To przyjaźni jest historia.
Ot, zwyczajna, żadna gloria.
To przyjaźni jest historia.
Ot, zwyczajna, żadna gloria.
Były sobie gąsieniczki.
Liście miały za spódniczki.
Wszędzie razem buszowały.
Razem czas spędzały cały!
Obie marzeń miały tyle!
Chciały zmienić się w motyle!
Czas upływał, one rosły.
Spać się chciało, więc spać poszły.
Gdy kokonem się owiły
To usnęły. Obie śniły,
Że wśród burzy kwiatów łączki
Znów trzymają się za rączki.
Jedna budzi się i czeka:
"Czemu tamta druga zwleka?!
Ja dzień cały w słońcu latam
I do siebie tylko gadam!"
Gdy już słońce szło do łóżka
W końcu jest i druga duszka!
Ale jakoś tak kosmata
I po ciemku pragnie latać!
Gdy ta pierwsza głośno ziewa,
Druga na lot chęci miewa.
Na spotkania jaka pora?
Tylko z rana i z wieczora!
Bo gdy jedna idzie spać,
Druga właśnie ma chęć wstać!
I tak jest każdego dnia!
Jedna motyl, druga ćma!