W połowie maja weszła w życie ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych. Dochodzenie roszczeń jest skomplikowane, a przesłanki odpowiedzialności urzędników nieprecyzyjne. To kolejna ustawa – bubel, która nic nie wnosi.
Gdy szumnie zapowiadano przyjęcie takiej ustawy na urzędników padł blady strach, ale tylko na chwilę, bo gdy wreszcie ustawa zobaczyła światło dzienne niemal wszyscy urzędnicy odetchnęli. Krótka ustawa bowiem jest, po pierwsze, niezrozumiała dla przeciętnego zjadacza chleba, więc nawet nie będzie wiedział, jakie prawa i kiedy mu przysługują. Po drugie wgłębiając się w przesłanki odpowiedzialności urzędniczej można śmiało stwierdzić, że nie tak prosto będzie można o jakiekolwiek odszkodowanie się ubiegać. Po trzecie, gdy jednak przebrniemy z pomocą prawnika przez zawiłości prawne okaże się, że procedura jest na tyle skomplikowana, że odstraszy nawet najbardziej odważnych. I nie piszę sobie tego wszystkiego ot, tak sobie.
http://infor.pl/skany/spis.php?rodzaj=dzu&rok=2011&num=34&poz=173&str=0001
O kilku dni zbieram informacje, sugestie, wnioski i komentarze od wszystkich znajomych, znajomych znajomych i sporej rzeszy urzędników. Co prawa nie jest to badanie OBOP, ale dla mnie dość wymierne. Okazuje się bowiem, że dla wszystkich zapytanych (ankietowanych wręcz) nowa ustawa jest skomplikowana i raczej nikt, a przynajmniej na razie, nie skorzysta z jej dobrodziejstwa. Więcej bowiem zachodu, biurokracji i wydanej kasy niż to wszystko warte. Te słowa popierają sami urzędnicy, którzy niemal ze 100 procentowym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością twierdzą, że petenci korzystać z tej ustawy nie będą. I dlatego oni czują się znów, jak dawniej, pewni i uspokojeni. Znów będą władcami sytuacji, oczywiście dopóki nie znajdzie się jakiś upierdliwiec, który nie da za wygraną i zacznie domagać się odszkodowania. Będzie latami wystawał na sądowych korytarzach (znając pośpiech tych urzędów – uważam bowiem, że od lat pracują one w trybie dwubiegowym – wolnym i wolniejszym), będzie się szarpał z gromadą specjalistów różnej maści, wyda majątek na prawnika i może coś po dłuuugim czasie wygra. Gwarancji jednak nie ma, bo jak zwykle w takich wypadkach jest mnóstwo przepisów wprowadzających wyjątki i okaże się, że to właśnie jeden z nich. Śmiem więc twierdzić, że próby domaganie się odszkodowań od złych decyzji urzędniczych będą sporadycznym sytuacjami.
Firmy ubezpieczeniowe wychodząc naprzeciw biednym urzędnikom, a przynajmniej im się tak wydawało, przygotowały dla nich pakiety ubezpieczeniowe. Co prawda na razie tylko cztery firmy – Allianz, HDI, Hestia i Ergo, ale inni nie wykluczają podobnych ofert. Choć w Polsce mamy ponad pół miliona urzędników i ustawa przewiduje odszkodowanie w wysokości 12 – krotnej pensji (wraz z uposażeniem) to jednak tłumów walących do drzwi ubezpieczalni nie ma. Bo jak przewidują sami urzędnicy nowa ustawa nie dyscyplinuje ich do bardziej rozważnego podejmowania decyzji i dyscyplinować nie będzie. Jaki jest więc sens wprowadzenia takiego ustawowego bubla? Albo to ukłon w stronę ubezpieczalni (w tym wypadku chodzi oczywiście o kasę), albo urzędników – to znaczy ustawa, tak jak chcieli petenci jest, ale krzywdy pracownikom administracji nie robi. No i ładniej to wygląda przed wyborami. Niektórzy pomyślą nawet – no wreszcie rząd wziął się za urzędników! Robią porządek, dbają o nas, o nasze interesy, o sprawiedliwość administracyjną, może na nich jednak zagłosuję. No i właśnie o to chodzi.
swiat pedzi gdzies z wywieszonym jezykiem, ale czy w dobrym kierunku? Lepiej sprawdz. Masz przeciez swój jezyk. Bogaty smak zycia podpowie ci, dlaczego warto sie zatrzymac i spojrzec na wszystko z dystansu.