Bez kategorii
Like

Nowi Blogerzy na NE – UWAGA!!!

18/05/2011
337 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
no-cover

Miałem o tym nie pisać…

0


…bo w ogóle  to nie lubię pisać.

Pisze kiedy muszę, bo tak na prawdę wolę obraz i dźwięk.

Albo jak cos mnie natchnie to sobie napiszę wiersz…. :-))

Ale teraz przyszła ta chwila kiedy – "niechcem ale muszem".

Nie jestem prawdziwym Blogerem. Swój  BLOG    prowadzę tylko dlatego, ponieważ pełnię funkcję publiczną Radnego w Gminie, w której mieszkam. Jest to raczej  VideoBlog  mający na celu informowanie Mieszkańców Gminy o bieżących wydarzeniach lokalnych oraz przedstawianie relacji VIDEO z przebiegu obrad Rady Gminy. Robię to z poczucia obowiązku w stosunku do tych, którzy mnie wybrali, jak i do wszystkich mieszkańców Naszej Gminy.

Oprócz tego, od kiedy pamiętam zawsze byłem buntownikiem i niepoprawnym politycznie antykomunistą. Zaszczepił to we mnie niegdyś mój św. pamięci dziadek, który nie był doskonały, ale zawsze powtarzał, że "komunizm to najgorsza choroba, jaka ludzkość mogła spotkać. Ani dżuma ani cholera, nie zabiły tylu ludzi co ta zaraza…”.

I tak z radiem WE i GA, nadającymi przeważnie w nocy, dorastałem. I ZAWSZE pozostanie tak,
że komuch – to dla mnie ohydna kreatura, którą należy omijać z daleka.

Lecz to nie będzie historia o tym…

Swój wywód chciałbym skoncentrować na ostrzeżeniu Nowych Blogerów, którzy wchodzą na niniejszy portal, z myślą odnalezienia „wspólnoty”, z która mogą czuć się bezpiecznie. I swobodnie wymieniać spostrzeżenia i myśli. Czyli podobnie jak ja chciałbym, pierwszy raz przystąpiwszy do grona (mam nadzieje!) Zacnych Patriotów i Polaków, aby wszyscy Ci, którzy tutaj się pojawili czy pojawią, powinni czuć się DOBRZE i BEZPIECZNIE.

Przed czym chciałbym ostrzec?

Ano zaraz do tego dojdę…

Przez ten krótki okres jaki jestem wśród Was to zdążyłem zauważyć, że coś niedobrego się TUTAJ dzieje. Pomówienia, insynuacje, domniemania, ciągłe spory, żale, kłótnie… itp. itd.

Ja zdaję sobie sprawę, że bez tego też nie da się obejść. Ale kiedy wchodzi Tu ktoś nowy, to od razu może być zniesmaczony atmosferą, jak a Tu panuje. Czyż nie tak?

Jeszcze nie…, za chwilę napiszę o co mi konkretnie chodzi…

Ale zanim to zrobię to chciałbym opowiedzieć wam pewną krótką historyjkę z życia wziętą…
z mojego życia…

Zanim staliśmy się częścią konglomeratu zwanego unią europejską, organizowaliśmy wąską grupą przyjaciół pikiety i manifestacje przeciwko tej, jak to dziś można określić – neobolszewii. Mieściły się też w naszej działalności, wszelkiego rodzaju spotkania z wybitnymi ale nietolerowanymi przez system, osobistościami. Z Panią Anna Walentynowicz jeździliśmy po Polsce i braliśmy udział w seminariach przez Nią zorganizowanych. Aż razu pewnego, zaprosiliśmy do Wrocławia na wykład, Pana Andrzeja Gwiazdę wraz z małżonką. Wykład był na temat ekonomiczny powiązany z funkcjonowaniem finansjery międzynarodowej. I wówczas, dane mi było gościć Pana Andrzeja i Jego żonę, w moich skromnych progach. I właśnie wtedy miałem okazję porozmawiać sobie z tą wspaniałą zacną parą tworząca niegdyś drogi do wolności. W nocnej rozmowie, która trwała do 2:00 dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Ale dowiedziałem się czegoś bardzo ważnego, co potem mogłem zweryfikować i przeżyć na własnej skórze i również doświadczyłem tego tutaj na Tym portalu.

I zaraz będzie konkret…

Pan Andrzej dał mi lekcje dotyczącą agentury i sposobu działania tej przebrzydłej machiny, pokazał mi meandry rządzące świadomością szpicli i sprzedawczyków, uwidocznił metody w jaki sposób ta hydra potrafi zniszczyć w zalążku, coś co ma znamiona wspólnoty.

W momencie kiedy rozmawiałem z Panem Andrzejem to dość sceptycznie podchodziłem do jego słów. Ale kiedy potem miałem do czynienia z różnymi ludźmi to zauważyłem, jak cenny był przekaz Weterana Solidarności. Oj bardzo cenny! A raczej bezcenny.

I teraz przejdę do konkretów…

Kiedy rozpocząłem Tu blogowanie, to jak zwykle podszedłem do tego z entuzjazmem. Wszak to coś nowego w moim życiu. Tak naprawdę to zabłysnąć nie mam czym i profesjonalista ze mnie żaden. Tak jak wspomniałem na początku. Ale, jak wskazuje moje motto, coś chciałem z siebie dać…

I tak 10 maja dokonałem kolejnego wpisu, ze skromnym filmem mojej produkcji pod tytułem „Po rozum…” co spodobało się odwiedzającym, ale … Uwaga ! …panu Zygmutowi, niestety nie przypadło do gustu „moje dzieło”. Co wyraził takim oto wpisem:

Tak może się bawić

w filmiki mały dzieciak, który dostał kamerę. Ani to utrzymane w czasie, ani wymowne, ani spuentowane, z metaforyką napuszoną, że można się "rozpęc"… Bez choćby minimum zachwytu, wręcz odwrotnie, żałuję, że mnie zwabiono linkiem… Strata czasu.

 

hm! – pomyślałem – no cóż, są różne upodobania, lecz wpis pana Zygmunta był demotywujący.

 

Odpowiedziałem więc:

Przepraszam, ze zabrałem panu tak cenny czas.
obiecuje, ze się postaram, aby podobny incydent
nie miał już więcej miejsca,
a tak na marginesie zapytam:
czy to pan jest powodem,
tego że niektórzy blogerzy stąd uciekają???
jeśli nie …
to zwracam hmmm…
honor.
niemniej pozdrawiam serdecznie.
aha i jeszcze jedno pytanko:
Czy mogę nadal nakręcać takie infantylne filmiki?
Panie odznaczony?

I pan Zygmunt już się nie odezwał.

Mnie trudno zniechęcić. Zwłaszcza kiedy widzę, że są ważniejsze sprawy niż moje ego…

Zapomniałem o uwadze Pana Zygmunta, do czasu kiedy to wynikło pewne nieporozumienie między mną a panem Pawłem Chojeckim, na niezależnej.pl, dotyczące Filmu w reżyserii G. Brauna.Ale to jest inna historia. Niemniej jednak Pan Zygmunt nie zapomniał o mnie i pozwolił sobie na dość osobliwy komentarz wnastępnym wpisie pana Pawła. Tam właśnie nie omieszkał mnie personalnie dotknąć. Oto co napisał:

podałem dalej

u wrażych:
http://mikro-makro.nowyekran.pl/post/14325,sobota-brauna

Przy okazji sprostowałem tamże atak na Pana z dnia poprzedniego (jest tam taki su..n, co jątrzy i prowokuje, wyjątkowa szuja i menda
zweinstein syn einsteina
A ma takie oto motto:
zweinstein – Chciałbym coś od siebie dać… I choć wiele nie mam, to daję siebie samego.

:http://zweinstein.nowyekran.pl/post/14232,niezalezna-pl

Najlepiej jakby częściej chodził do kibla.”

W takich sytuacjach zapala mi się lampka kontrolna w umyśle i odtwarzam sobie szybciutko wskazówki Pana Andrzeja Gwiazdy. I mam już wszystko jasne…

odpisałem Panu Zygmuntowi:

 

Nie dam ci się sprowokować

Nie dam ci się sprowokować koleszko.
ale to co tu napisałeś, potwierdza tylko
Twoje niecne zamiary.
Wstydź się Zygmuś wstydź!
Nie potrafiłeś odpowiedzieć
na mój komentarz to teraz jątrzysz…
Skąd ja znam takie zachowania?

A jakże…

Lecz Pan Zygmunt nie zareagował. Przynajmniej w komentarzach.

Ze względu na ostry język pana Zygmunta i obraźliwe oraz ubliżające słowa pod moim adresem, zażądałem od niego przeprosin, jednak Pan Zygmunt i tym razem zaniemówił…

Zacząłem więc przeglądać wpisy Pana Zygmunta K. i zauważyłem, że nie przebiera w słowach. A kreując się na odznaczonego bohatera stara się zdemotywować prawie każdego Blogera. No chyba, że Bloger wtóruje mu w jego insynuacjach i oskarżeniach.

Moje ostrzeżenie jest we wnioskach które same się nasuwają.

Owszem mogę się mylić tak jak każdy z nas.

Ale jeśli dołączyłem do Waszego grona to nie po to, żeby udowadniać, że jestem lepszy od innych, ale po to żeby coś budować. Lecz jeśli nie będziemy czujni to psu na budę taka robota gdzie pełno kretów i szpicli rodem z …

 

 

 

0

zweinstein

Chcialbym cos od siebie dac... I choc wiele nie mam, to daje siebie samego.

46 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758