Kto dowodził TU-154M, czyli kolejne zadanie dla prokuratury
29/04/2011
439 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
GW ujawniła, że generał Janicki stanął przed prokuratorem, ponieważ 8 kwietnia udzielił „Gazecie” wywiadu. Informacje, które przekazał w wywiadzie były na tyle interesujące, że prokuratura postanowiła osobiście je zweryfikować.
Generał podobno m. inn. zeznał, że on sam nic nie wie o samej kłótni pomiędzy generałem Błasikiem, a kapitanem Protasiukiem i na dodatek inni także niczego nie słyszeli, ale wg niego, do rozmowy jednak doszło.
Okazuje się, że zeznania Janickiego są pierwszym dowodem w śledztwie dotyczącym wyjaśniania wątku ewentualnych nacisków na pilotów, ponieważ wydarzenia przed wylotem prezydenckiego tupolewa mogą okazać się kluczowe dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
Chciałbym zatem dowiedzieć się, czy inne osoby, które regularnie udzielają wywiadów w mediach i posiadają podobną, jak Janicki wiedzę, zostaną również wezwane przez prokuraturę.
Powinniśmy oczekiwać, że prokuratura wezwie na przesłuchania kolejnych świadków, którzy co prawda nic nie widzieli i nie słyszeli, ale ich zeznania mogą okazać się kluczowe do wskazania, kto naprawdę odpowiada za spowodowanie „…nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym …”
Kandydatów jest wielu, ale jednym z najważniejszych jest świadek pułkownik Latkowski.
Już w grudniu zeszłego roku, przed surowym obliczem Justyny Pochanke, oświadczył on że „…Dowódcą tego samolotu nie był kapitan Protasiuk, ale, zgodnie z regulaminem wojskowym, generał Błasik. I to on dał decyzję na lądowanie, nawet jeśli nie bezpośrednio, to nie zabraniając dawał przyzwolenie na łamanie zasad i regulaminu lotów …”
Z zeznania świadka wynika zatem, że k
apitan Protasiuk naruszył regulaminy słuchając generała Błasika – który nic nie mówił, a generał Błasik naruszył regulaminy – nic nie mówiąc.
Inny kluczowy świadek, kapitan Stefan Gruszczyk, który w styczniu tego roku objaśniał w TVN24 szczegóły raportu MAK, mówił także o tym, co mogło – jego zdaniem – dziać się z kapitanem Arkadiuszem Protasiukiem podczas lądowania Tu-154M 101. Jego zdaniem, kapitan "… mógł nie słyszeć co się do niego mówi …".
Nie należy się temu dziwić – skoro generał Błasik nic nie mówił, to kapitan Protasiuk "mógł nie słyszeć co się do niego mówi".
Kolejnym wątkiem do zbadania przez prokuraturę powinna być sprawa wyboru lotniska, na którym miał lądować TU-154M.Nieocenioną pomocą służy po raz kolejny płk Latkowski, który w grudniu zeszłego roku, zeznając przed coraz bardziej surowym obliczem Justyny Pochanke oświadczył:
„… Kolejnym błędem była decyzja załogi o lądowaniu na małym, przestarzałym i nieużywanym smoleńskim lotnisku … „
Z powyższej wypowiedzi wynika, że plan lotu przewidywał lądowanie na dużym nowoczesnym i używanym lotnisku, a tylko samowola Błasika i Protasiuka doprowadziła do zmiany planów.
Kandydatów do składania zeznań nie zabraknie, prokuraturze może nie starczyć czasu na przesłuchanie wszystkich.
Ale bądźmy dobrej myśli, prokuratura ma dużo czasu – przecież ciągle czeka na dokumenty.
—————————-
Od ponad roku obserwujemy, w jaki nowatorski niewątpliwe sposób wyznaczane są standardy prowadzenia śledztwa.
Kiedyś zadałem pytanie, czy prokuratura oprócz czekania na dokumenty robi coś jeszcze w sprawie wyjaśnienia zdarzeń z 10 kwietnia 2010 roku?
Okazuje się, że tak.
Przesłuchuje „kluczowych” świadków, którzy wiedzę swą czerpią z wytycznych zawartych w SMS-ie:
„Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił.”