Bez kategorii
Like

Sobowtór Putina

01/06/2011
672 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

którego rozpoznałem, ale to nie wszystko.

0


E tam, czepiać się starogreckiego chóru albo i zawieszeń operowej akcji wielkiego sensu nie ma. Gdyby nie takie zawirowania czasoprzestrzenne w sztukach wszelkich, widzowie musieliby życie poświęcić na zapoznanie się z losami bohaterów, a i to często gęsto przegapiliby zwrotne momenty. Umarł, nie umarł? Niech więc śpiewa, że umiera właśnie. A jak jeszcze dycha i pędzi co sił, to niech o tym też sobie pośpiewa, żeby mu się nie dłużyła droga.

Wczoraj po południu spotkały mnie dwie przygody, którym nie zdążyłem się przyjrzeć z powodu zbyt realistycznie sunącego czasu. Ciekaw jestem, czy ktoś jeszcze to widział, czy mi się przyśniło.

Oglądałem sobowtóra Władimira Putina. Rzecz jasna wypowiadał się w imieniu Władimira Putina. Dokładnie to było na temat uczciwości prezesa FIFA, którego Anglicy postanowili odsunąć od rządzenia tą wielce szlachetną organizacją. Korupcja. Kto ich tam wie, ale skoro Władimir wysyła swojego sobowtóra, by się w sprawie wypowiedział i zdementował, i zaświadczył, to sprawa dla każdego średnio rozgarniętego już nie wymaga sądu. Zapyta się ktoś, skąd wiem, że to był sobowtór, a nie sam Władimir? Wiem stąd, że wyglądał prawie jak oryginał i jednocześnie prawie jak Niki Lauda. Każdy kto widział Putina i Luadę, wie że ktoś pośredni między nimi jest możliwy i że na pewno będzie nieznacznie, ale jednak różnił się od każdego z nich.

Zresztą Niki Lauda nie miałby interesu w obronie Seppa Blattera. No bo jaki? Nie musiałby więc ani sam występować, ani tym bardziej zatrudniać sobowtóra. Co innego Putin. Rosja dostała prawo organizacji Mundialu właśnie dzięki Blatterowi. A chodzą plotki, że przede wszystkim dzięki korupcji. Stąd Anglikom pewnie się tak skojarzyło Blatter-Korupcja, Korupcja-Blatter. Mi z FIFA kojarzy się PZPN. O PZPN sobowtór Putina nic nie mówił. Może sam Władimir planuje się wypowiedzieć.

To była pierwsza przygoda. Druga to taka, że przejrzałem omówienie książki historycznej obalającej steoretypowe mniemania na temat liczby cywilnych ofiar w II Wojnie Światowej. Zaczyna się lekko o tym, że dwa największe potwory XX wieku Niemcy i Związek Radziecki ścigały się, konsultowały, inspirowały w doskonaleniu sztuki przemiany żywych w martwych. Autorem jest amerykański historyk – nie pamiętam nazwiska – przydałoby się teatralne wprowadzenie postaci, ale życie niestety widowni nie szanuje. Więc ten Amerykanin  twierdzi, że statystyką zawładnęła propaganda i że z Polakami to trochę inaczej było niż się wszystkim wydaje.

Spokojnie, proszę oddychać. Nie będzie tu nic, oprócz zwykłej wojennej grozy. Oszczędzono nam tym razem kpin. W wyniku nalotu dywanowego na Drezno zginęło tylu Niemców, ile od bombardowań we wrześniu zginęło mieszkańców Warszawy. W Powstaniu Warszawskim zginęło więcej cywili, niż w Hiroshimie i Nagasaki razem wziętych. Szanse Polaka na przeżycie pod okupacją były takie same jak szanse Żyda (? – stawiam znak zapytania, gdyż kiepsko pamiętam uszczegółowienie). Książka została przetłumaczona na kilkanaście języków. I teraz najlepsze – czytałem o niej na portalu wyborczej – Sami państwo więc widzą, że rozpoznać  sobowtóra Putina to małe miki. przy takim zwrocie akcji na żywo. 

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszę o komentarz, może być dytyramb, może być nawet aria z opery koreańskiej, byle na temat.

 

Antoni Pardedle

 

0

kamiuszek

19 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758