Zbiór głupot zasadniczych.
05/10/2013
1769 Wyświetlenia
21 Komentarze
7 minut czytania
Przyszło mi w toku studiów niechybnie natknąć się na przedmiot o dumnie brzmiącej nazwie „prawo konstytucyjne”. Począłem zatem wertować strony tego aktu prawnego określającego zasadnicze normy ustrojowe naszego państwa. Jako że nie będzie to wpis typowo polityczny, pozwolę sobie pominąć naśmiewanie się z ideologii prezentowanej przez Wielce Czcigodnych twórców tego arcydzieła, skupiając się jedynie na rażących błędach logicznych pojawiających się w tejże ustawie, a także kompletnych bezsensach z których nic nie wynika.
- Art. 2. Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
- To Drodzy Czytelnicy z pewnością znacie, jednak dla niewtajemniczonych skomentuję. Otóż państwo jest demokracją (wtedy wola ludu jest najważniejsza) albo nomokracją (wtedy prawo jest najważniejsze), ponadto ustawodawca wprowadza tutaj pojęcie „sprawiedliwości społecznej”, którego nigdzie nie definiuje, nie wiemy zatem czy „sprawiedliwość społeczna” jest jedynie jakimś szczególnym rodzajem sprawiedliwości, czy też wykracza poza nią, czyli jest niesprawiedliwością. Jeżeli miałbym zaryzykować i dokonać tutaj tzw. wykładni językowej, to „sprawiedliwość społeczną” zdefiniowałbym jako „sprawiedliwość odnoszącą się do relacji międzyludzkich”, co jest o tyle idiotyczne, że prawo stanowione przez państwo dotyczy wyłącznie ludzi, a co za tym idzie reguluje relacje między nimi zachodzące. Wobec powyższego stwierdzić należy, że ustawodawca popełnił pleonazm.
-
- Art. 20. Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.
- Pomijam tutaj kwestię definicji „społecznej gospodarki rynkowej” (pojęcia wymyślonego przez Ludwiga Erharda, któremu wydawało się że jakiś system może być wydajniejszy od wolnorynkowego kapitalizmu), skupmy się na reszcie. W jaki sposób „dialog i współpraca partnerów społecznych” ma stanowić podstawę ustroju gospodarczego? Gdyby pojęcie „społecznej gospodarki rynkowej” było tożsame kapitalizmem/leseferyzmem, to jak rozumiem ów dialog byłby warunkiem sine qua non występowania dobrowolnych transakcji na rynku (wszak kontrahenci muszą się jakoś porozumieć), jednak nadal nie bardzo wiadomo dlaczego ma to być „dialog partnerów społecznych”, zamiast np. „dialog wolnych jednostek”. Poza tym dlaczego państwo w ogóle śmie kogokolwiek nakłaniać do dialogu?
-
- Art. 23. Podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne. Zasada ta nie narusza postanowień art. 21 i art. 22.
- To artykuł z serii „w Polsce lubimy jeść ziemniaki i robić z nich ruskie pierogi”. Nie wnosi niczego sensownego do systemu prawnego.
- Art. 25.
- (…) 2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
- Ten artykuł z kolei jest jednym wielkim nadużyciem. Gdyby władze publiczne zachowywały rzeczoną bezstronność światopoglądową w sferze wyrażania poglądów, to publiczne głoszenie poglądów w rodzaju „uważam że Niemcy są podludźmi i powinni być naszymi niewolnikami” nie mogłoby zostać zakazane. Państwo jednak ochoczo tego rodzaju działalność zwalcza, co chwila nagłaśniając efekty swojej krucjaty przeciw nienawistnikom maści wszelakiej.
- Art. 64.
- (…) 3.Własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności.
- Własność jest najszerszym, nieograniczonym w swojej istocie prawem do rzeczy. Taka definicja własności została przyjęta przez naszą cywilizację od czasów starożytnego Rzymu. Dlatego nie da się ograniczyć własności w takim zakresie, by jednocześnie nie naruszyć „istoty własności”, podobnie jak nie da się zjeść kawałka jabłka, pozostawiając je nietknięte.
- Art. 65.
- 1. Każdemu zapewnia się wolność wyboru i wykonywania zawodu oraz wyboru miejsca pracy. Wyjątki określa ustawa.
- (…) 5. Władze publiczne prowadzą politykę zmierzającą do pełnego, produktywnego zatrudnienia poprzez realizowanie programów zwalczania bezrobocia, w tym organizowanie i wspieranie poradnictwa i szkolenia zawodowego oraz robót publicznych i prac interwencyjnych.
- Z jednej strony zapewnia się nam więc „wolność wyboru i wykonywania zawodu”, z drugiej zaś strony (ust. 5) władze pragną manipulować przepisami prawa w taki sposób, by zatrudnienie było możliwie największe („pełne, produktywne” – cokolwiek to znaczy), a poza tym organy państwowe zobowiązane są na mocy konstytucji „zwalczać bezrobocie”. Więc o co chodzi, jesteśmy wolni i możemy wybrać bezrobocie, czy będąc bezrobotnymi mamy obawiać się państwa, które postara się złamać naszą wolę i zmusi kogoś, by nas zatrudnił?
- Art. 66.
- Każdy ma prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Sposób realizacji tego prawa oraz obowiązki pracodawcy określa ustawa.
- Ten przepis stoi w sprzeczności z cytowanym wcześniej. Ogranicza bowiem wolność wyboru pracy do miejsc, gdzie jest „bezpiecznie i higienicznie”.
- Wydaje mi się, że to jeden z tzw. przepisów życzeniowych, a jego autorzy pragnęliby zapewne zadekretować, że w Rzeczypospolitej Polskiej wszyscy mają być szczęśliwi, piękni i zdrowi.
- Art. 70. (…) 2. Nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Ustawa może dopuścić świadczenie niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością.
- Przepis ten (gdyby traktować go poważnie) zobowiązuje pracowników szkół publicznych do świadczenia usług za darmo.
- Z pewnością absurdalnych przepisów w konstytucji RP jest wiele, autor bloga ograniczył się jednak do kilku przykładów, by oszczędzić Szanownym Czytelnikom ekspozycji na nadmierne ilości głupoty. Ciąg dalszy być może kiedyś nastąpi.
- Tekst ukazał się pierwotnie na stronie junta.pl.