Bez kategorii
Like

Parę słów o debacie na UW i o standardach dziennikarskich

08/06/2011
477 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Nie miałam wielkich nadziei związanych z wczorajszą debatą na UW. Wprawdzie zatytułowana była obiecująco: „Czy oni robią nas w konia? Czyli kulisy kreowania tzw. opinii publicznej”, ale nazwiska dyskutantów pozwalały przewidzieć jej przebieg.

0


Zaproszono czworo dziennikarzy – Katarzynę Kolendę-Zaleską, Grzegorza Miecugowa, Jarosława Gugałę i Rafała Ziemkiewicza oraz dwóch profesorów – dziekana Wydziału Dziennikarstwa UW Janusza Adamowskiego i psychologa społecznego, Janusza Czapińskiego. Przebieg debaty utwierdził w mnie w przekonaniu, że Ziemkiewicz miał robić za "oszołomskiego" rodzynka. Oczywiście trudno oczekiwać, że Miecugow z Kolendą z własnej inicjatywy opowiedzą nam o manipulowaniu mediami w Polsce (chociaż nie dlatego, że nie mieliby nic do powiedzenia na ten temat), ale rozczarowało mnie to, że nie zadano im żadnych trudnych pytań i pozwolono ględzić nie do końca na temat (Miecugow) lub siedzieć cicho przez większośc czasu (Kolenda). Prowadzący zadawali jedynie ogólne pytania i pozwalali gościom na długie, mniej lub bardziej ciekawe wywody, bez dotykania spraw drażliwych (wyjątkiem był oczywiście Ziemkiewicz). Zbierano pytania od publiczności. Było ich bardzo dużo, ale czasu starczyło na zadanie czterech czy pięciu wylosowanych ze szklanej miseczki. Nie trafiło się chyba żadne ciekawe.

Przebieg debaty dobrze opisał wiktorinoc, więc nie będę się powtarzać. Dodam tylko, że uderzyła mnie pewna uwaga Miecugowa. Powiedział, że się bardzo obawia, iż Polska podąża w ślady Grecji i już wkrótce czeka nas krach. Oczywiście on nie może o tym powiedzieć w "Faktach", bo w wiadomościach liczy się news i to, o czym można opowiedzieć w 45 sekund, a o tym się nie da. Poza tym odbiorcy są na to za głupi, więc i tak nie zrozumieją (tu zdaje się poparł go Czapiński).

Wspomniano kilka razy o internecie, jako o medium przyszłości, ale nie wydaje mi się, żeby ktoś poza Ziemkiewiczem rozumiał o co z tym wszystkim chodzi. Na przykład prof. Adamowski, który z racji zawodu powinien mieć o tym jakieś pojęcie, stwierdził, że internauci jedynie powielają informacje podawane przez tradycyjne media, a nie wytwarzają własnych. Powiedział, że jedni właściciele mediów usiłują z tym walczyć (jak Rupert Murdoch), a inni się z tym godzą. Fakt, że powołał się na przykład Murdocha wskazuje, że jego wiedza pochodzi z zagranicznych publikacji, a nie z badań nad polską rzeczywistością, gdzie sytuacja bardzo często jest zupełnie odwrotna – to tradycyjne media wykorzystują informacje i analizy blogerskie, nie racząc podać źródła.

Podobnie jak wiktorinoc zwróciłam uwagę na narzekania Gugały na brak wypracowanych standardów dziennikarstwa w Polsce. Powiedział, że co prawda poszczególne media miewają własne zbiory zasad, ale brakuje ogólnych, obowiązujących wszystkich. Zdziwiła mnie ta wypowiedź, ponieważ przygotowując się do debaty zapoznałam się z tzw. Kartą Etyczną Mediów z 1995 roku, podpisaną przez prezesów większości stowarzyszeń dziennikarskich w Polsce i niektórych mediów. Wraz z powstałym kilka lat później, bardziej szczegółowym Dziennikarskim Kodeksem Obyczajowym jest ona dostępna na stronie Konferencji Mediów Polskich. Polecam oba te dokumenty, bowiem dość szokujące jest zestawienie ich, jakże słusznych, zapisów, z rzeczywistością naszych mediów.

Przygotowałam nawet i wydrukowałam w niewielkiej ilości egzemplarzy następujące zestawienie, które rozdałam następnie wśród słuchaczy debaty:

 

KARTA ETYCZNA MEDIÓW

Będąca podstawą działania Rady Etyki Mediów

(ze strony Konferencji Mediów Polskich – http://sdp2.home.pl/)

Dziennikarze, wydawcy, producenci i nadawcy szanując niezbywalne prawo człowieka do prawdy, kierując się zasadą dobra wspólnego, świadomi roli mediów w życiu człowieka i społeczeństwa obywatelskiego przyjmują tę Kartę oraz deklarują, że w swojej pracy kierować się będą następującymi zasadami:

Zasadą prawdy – co znaczy, że dziennikarze, wydawcy, producenci i nadawcy dokładają wszelkich starań, aby przekazywane informacje były zgodne z prawdą, sumiennie i bez zniekształceń relacjonują fakty w ich właściwym kontekście, a w razie rozpowszechnienia błędnej informacji niezwłocznie dokonują sprostowania

Zasadą obiektywizmu – co znaczy, że autor przedstawia rzeczywistość niezależnie od swoich poglądów, rzetelnie relacjonuje różne punkty widzenia.

Zasadą oddzielania informacji od komentarza – co znaczy, że wypowiedź ma umożliwiać odbiorcy odróżnianie faktów od opinii i poglądów.

Zasadą uczciwości – co znaczy działanie w zgodzie z własnym sumieniem i dobrem odbiorcy, nieuleganie wpływom, nieprzekupność, odmowę działania niezgodnego z przekonaniami.

Zasadą szacunku i tolerancji – czyli poszanowania ludzkiej godności, praw dóbr osobistych, a szczególnie prywatności i dobrego imienia.

Zasadą pierwszeństwa dobra odbiorcy – co znaczy, że podstawowe prawa czytelników, widzów, słuchaczy są nadrzędne wobec interesów redakcji, dziennikarzy, wydawców, producentów i nadawców.

Zasadą wolności i odpowiedzialności – co znaczy, że wolność mediów nakłada na dziennikarzy, wydawców, producentów, nadawców odpowiedzialność za treść i formę przekazu oraz wynikające z nich konsekwencje.

Sygnatariusze tej Karty powołują Radę, która strzec będzie powyższych zasad, publicznie orzekając w sprawach przestrzegania Karty i dokonując interpretacji jej zapisów. Sygnatariusze zobowiązują się również do upowszechnienia treści Karty, informacji o prawie składania skarg do Rady i niezwłocznego ogłaszania orzeczeń Rady.

Czy te zasady są przestrzegane we współczesnych mediach?

Jak do zasady prawdy mają się artykuły z lipca 2010: „Czy pilot prezydenckiego Tu-154 musiał lądować” (ze słowami "Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)"), podpisany przez Wacława Radziwinowicza oraz rim i wrób (Romana Imielskiego i Bogdana Wróblewskiego), Joanny Komolki z TVN-u ("Jak nie wyląduję (wylądujemy), to mnie zabiją (zabije)") i Łukasza Słapka z „Polska The Times” (Czy pilot powiedział:„Patrzcie, jak lądują debeściaki”)? Czy te błędne informacje (co wiadomo co najmniej od konferencji Komisji Millera w styczniu br.), powtórzone przez większość mediów, zostały sprostowane? Jeśli tak, to kiedy i przez kogo?

Jak do zasady obiektywizmu oraz  zasady oddzielania informacji od komentarza ma się tekst, którym w „Faktach” 11 pażdziernika 2010 roku zapowiedziała Justyna Pochanke materiał o obchodach kolejnej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej:„A u nas prawdziwi Polacy i prawdziwy problem. Pod Pałac Prezydencki tradycyjnie ostatniej nocy przyniesiono kwiaty, znicze, krzyże, ale przede wszystkim pełne agresji słowa. Oby nigdy nie zmieniły się w czyny. O języku nienawiści, nie ku pamięci, ale ku przestrodze, Katarzyna Kolenda-Zaleska”? O następującym materiale Katarzyny Kolendy-Zaleskiej nie ma chyba potrzeby pisać, bo sprawa włożenia Jarosławowi Kaczyńskiemu w usta słów, których nie wypowiedział, była dość głośna.

Jak do  zasady szacunku i tolerancji mają się takie wypowiedzi jak następująca: „Życzę prezesowi zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Jeśli odstawił lekarstwa to niech do nich wróci, a jeśli nie odstawił, to niech pomyśli nad ich zmianą” (Grzegorz Miecugow, 21 października 2011, wp.pl)?

Jak do zasady wolności i odpowiedzialności  ma się częste i nieuzasadnione porównywanie ludzi o odmiennych poglądach do faszystów (w Polsce jest to bodaj najcięższa możliwa obelga)? Czy ci, którzy to robią, biorą pod uwagę ewentualne skutki społeczne takich zarzutów? Dotyczy to zarówno dziennikarzy (Stefan Bratkowski– „Bez niedomówień”, Adam Szostkiewicz – „Marsz z pochodniami” itp.) jak i naukowców, których nie obowiązują zasady etyki dziennikarskiej, ale obowiązuje ich własna etyka zawodowa oraz elementarna uczciwość. Jako przykład można podać wypowiedź Janusza Czapińskiego z programu „Tomasz Lis na żywo” z dn. 11 kwietnia 2011 roku:

J. Czapiński: Ja wczoraj wysłuchałem fragmentów przemówień Jarosława Kaczyńskiego i dostałem gęsiej skórki, ponieważ znalazłem tam wyraźny ton totalitarny, zamiast społeczeństwa jest naród, zamiast tolerancji jest masa uprzedzeń i wykluczenie nieswoich, tak? Tych nieprawdziwych Polaków. Zamiast cywilizacji jest historia. To się przeraziłem, w jakim miejscu moglibyśmy się znaleźć.

T. Lis: Ale od narodu do totalitaryzmu, panie profesorze, to jest jeszcze dość długi marsz?

J. Czapiński: Były już takie totalitaryzmy.

 

To są oczywiście pojedyncze przykłady, ilustrujące ogólną tendencję. Ktoś może uznać, że są wyrwane z kontekstu, ktoś inny zauważy, że zostały ewidentnie dobrane przez zwolenniczkę konkretnej opcji politycznej.Zachęcam więc do samodzielnej oceny – oglądania telewizji, słuchania radia i czytania gazet mając w ręku (lub w pamięci) powyższą listę zasad albo obszerniejszy Dziennikarski Kodeks Obyczajowy (dostępny na tej samej stronie). Proszę ocenić:

– Ile procent miejsca w materiale zajmuje czysta informacja, a ile komentarz? Czy są od siebie wyraźnie oddzielone?

– Czy komentarz wygłasza dziennikarz, czy zaproszony ekspert?

– Czy sprawiedliwie reprezentowane są obie strony?

– Czy wypowiedź bohatera materiału jest omówiona, czy przytoczona dosłownie?

– Jeśli wypowiedź jest przytoczona dosłownie, to jak duży jej fragment? Część zdania, jedno zdanie czy kilka zdań? Czy jest zmontowana?

– Czy informacja opiera się na jawnych, czy anonimowych źródłach?

– Czy dobór informacji i kolejność, w jakiej są prezentowane, wskazuje na preferencje autorów?

– Czy materiał jest przygotowany z poszanowaniem uczuć i godności innych ludzi?

– Czy i w jaki sposób błędne bądź nieprawdziwe informacje są prostowane?

 

0

babcia weatherwax

Przed uczta potrzeba dom oczyscic z smieci

41 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758