Bez kategorii
Like

„Bez trzymanki” i mandacik

29/05/2011
474 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Wprowadzenie „Strefy ruchu” na drogach osiedlowych miało wywołać rewolucję. Spółdzielnie mieszkaniowe ociągają się jednak z wyznaczeniem takich dróg, choć policja i straż zacierają ręce, bo znów będzie można łatwo wystawić mandacik.

0


Mundurowi twierdzą, że kierowcy nagminnie łamali przepisy na drogach wewnętrznych, że nie podporządkowywali się przepisom i nic im nie można było zrobić. Teraz, jak przekonują, po ustanowieniu strefy ruchu policjanci oraz straż miejska będą mogły wypisywać mandaty za wszystkie wykroczenia ujęte w kodeksie drogowym. W praktyce oznacza to, że tam, gdzie będzie obowiązywać strefa, kierowcy mogą spodziewać się mandatu za m.in. blokowanie wyjazdów, kierowanie bez prawa jazdy, nieprawidłowe przewożenie dzieci, parkowanie przy skrzyżowaniu w sposób uniemożliwiający bezpieczne poruszanie się innych samochodów, zajęcie miejsca dla niepełnosprawnych lub przekroczenie prędkości. Ponadto mandatu może spodziewać się kierowca korzystający z telefonu podczas jazdy, jazdę bez włączonych świateł, bez zapiętych pasów. Nie unikną odpowiedzialności także rowerzyści i motorowerzyści. Ci pierwsi za: jazdę środkiem ulicy, przewożenie poza bocznym wózkiem, czyli na bagażniku czy na ramie, osoby w stanie nietrzeźwości, przewożenie dziecka do lat 7 bez dodatkowego siodełka, jazdę bez trzymania co najmniej jednej ręki na kierownicy oraz nóg na pedałach. Drudzy za: jazdę bez hełmu ochronnego, przewożenie pasażerów, którzy nie mają założonego hełmu ochronnego oraz jazdę bez włączonego światła.

Do tej pory policja interweniowała na drogach osiedlowych, tylko po zgłoszeniu jakiegoś zdarzenia przez pracowników spółdzielni mieszkaniowej. Często w ogóle się nie pojawiała, bo to „nie ich teren”, „nie ich sprawa”, „nie ich drogi”. Trudno było doprosić się wprowadzenia porządku w pobliżu osiedlowych szkół, do których dzieci wędrowały po osiedlowych uliczkach na przemian z pędzącymi samochodami. Niejednokrotnie o mało nie doszło do wypadku. Policji tam wtedy nie było. Spółdzielnia przebąkiwała, co prawda zna problem, że to rozwiąże, ale zawsze ślamazarnie jej to szło. Zawsze tłumaczyła, że nie ma odpowiednich przepisów, które to regulują, że policja ma małe pole do popisu, że niewiele można zrobić – wciąż ta sama śpiewka. Dziś, kiedy przepisy już są – spółdzielnie równie ślamazarnie ociągają się z wprowadzeniem ich w życie. Nie rzuciły się tłumnie z ustawianiem znaku strefa ruchu. Tym razem boją się, że może to znacznie pogorszyć i tak już kiepską sytuację z miejscami parkingowymi. A więcej – zaczną się domagać nowych parkingów! Więc dalej pozwalają na to, by dzieci biegły do szkoły pomiędzy pędzącymi autami, by parkowano na trawnikach, na chodnikach, na miejscach dla niepełnosprawnych.

Policja, póki co, z uwagą obserwuje rozwój sytuacji, bo nowe drogi – to kolejna możliwość wlepienia mandatu. Łatwiej jest wypisać mandat źle parkującemu kierowcy, niż ścigać go na autostradzie. Tak samo, jak łatwiej schwytać pijanego rowerzystę na chodniku, niż na drodze szybkiego ruchu. Ot, samo życie. Statystki znów poszybują w górę i znów słyszymy starą śpiewkę o tym, jaką mamy skuteczną policję. O straży miejskiej nie wspomnę, ta z kolei będzie pewnie wciąż dyżurowała przy blokach szukając ofiary, która popełni drobny błąd. A wtedy łup – mandat.

Przyglądając się tej sytuacji od razu ciśnie mi się do głowy stwierdzenie, że ustawodawca znów wszystko zaczyna od d…py strony. Owszem, takie przepisy można wprowadzić, ale pod warunkiem, że kierowcy też da się ple do manewru. A to na osiedlowych uliczkach jest zdecydowanie za małe. Skoro ustawodawca wymaga, to z drugiej strony powinien stworzyć warunki, by móc te przepisy respektować. A jak to robić na 20-letnim osiedlu, gdzie nie ma miejsca na samochód, gdzie zapchane po brzegi są maleńkie parkingi? Gdzie mieszkańcy parują swoje auta kila przecznic dalej, bo przy ich bloku nie ma szans. Niewiele jednak oferuje współczesna architektura. Ostatnio właśnie byłam świadkiem zakupu mieszkania przez młode małżeństwo. Kupili mieszkanie na pięknym, nowoczesnym osiedlu pełnym zieleni. Cisza, spokój, cudne widoki. Ale jakoś wszyscy zapomnieli o tym, że potrzebne są parkingi. A tych – nie było. Wszyscy więc swoje auta (statystyczna rodzina ma ich dwa) zmuszeni byli zaparkować na osiedlowych uliczkach, na trawnikach, na każdym wolnym skrawku ziemi. Matka z wózkiem nie miała szans, żeby przejść chodnikiem, dzieci na rowerkach skazane były na jazdę po drogach osiedlowych. Miejsce marzeń zmieniło się w miejsce przepychanek. Teraz do tego jeszcze policja lub straż, która każdego dnia będzie robić rekonesans i wlepiać mandaty. Jak w takich warunkach nie wkurzać się na ustawodawcę? Jak nie wkurzać się na instytucje, które dokonały, pomimo ewidentnych uchybień, odbioru tego budynku?

Powiedzmy sobie szczerze, milion razy bardziej niebezpieczniejsze są autostrady, drogi szybkiego ruchu, czy krajówki, a nie osiedlowe uliczki. Co prawda czasami tam również przyda się pan w mundurze, ale bez przesady. Obawiam się jednak, że policja zamiast patrolować inne miejsca skupi się na osiedlach, gdzie łatwo namierzyć źle zaparkowane auto, czy rowerzystę jadącego „bez trzymanki”. Czy o to właśnie chodziło ustawodawcy?

0

agawa

swiat pedzi gdzies z wywieszonym jezykiem, ale czy w dobrym kierunku? Lepiej sprawdz. Masz przeciez swój jezyk. Bogaty smak zycia podpowie ci, dlaczego warto sie zatrzymac i spojrzec na wszystko z dystansu.

30 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758