Muszę przyznać, że w pluciu mamy bardzo dobrych zawodników.
Celność, siła oraz zasięg to ich główne, choć nie jedyne atuty. Niektórzy z nich potrafią pluć nawet na kilkadziesiąt lat do tyłu, co z pewnością wymagało profesjonalnego treningu, prowadzonego przez światowej klasy trenerów. Niestety, z jakiegoś powodu opluwacze nie chcą ujawnic ich nazwisk, możliwe więc, że byli to trenerzy zagraniczni. Inni z kolei świetnie plują w górę. Ich celność jest zaiste niezwykła, bowiem potrafią napluć na poruszający się w powietrzu obiekt, nawet taki, który znajduje się poza granicami naszego kraju. Co jest już naprawdę mistrzostwem świata, potrafią go opluć również przy pomocy zadrukowanego papieru!
Jest też kilku, zwanych potocznie "ekspertami", plujących na komendę i to nawet wtedy, kiedy zostanie ona wydana w obcym języku, choć nie zdradzę, w którym. Najczęściej robią to w świetle kamer, dostarczonych przez zaprzyjaźnione media, które wręcz uwielbiają organizować zawody w opluwaniu. Trzeba zresztą przyznać, że niektórzy redaktorzy tychże mediów również mają w pluciu doskonałe wyniki i kto wie, czy nie potrafią nawet przepluć co niektórych "ekspertów"!
Zdecydowanie gorzej jest z buczeniem. W tej dziedzinie nasi zawodnicy nie są na razie w stanie nawiązać wyrównanej walki z najlepszymi. Budzi to w nich złość i frustrację, którą, niestety, czasem wyładowują na naszych wspaniałych opluwaczach, jeśli przez przypadek znajdą się z nimi na tym samym zgrupowaniu. Ich buczenie jest jednak jakieś takie ponure i nienawistne, za grosz nie ma w sobie tej genialnej finezji i gracji, prezentowanej przez plujących. Dlatego zaprzyjaźnione media nie lubią buczących i nawet jeśli ich pokazują, to zazwyczaj szydzą i wyśmiewają ich beznadziejne przywiązanie do starych metod treningowych.
Jak Państwo sądzicie, czy jest jakiś sposób, aby buczący dorównali poziomem wyszkolenia opluwaczom?