– Mamoooo? A czemu ostatnio nic nie piszesz? – wycedziła Wiktorka unosząc nieco głowę znad talerza z rosołem. – Jak nie piszę, ależ pewnie, że piszę… – mruknęła nieco nieobecnym tonem Wędkowiec i mocniej pochyliła się nad, właśnie molestowanym za pomocą długopisu, kawałkiem papieru. – Nie myślałam o zapisach księgowych. – zażartowała dwunastolatka – Bardziej o beletrystyce. – Ależ ja nie księguję, młoda damo. Kto to widział w dzisiejszych czasach księgować ręcznie?! – oburzyła się Wędkowiec powracając nieco do przytomności. – No wreszcie zrobiłaś się bardziej obecna. Przecież widzę, że robisz listę zakupów. Idę z tobą. – Dobra. No to butki na stópki i jazda! -Mamoooo? – Wiktorka ponowiła swoje zanudzanie już w trakcie spaceru w stronę sklepu. – Czemu ostatnio nic nie […]
– Mamoooo? A czemu ostatnio nic nie piszesz? – wycedziła Wiktorka unosząc nieco głowę znad talerza z rosołem.
– Jak nie piszę, ależ pewnie, że piszę… – mruknęła nieco nieobecnym tonem Wędkowiec i mocniej pochyliła się nad, właśnie molestowanym za pomocą długopisu, kawałkiem papieru.
– Nie myślałam o zapisach księgowych. – zażartowała dwunastolatka – Bardziej o beletrystyce.
– Ależ ja nie księguję, młoda damo. Kto to widział w dzisiejszych czasach księgować ręcznie?! – oburzyła się Wędkowiec powracając nieco do przytomności.
– No wreszcie zrobiłaś się bardziej obecna. Przecież widzę, że robisz listę zakupów. Idę z tobą.
– Dobra. No to butki na stópki i jazda!
-Mamoooo? – Wiktorka ponowiła swoje zanudzanie już w trakcie spaceru w stronę sklepu. – Czemu ostatnio nic nie piszesz?
– Ech… Jednak nie dasz spokoju… A w ogóle, to kiedy ty to czytasz? Hę?! Bo w domu raczej nie siedzisz na kompie.
– W szkole na informatyce. Bo możemy robić, co chcemy. No to zamiast grać w kretyńskie zabijanki, albo idiotyczne, wirtualne kopanie grządek, czytam Ciebie.
– Mhm – Wędkowiec podrapała się z frasunkiem po głowie.
No bo jak tu zareagować. Jednak w szkole nie powinna hasać po internecie- nawet jeśli jest wolna lekcja, z drugiej strony , już lepiej niech hasa po blogu matki, w końcu tu guza sobie nie nabije ani nie zaliczy żadnej traumy wirtualnej…
– Nie piszę, bo i o czym? O tym, że dziadek chce nas wyrzucić? O problemach w pracy? Ludzie sami mają dość swoich kłopotów. Czasem potrzebują relaksu, uśmiechu…Albo poczytać, że komuś się układa… A tu jak na złość…komoda blada!
– Nie przesadzasz? Nie jest źle… Napisz o tym jak tata poszedł do szkoły. – podsunęła Wiktorka z błyskiem w oku.- Jak siedzi po pracy i projekty rysuje do późna w nocy. Hihihih.
– Jesteś genialna – Wędkowiec zatrzymała się na środku chodnika i uściskała córkę. – Noooo!!! Możesz być moją …muzą.
– Ostrzegam… Mam drewniane uszy- uśmiechnęła się szeroko Wiktorka.
– Nie taką! – oburzyła się Wędkowiec.
– Ej, no mamooo! Przecież wiem, żartuję! Heloł! Mitologię czytałam już dawno temu! Wróć na ziemię i zacznij…znów…żartować… Nie cierpię jak, przez kłopoty gubisz poczucie humoru.
Źródło: Osobiste przeżycia Autorki.
Matka-Polka-galopka. Na marginesie - matematyk, księgowa. Staram się nie politykować, nie mam do tego predyspozycji, wolę ... obserwować, wyciągać wnioski, przyglądać się i opisywać. Poczucia humoru nigdy za dużo, nawet sam Pan Bóg je posiada, więc czemu nie człowiek?