Bez kategorii
Like

Bajka o smoku.

14/07/2011
337 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Chcesz, to bajkę ci opowiem?
Dawno temu… Gdzie? W Krakowie
rządził król. Był Krakiem zwany.

0


 

Chcesz, to bajkę ci opowiem?
Dawno temu… Gdzie? W Krakowie
Rządził król. Był Krakiem zwany.
Z mądrych rządów w świecie znany.

Kraj opływał mlekiem, miodem.
Z sąsiadami trzymał zgodę.
Przypływały Wisłą statki.
Każdy w kraju miał dostatki.

Zboża dywan ścielił pola.
Duży plon, gdy żniwna pora.
W lasach było pełno zwierza.
Kraj do swej świetności zmierzał!

W jednej chwili ten raj runął.
Straszny smok skądś tu nadfrunął.
Za siedzibę obrał jamę
Tuż pod zamkiem. W mieście lament!

Poznikała z pola trzoda.
Wyschła w studniach wszystka woda.
Plony pola usychały.
Krowy mleka nie dawały.

Kury jajek nie znosiły.
Dzwony kościołów dzwoniły.
Wyludniły się ulice.
Zamykały okiennice.

Wróble przestawały ćwierkać.
Strach na Wawel było zerkać.
Śmiech uleciał. Lament wszędzie:
"Co to będzie?! Co to będzie?!"

"Jak przepędzić tego stwora?"
Pyta król wojów ze dwora.
– Trzeba zbrojnie nań wyruszyć!
– Może ogniem go wykurzyć?

– Może padnie bestia z głodu?
– Może ściągnąć górę lodu?
– Może zrobić wilcze doły?
Radzi król i dwór pospoły.

Po miesiącu tej debaty:
"Trza się poddać! Nie ma rady!"
Ale mały szewczyk Dratwa
Rzekł: "Tu sprawa bardzo łatwa!

Trzeba owcę mu podrzucić
I niedolę naszą skrócić!"
Jak planował, tak wykonał.
Smok szybciutko potem skonał!

Bo do owcy, proszę pana,
Była siarka dosypana!
Od łakomstwa brzuszek boli?
Wodę pije smok do woli!

Pije ciągle i pęcznieje,
A ból brzucha nie topnieje.
Pije dalej. Sucha Wisła.
Nagle z brzucha woda trysła!

Huk ogromny. Bestia kona!
Król szewczyka wziął w ramiona:
"Mój szewczyku i nasz zbawco,
Smoka wielki ty oprawco,

Chcę docenić twe zasługi!
Zaszczyt księcia dam miast sługi!
Mam ja córkę na wydanie.
Chcesz, twą żoną dziś zostanie?"

Jak powiedział, tak się stało.
Słychać: "Gorzko! Gorzko! Mało!"
Na weselu mnóstwo gości.
Tego dnia już nikt nie pościł!

Znów nastały dobre czasy.
Plon dawały pola, lasy…
W rzece było ryb do woli.
A czas płynął tu powoli.

Szewczyk miał już swoją dziatwę.
Ich wychować – to nie łatwe!
Kiedy Krak przestał panować
Lud do szewca: "Królu prowadź!"

I tak królem szewc z zawodu!
Do narzekań brak powodu.
Godny Kraka spadkobierca
I do państwa i kobierca!

Na tym kończę baśń o smoku.
Psyt! Już milknę. Śpisz na boku.
Jutro nową ci opowiem.
O czym? Tego ci nie powiem!

0

Praczuk

Wierszyki i fraszki

423 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758