Bez kategorii
Like

Brytyjska Rodzina Królewska, czyli kubek z Chin.

25/04/2011
480 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Czy monarchia jest jeszcze potrzebna Wielkiej Brytanii? Czy to co się obecnie w niej dzieje można już nazwać Big Brotherem?

0


 

Czy monarchia jest jeszcze potrzebna Wielkiej Brytanii? Czy to co się obecnie w niej dzieje można już nazwać Big Brotherem? Jednak Jeremy Clarkson miał rację, to zwykła telenowela.  

Brytyjska monarchia na początku lat 30 ubiegłego wieku stała się wzorem do naśladowania dla innych państw mających aspiracje do płacenia ok. 60 pensów na mieszkańca na utrzymanie rodziny królewskiej. Stało się tak dzięki postawie króla Jerzego VI, który stał się symbolem potęgi narodu brytyjskiego. Jego wojenne przemówienia podnosiła strapionych wojną Brytyjczyków. Inne monarchie również zapragnęły mieć takie poparcie w kraju, więc podjęły podobną politykę PR-owską.

Jednocześnie monarchia brytyjska została uznana za ważny organ brytyjskiej państwowości. To dzięki rodzinie królewskiej Brytyjczycy są w stanie odnaleźć się w dzisiejszym świecie, bo utożsamiają się wyjątkowo mocno ze swoją tradycją. Monarchia brytyjska przez te wszystkie lata swoistym nośnikiem kultury brytyjskiej i pielęgnując ją pozwoliła przetrwać w dzisiejszym świecie. Dzięki wojennym wystąpieniom Jerzy VI zastał uznany za symbol męstwa i odwagi. Rodzina królewska zyskała większego znaczenia, bo wzięła czynny udział w polityce. Ludzie z szacunkiem odnosili się do króla i królowej.  Owe przemówienia były „wchodzeniem ludziom do domów”, bo były przekazywane przez                radiową stację BBC. To dopiero było przełamanie lodów, bo wcześniej zamknięta monarchia, otworzyła się na ludzi i nagle król zaczął się przejmować tym jak go postrzegają obywatele.

Potem przyszły czasy powojenny i szacunek nie został wyrzucony z życia publicznego, a rodzina królewska była ważną częścią polityki. Oczywiście nie tak ważną jak premier, ale na pewno liczącą się. Prezydenci i premierzy, którzy od niedawna piastowali swój urząd obowiązkowo odwiedzali królową na audiencjach.

Te czasy jednak minęły, a obecnie monarchia jest mniej znacząca w kwestiach polityki i różnych zagrywek polityki i dyplomacji. Monarchia stała się zwykłą ozdobą i tradycją. Jest tylko dodatkowym wydatkiem dla państwa i powodem przyjazdu wielu turystów. Od czasów księżnej Diany monarchia gazety zaczęły wchodzić rodzinie królewskiej z buciorami do domu. Oczywiście nie sami z siebie. Był na to informacyjny popyt. Popyt na plotki i smaczki, najlepiej pikantne, z życia królewskich członków familii. Po śmierci Diany, zaczęto interesować się życiem jej synów. Raz jeden był w stroju SS-mana, a innym razem drugi, kompletnie pijany, obmacywał w barze blondynkę. To wszystko było tak nowe, że wzbudzało wśród jednych zadowolenie, że rodzina królewska jest jak normalni ludzie, a u drugich zażenowanie.

 Przez to całe wchodzenie z kamerą na królewskie salony, rodzina stała się czymś tak zwykłym, że nikogo już nie dziwi to, że ktoś został załapany na piciu, a drugi na propagowaniu faszyzmu. Rodzina królewska nie jest już potrzebna Wielkiej Brytanii, bo nie wypełnia żadnej ważnej funkcji. Królowa według konstytucji ma tylko powołać premiera, co jest tylko formalnością. Reszta jej obowiązków to otwieranie szpitali, szkół i innych instytucji, co miesięczna rozmowa z premierem, która nic nie znaczy. Monarchia stała się częścią show-biznesu, stała się małostkową instytucją zapewniającą rozrywkę prostakom i kobietą bez własnego życia. Napędza popyt na plotkarskie strony internetowe i gazety. Jest potrzebna kulturze masowej, czyli samym Brytyjczykom.  

Szczerze mówiąc najbardziej irytujące są pamiątki z wizerunkiem młodej pary, Wiliama i Kate. Dodatkowo kupowane są przez wszystkich turystów. Ludzie są zachwyceni piciem herbaty w kubku z uśmiechem młodej pary. To takie bezduszne i prymitywne, bo kiedyś rodzina królewska była symbolem potęgi brytyjskiej, a teraz jest częścią PKB w dodatku wyprodukowaną w Chinach.

Jeremy Clarkson w pamiętnym felietonie z The Timesa, który wywołał burzę w Wielkiej Brytanii, nazwał życie rodziny królewskiej, telenowelą prosto z raju. Bo faktycznie dramatyczne zwroty akcji i rodzinne tragedie, były wyjęte wprost ze scenariusza. Rodzina królewska to również program telewizyjny na wzór Big Brother’a. Jej członkowie zamknięci w swoich pudełkach wielkich posiadłości, są podglądani przez żywo reagującą publikę. Królowa i prawdopodobny przyszły król Wiliam, wraz z ojcem Karolem i narzeczoną Kate, nie różnią się zbyt wiele od myszki Miki, czy wiecznie żywego Elvisa Presleya. Są tylko częścią show-biznesu. Zabawką i rozrywkową instytucją Brytyjczyków i nie wiadomo czemu, podobnych do nich Polaków oraz innych narodów. Oto wspaniały pokaz tego jak wartościowy symbol potęgi i wiecznej chwały Imperium Brytyjskiego sprowadzić do kubków i śmiesznych naklejek.

0

TeaDrinker

Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa

57 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758