabożnym kraju. Opozycja nie ma prawa krytykować koalicji, bo sądy raz rozgrzane nie zechcą prędko ochłonąć. Jacek Protasiewicz, szef kampanii wyborczej PO, pozwie w trybie wyborczym PiS „za  kłamstwo", bo jakoby nieprawdą jest, że „nic się w Polsce nie zmieniło“. I wierzy, że wygra, bo poprzednio nie takie kwestie chłopaki z Platformy wygrywali.  komedia to, czy tragifarsa wyborcza?
 
Albo przegra, bo  faktycznie, jeśli odpuścić sobie propagandę sukcesu i przeanalizować na chłodno wskaźniki ekonomiczne, „to były najgorsze cztery lata w Polsce“. Jakie to ma znaczenie?  Jakie znaczenie, dla  Polaków, ma hucpa pomiędzy szefami kampanii głównych partii, Jackiem Protasiewiczem (PO) i Tomaszem Porębą (PiS)? Kto wygra, a kto przegra? A gdzie meritum? Gdzie debaty i rozmowy o faktach, o drogach rozwoju i wyjścia z kryzysu, o Polsce i przyszłości Polaków?
 
Kogo Protasiewicz przekona, że czas „powiedzieć stop kłamstwu“? Donald T. nie ma hamulców. Jak począł brnąć, to musi dobrnąć do końca. Nie ma odwrotu. Opozycja  skomle, że Platforma w ten sposób chce „przykryć“ fakt wyemitowania przed zarejestrowaniem w PKW komitetu wyborczego spotów wyborczych „Polska w budowie", oznaczonych informacją: „sfinansowane ze środków KW Platforma Obywatelska RP".
 
PiS, ale i SLD, powinno uwierzyć w prawdziwość przysłowia, że „psy szczekają, karawana jedzie dalej“. Ktoś musi głośno i dosadnie rozliczyć nierząd z polityki gospodarczej, ze stanu finansów, z bezprawia w majestacie prawa i afer, z gigantycznego zadłużenia. Opozycja ma obowiązek pytać o to zadłużenie i o środki zaradcze. Gdyby nagrzany sąd uznał, że opozycji nie wolno krytykować akurat tego rządu, to nikt  już nie zdziwi się. To mało istotne, bez wpływu na wynik wyborów – widać taka norma obowiązuje w ustroju prawnym III RP, basta.
 
Czy Donald T. wkrótce zakończy karierę na stołku premiera?  To nie oznacza, że automatycznie zakończy się epoka pasm porażek w polityce polskiej. Ktokolwiek nie przystąpi do żłobu, by rządzić, będzie miał pod górę. I nie ma gwarancji, że uda mu się odnaleźć drogę powrotu do normalności w Europie podzielonej na „dwie prędkości"przez  „poklepywaczy“ swego poprzednika. O naiwności, o przewrotności ludzka.
 
Nic to. PiS, jeśli nie popełni kolejny raz harakiri,  powinien wygrać najbliższe wybory – niewystarczająco, by rządzić bez koalicjanta. Opcja przeciwna raczej nie wchodzi już w grę. Platforma zakiwała się w labiryntach propagandy sukcesu, których nie da rady przykryć tysiąc tefałenów. Pozostanie pytanie o frekwencję. To będzie najważniejszy barometr nastrojów społecznych.
 
Kto pójdzie, a kto nie na wybory? Osobiście myślę, że się zastanawiam nad losem leminga.   Pójdzie, czy nie pójdzie? Do jakich pokładów nienawiści dokopie się tym razem Wielki Brat, żeby leming jednak poszedł i karnie zagłosowal przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu?
 
Ludzka naiwność jest wielka, ergo możliwe jest prawie wszystko. Spośród rzeczy niemożliwych powstanie jednak Polska. Dlatego trzeba poszukać niemożliwej drogi do prawdy.
 
Ludzka nienawiść jest ślepa. Polityk, który wali nią jak cepem na odlew, w końcu walnie w swój głupi czerep. Kto myśli, ten wie, co musi się wydarzyć.
 

 

0

Piotr F.

101 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758