Z ugruntowanego stanowiska judykatury wynika, że niedopuszczalne jest stosowanie aresztu tymczasowego ze względu na obawę matactwa, jeśli jest ona wywołana brakiem przyznania się podejrzanego do winy (por. postanowienie z dnia 11 października 1983 roku, OSNKW 1981/3/17).
Tak jak już pisałem wcześniej mojego syna zatrzymano 24 lipca 2007 r. około godz. 02:05
24 lipca 2007 r. o godz. 14:31 do 15:09 został przesłuchany w charakterze świadka, a nie podejrzanego.
W protokole tym jak wół jest napisane i podpisane przez uczestniczące strony, zabrano spodnie i bokserki. Przesłuchania dokonał mł. asp. Jarosław Krzęcio z KRP VI Warszawa Praga Północ, który nie posiadał żadnej wiedzy o ujawnieniu prezerwatywy podczas przeszukania. A tym samym nie miał podstaw do przesłuchania mojego syna nawet na podstawie art. 308 k.p.k. ale i wówczas już po 12 godzinach miał ustawowy obowiązek przekazać sprawę do prokuratora.
Po przesłuchaniu mojego syna w charakterze świadka, ten zwyrodnialec nie zastosował się do art. 248 § 1 k.p.k. – zatrzymanego należy natychmiast zwolnić, gdy ustanie przyczyna zatrzymania.
Skoro był świadkiem to nie mógł być jednocześnie przestępcą i nie mógł być pozbawiony wolności!!!!!!!!
Kolejne godziny na dołku miały wymusić stosowne zeznania, do aktualnego zapotrzebowania komisariatu policji KP Warszawa Białołęka w wykazywaniu się skutecznością w wykrywaniu przestępstw. A, że kilka zdarzeń gwałtów w tym rejonie było, to było trzeba na siłę kogoś trafić.
Kolejnego dnia ten sam mł. asp. Jarosław Krzęcin najpierw dokonuje okazania mojego syna poszkodowanej. Ale wcześniej mój syn jest prowadzony korytarzem skuty kajdankami, w tym czasie, na tym samym korytarzu przebywa rzekoma pokrzywdzona, a jeszcze dla ułatwienia rozpoznania pozorantami byli funkcjonariusze policji, ubrani po cywilnemu. Ale ubiorem odbiegającym od ubioru mojego syna.
Dopiero po okazaniu rzekoma pokrzywdzona składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i rozpoznaje mojego syna jako sprawcę.
Tylko przypomnę 24 lipca 2007 r. w tym samym przedziale czasowym, mój syn i rzekoma pokrzywdzona przebywają w KP Warszawa Białołęka. I w tym czasie nie dochodzi do okazania sprawcy rzekomego zgwałcenia pokrzywdzonej. Czyż to nie dziwna sprawa!!!!!!
Jedynym koronnym dowodem obciążającym mojego syna jest prezerwatywa, którą rzekomo ujawniono podczas przeszukania 24 lipca 2007 r., a specjalista od pirackich ekspertyz Jakub Czarny reprezentujący prywatnie instytut genetyki sądowej w Kruszynie Krajeńskim, a służbowo Instytut Genetyki Sądowej w Bydgoszczy ujawnił na niej ślady.
W najbliższym czasie ponownie przedstawię sfałszowany protokół przeszukania publikowałem go wcześniej, a dzisiaj przedstawię inny dokument, który pozyskałem w zeszłym roku jest to wniosek o zastosowanie aresztu wydobywczego!!!!!!!!!!!
Jest to kolejny dokument kwestionujący ujawnienie prezerwatywy!!!!!!!!
Ten dowód nie jest narzędziem przestępstwa, ten dowód nie jest również dowodem w sprawie o areszt wydobywczy.
Bo jeśli dochodzi do przestępstwa, w tym wypadku do gwałtu przy użyciu prezerwatywy, to taki sposób popełnienia przestępstwa musi być wskazany zgodnie z art. 313 k.p.k.. Ale o tym trzeba wiedzieć, a nie liczyć na to, że nikt nie będzie czytał akt sprawy.
Tej prezerwatywy wg asesora prokuratury rejonowej Wojciecha Misiewicza nie było, aż do 5 września 2007 r.
asesor Wojciech Misiewicz natomiast posiadał inny dowód w postaci orzeczenia ginekologicznego, którego nie ujawnił. Orzeczenie to podważało zeznania rzekomej pokrzywdzonej, co potwierdził w październiku 2008 r. wykonujący badanie lekarz specjalista.
W najbliższym czasie będą kolejne dokumenty.
Muszę jeszcze przypomnieć, ze mój syn 25 lipca 2007 r. był przesłuchany na podstawie art. 308 par. 2 k.p.k., a to nie dało podstaw do wniosku o areszt wydobywczy!!!!!!!