Stał na polu strach na wrony.
Stał na polu strach na wrony.
Ubiór na nim postrzępiony.
Słomą miał wypchany brzuszek,
Postrzępiony kapeluszek!
Stał samotnie na swej nodze.
Nudził się nadwyraz srodze.
Wiatr nim miotał gdy powiewał.
Wtedy każdy ptaszek zwiewał.
Aż się trafił raz wróbelek
Co śmiałości miał tak wiele,
Że ze strachem się skumplował!
W czasie deszczu się w nim chował.
Właził mu do kapelusza.
Ot, rogata taka dusza!
Żyli długo tak w symbiozie
Czy to latem, czy na mrozie.
Jeden dawał ciepłe spanie,
Drugi świergot i gadanie.
W życiu bardzo różnie bywa:
Są kumplami różne dziwa!