(…) nie rzeczywistość sama, a serce, z jakim do niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory.” (H. Sienkiewicz)
Życie polityczne w Polsce przyspiesza. Jest tyle ważnych spraw, którymi jesteśmy zajęci, że zastanawiam się, czy ta moja "wysepka spokoju" w postaci piórek jest na miejscu, czy absorbować Państwa tym? Obiecałam wcześniej pokazanie jednej z moich wystaw – "Słowo się rzekło – kobyłka u płota". Co dalej – ano, zobaczę.
Poniżej – najważniejsza Osoba, której zadedykowałam wernisaż – mój 91-letni Ojciec oglądający moje (?) piórka. To mój pierwszy recenzent i wielkie wsparcie w piórkowych działaniach. Teraz ogląda to już z Góry…
Wernisaż – jak to zwykle – miło, tłoczno, uroczyście… Widziałam zaskoczenie niejednego na widok moich prac. Miód na serce. 🙂 Sama byłam zdziwiona, że tyle tych prac…! W szufladzie nie zajmowały tyle miejsca. 🙂 Sala ekspozycyjna to miejsce, gdzie odbywały się i kameralne koncerty fortepianowe; muzeum. Nobliwe locum. Od uczestników pózniejszych, powernisażowych koncertów, słyszałam miłe słowa o wrażeniach nie tylko słuchowych…
Wystawę ogladali i dorośli, i dzieci…
…młodzież…
…osoby o rozmaitych profesjach. znajoma Pani Plastyk z wykształcenia, powiedziała mi wręcz: "Zazdroszczę Pani pomysłów, a przede wszystkim tych piór jako tematu". 🙂 Takie rzeczy wspomina się szczególnie ciepło. Ta zazdrość to nie zawiść, wiem. 🙂
Ech…, miło powspominać!