Bez kategorii
Like

Antywojtylianizm? Komu nie w smak Błogosławiony Jan Paweł II

19/05/2011
324 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Natomiast nikt wtedy, ani teraz z tych kto czyni urojone podziały na tradycjonalistów i modernistów w ogóle nie odwołuje się do działania Ducha Św. w Kościele.

0


 

Po 6 latach od śmierci Jana Pawła II Kościół rzymsko-katolicki, ale i świat ponieważ Bł. Jan Paweł II był głową Państwa Watykańskiego doczekał się Jego beatyfikacji. Oczywiście sam fakt beatyfikacji nie jest aż tak znaczący co znaczenie tego wydarzenia. Pokazało ono że atmosfera pontyfikatu Jana Pawła II trwa po jego śmierci. Do Rzymu przybyły ogromne ilości wiernych z całego świata w tym znacząca liczba Polaków. Oznacza to że za życia i pontyfikatu Błogosławionego Dobra Nowina przyciągała tłumy tak jest i po Jego śmierci.
Te liczby jednak niektórzy pragnęliby zakwestionować jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości. I tak np. Janusz Palikot na swoim blogu napisał 29 kwietnia o godzinie 8:00 „Miało być 3 mln, miało zabraknąć miejsc, miało być wielkie poruszenie!!! A ma być 80 tys, a w hotelach pustki. Media wmawiają, że prawdziwe uroczystości będą w kraju, w domach, w sercach. A prawda jest taka, że coś się zmieniło i nie jest to już żadne wydarzenie epokowe!!! Po prostu beatyfikacja przegrała z grillem.”
Bluźniercze porównanie beatyfikacji z imprezą ogrodową może bulwersować, ale można zadać pytanie skąd autor tych słów wiedział na dwa dni przed beatyfikacją „ile ludzi ma być na niej”? Jak podały laickie agencje prasowe w procesji przed relikwiami błogosławionego w Bazylice przeszło w modlitwie 250 tys. ludzi. A laickie media zawsze podają zaniżone dane o frekwencji na uroczystościach religijnych!
Proroctwami w podobnym tonie popisał się przełożony schizmatyckich lefebrystów bp B. Fellay przemawiając jeszcze przed beatyfikacją: „Beatyfikacja Jana Pawła II to katastrofa i duchowe tsunami”. Na dobrą sprawę nic takiego nie było widoczne żeby jako tezę postawić powyższą alegorię, ale przełożony FSSPX wyjaśnia dalej: ”Bardziej niszczycielskie niż każdy kataklizm naturalny, z zabitymi, tragediami, bardzo bolesnymi cierpieniami, są katastrofy, które ranią lub zabijają dusze. Mówimy o katastrofach duchowych: w istocie jakim bowiem innymi mianem określić wydarzenie, które sprowadza na manowce ogromne rzesze dusz, które wystawia na niebezpieczeństwo zbawienie milionów, by nie powiedzieć miliardów dusz?”
Można by bpa Fellay’a zapytać skąd ma taki dar prorokowania? Pontyfikat błogosławionego Jana Pawła II trwał 27 lat, a włączając okres po jego śmierci 33 lata (a więc tyle ile miał Chrystus gdy umarł na Krzyżu). Skąd takie osądy u bpa Fellaya? Przecież postawa chrześcijanina zakłada wyrzekanie się sądzenia. Nie sądził żaden papież, nawet nie sądził sam Jezus Chrystus do momentu Wniebowstąpienia. A przełożony schizmatyków sądzi? Czy może jest to wyziew niemocy przesiąknięty pychą gdy się nie ma racji? Na to pytanie nie odpowiem bo nie mam uprawnień do sądzenia.
Jednakże w wypowiedzi bpa Fellaya mimo błędnych ocen można znaleźć logikę, lecz w wypowiedzi krytyka papiestwa, a w szczególności pontyfikatu błogosławionego Jana Pawła II i jednego z największych heretyków doby po Vaticanum Secundum Hansa Kunga już nie ma ani logiki, ani spójności: „Jan Paweł II zasłużył na pochwałę jako człowiek charakteru, bojownik o wolność i prawa człowieka. Ale to tylko jedna strona. Bo to, co głosił na zewnątrz, stało w całkowitej sprzeczności z jego polityką wewnętrzną: w Kościele sprawował autorytarną funkcję nauczyciela, tłumił prawa kobiet i teologów.”
 A dalej mówi:
„To „Santo Subito!” było od początku do końca sterowane. Widziałem „spontaniczne” transparenty na placu św. Piotra: wszystkie porządnie i starannie wydrukowane.”
Hans Kung w swoich herezjach jest zwolennikiem wyboru biskupów przez lud. A w swoich powyższych wypowiedziach jest za a nawet przeciw demokracji i pluralizmowi w Kościele. Kung próbuje dopasować rzeczywistość i fakty pod swoje herezje a tym samym popada w sprzeczności, o które posądzana błogosławionego Jana Pawła II. Na koniec jednak definiuje swoją wizję religii chrześcijańskiej, która w jego mniemaniu ma dążyć do sekularyzacji:
” (…) w Polsce katolicyzm i nacjonalizm są zawsze blisko powiązane. Za czasów komunizmu było to mocną stroną, lecz dziś jest słabością, bo hamuje otwarcie na demokrację, pluralizm i wartości Oświecenia – powiedział Küng. Jego zdaniem polski model Kościoła, który "papież chciał narzucić całemu światu, nawet w jego ojczyźnie się rozsypał". – Nowoczesna sekularyzacja nie ominęła Polski. Na szczęście”
Herezje Hansa Kunga o demokracji w Kościele mają echo. Jednakże nie jest demokracja typu bezpośredniego, ale np. prof. Wielomski dopatrzył się w swoim artykule „Krok przednio-tylny Benedykta XVI” środowisk, stronnictw, tudzież opcji w Kościele, modernistów i tradycjonalistów. Pisze także o grze frakcyjnej między tymi opcjami, gdzie jedna w podstępny sposób ma wyeliminować drugą. Przyznam że wątek felietonu prof. Wielomskiego mógłby posłużyć na powieść clerical fiction w stylu „Imię Róży” Huberta Eco. Autor nawet nie przestawia działania Ducha Św. w Kościele, który czyni Go jednością. A więc insynuacje laickich mediów i herezja Hansa Kunga są silniejsze niż Trzecia Osoba Trójcy Św. Pan Wielomski pisze o pontyfikacie następcy błogosławionego JP2: Pomijam już to, że w sumie obydwa poglądy przypisują Ojcu Świętemu większy polityczny makiawelizm niźli świątobliwość. Gorzej, że oba są błędne. Dosyć dobrze dowodzi tego fakt, że o ile początek pontyfikatu był wybitnie tradycjonalistyczny (restauracja Mszy św. w rycie tradycyjnym, encyklika „Spe salvi”, spór z islamistami), o tyle potem zapowiedziano dwa wydarzenia „modernistyczne”. Mam tu na myśli zapowiedziane uroczystości dialogu między religijnego w marcu 2011 roku (Asyż II) oraz beatyfikację Jana Pawła II (1 maj 2011).
Obserwują pośród moich kolegów-tradycjonalistów rodzaj paniki z powodu tego, co w marcu ma się stać w Asyżu, a w maju w Rzymie. Zaczyna się pomrukiwać o „zdradzie” Benedykta XVI lub o „zmianie kierunku”, o „odejściu od dotychczasowego kursu” itd., itp. Oczywiście dla tych, którzy uważali, że Benedykt XVI tylko udaje tradycjonalistę – aby zastawiać pułapkę na tradycjonalistów autentycznych – te decyzje to nic innego jak tylko zdjęcie przez wilka owczej skóry.”                                                                                                             
Analogiczny podział w Kościele jak na tradycjonalistów i modernistów wymyślono w dobie śmierci Pawła VI i wyboru Jana Pawła II. Wymyślono go w mediach laickich i ateistycznych, przy udziale rozheretyzowanych i usłużnych tym mediom teologów typu Hans Kung. Podobny styl wypowiedzi miał miejsce po śmierci błogosławionego JP2. Natomiast nikt wtedy, ani teraz z tych kto czyni urojone podziały na tradycjonalistów i modernistów w ogóle nie odwołuje się do działania Ducha Św. w Kościele. Nie odwołuje się do Pisma Św. (czyżby uznawano to za modernizm?) ani nie nawiązuje do Credo. A jeśli nie powołuje się na Pismo Św. To trzeba mu przypomnieć posłanie władzy apostolskiej:” Ty jesteś Piotr Opoka a na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne Go nie przemogą!” To są słowa i obietnica samego Chrystusa, jeżeli ktoś w to nie wierzy po prostu zwątpił w samego Chrystusa.
0

Grzegorz Pustkowiak

35 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758