Bez kategorii
Like

W którą stronę do totalitaryzmu

16/04/2011
279 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Nadeszły takie czasy, że wszelkie i s t o t n e zagadnienia są uwarunkowane p o l i t y c z n i e …

0



Znałem kiedyś człowieka, który pisał

Kiedy państwo jest słabe zaczyna dozbrajać formacje paramilitarne

Nadeszły takie czasy, że wszelkie   i s t o t n e  zagadnienia są uwarunkowane  p o l i t y c z n i e , a to niestety oznacza, że uczciwe wypowiadanie się w aktualnej tematyce wymaga nie tylko  w i e d z y , ale   i   n i e p r z e c i ę t n e j   o d w a g i

Pierwszą oznaką słabości rządu Donalda Tuska było powołanie na ministra sprawiedliwości człowieka z tak zwanego „układu wrocławskiego” – Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Jest rzeczą niebywałą, aby adwokat broniący największych bossów polskiego świata przestępczego został tak ważnym ministrem, jest rzeczą niebywałą na miarę – jeśli nie formatu światowego, to europejskiego na pewno, że w ogóle jakimkolwiek ministrem mógł zostać.

 

Nawet we Włoszech, niejako kolebce mafii, taki ‘numer’ nigdy nie przeszedł, choć środowiska świata przestępczego bardzo o to zabiegały.

 

Pierwszy ruch nowego ministra potwierdził, że jest związany z układem.
Pozbawienie ochrony osobistej wcześniej przyznanej prokuratorom i dziennikarzom śledczym zajmującym się ważnym sprawami, ze względu na bezpieczeństwo państwa – potwierdza tezę, że wyniki tych dziennikarskich i prokuratorskich śledztw doprowadziłby prosto do ław rządowych, sejmowych i senackich. A tego ktoś najwyraźniej się obawiał.
Zatem Schetyna nie musiał zbyt długo przekonywać Tuska, aby ten nominował tak kontrowersyjnego człowieka z Wrocławia. Tak zwana opozycja tylko coś tam przebąkiwała, ale w sumie takie rozwiązanie wszystkim było na rękę, choć pozornie mogłoby wydawać się inaczej.
Ale od czego w końcu jest wspaniała sztuka pozorów jeśli nie od tego, aby większości się wydawało, prawda.

 

O decyzji ministra, który w ramach szukania oszczędności wystawił na cel niektórych dziennikarzy i prokuratorów, media mainstreamowe milczały. Te zaliczane do niszowych, coś tam zaledwie przebąknęły, i sprawa szybko – jak większość podobnych – ucichła.

 

W dwa dni po decyzji Ćwiąkalskiego na liście żoliborskiej mafii znalazły się nazwiska prokuratorów i dziennikarzy badający powiązanie świata przestępczego z polityką.

Kto redakcji dał taką listę? I po co?

Dziennikarzom Superekspresu przekazano też informację iż fakt, że te nazwiska się tam znajdują (niektóre z nich znam słabiej lub wcale, inne lepiej, a jedno …) nie oznacza ich fizycznej eliminacji – są różne inne sposoby, aby wykluczyć „gracza”: Są nimi fałszywe oskarżenie o przyjecie łapówki; podrzucenie odpowiednio spreparowanych kompromitujących materiałów. Zanim sprawę rozstrzygnie sąd, prokuratura miesiącami, a niekiedy latami będzie ‘badać’ prawdziwość „dowodów”. – Miał oświadczyć jeden z członków zaliczanych do nielegalnych struktur.

 

Ale bywają wyjątki, kiedy ten sam polski wymiar sprawiedliwości – władza sądownicza potrafi szybko i skutecznie zbadać przedstawiony zarzut i wnikliwie sprawiedliwie rozstrzygnąć, kto winien, a kto nie.
Ot choćby wyrok w sprawie spotu PiS „Kolesie”

 

Sąd zakazał PiS rozpowszechniania nieprawdziwej informacji w spocie, jakoby rząd zwalniał stoczniowców, załatwiał firmie senatora Tomasza Misiaka zlecenie na 48 milionów złotych, a żonie ministra Aleksandra Grada zlecenie na 50 milionów złotych, jak również informacji sugerującej, jakoby prezydent Warszawy przyznała “swoim ludziom” nagrody w wysokości 58 milionów złotych. Sąd orzekł też przepadek materiału wyborczego, w postaci spotu PiS.

 

Zatem wszystko jest jasne. Sąd się obronił, to – jak mówią niektórzy w tym środowisku – jest reakcja władzy sądowniczej na wścibstwo Ziobry.
W tym świetle, gdzie takie „numery” odchodzą, wyraźnie widać, w którym kierunku zmierza tak zwana władza.

 

Cóż, skoro dziś nieprawdą już jest, że w szeregach PO (w innych identycznie działa zasada TKM), co przyznał sam premier Donald Tusk, panuje nepotyzm, to co dopiero sformułowanie o jakimś układzie wrocławskim, czy politycznej mafii.
Ktoś może rzucić na odczepnego – totalna bzdura. Ale nikt tego nie powie rodzinom zabitych osób, które zaszły za daleko w tym polskim piekiełku dociekając prawdy. Ich bliscy zapewne nigdy nie doczekają się wyjaśnienia okoliczności, a co dopiero ujawnienia sprawców (Marek Papała, Michał Falzmann i inni..).

 

Żyjemy w czasach, kiedy na całe szczęście, a może nieszczęście? – informacja ma piorunującą szybkości i niewyobrażalny wprost zasięg.
Przecieki do mediów, to sygnały uczciwych ludzi każdego zawodu – informacja, że dzieje się źle.
Wątek Jacka Dębskiego i przeciek o incydencie z Inką – zdjęcia w aktach w samej bieliźnie, takie robi się denatom, świadczy że ktoś zlecił jej zabicie już na samym początku (sic!).

 

Rzecz wręcz niebywała ministerstwo (nie)sprawiedliwości dokłada wszelkich środków i starań, aby dotrzeć do źródła przecieku. Powtarzam do źródła przecieku, a nie chce udzielić odpowiedzi na pytanie, które samo ciśnie się usta – kto zlecił jej zabicie skoro przesłuchujący ją funkcjonariusze wykonali zdjęcia pod denata?!
Aby wszystko było jasne: nie był to żaden „krawężnik”, ani „stójkowy” z jakiejś tam, pardą, pipidówy.

 

Zahaczając o świat współczesnej, polskiej polityki, o świat mediów i biznesu, które działają na styku ze światem przestępczym buduje się pewien obraz – nie piszę bynajmniej o wyimaginowanym świecie baśni; przeciwnie piszę o polskiej współczesnej mafii, niewidocznej i trudnej do jednoznacznego zdefiniowania, gdyż jest nader poprawna w wymowie; zachowaniu; obyciu i stylu, w nienagannie skrojonych garniturach, i to nie z jakiejś tam Elany.
W ich bezpośrednim otoczeniu nie ujrzysz absolutnie żadnych dresiarzy: dbają o swój wizerunek: polityka, biznesmena, bankiera, dobrego adwokata, przedstawiciela mediów, czy mecenasów sztuki.

 

Co robi państwo w takim momencie, co robią rządzący?
Państwo się broni, dozbraja jednostki paramilitarne. Daje  większe uprawnienia Straży miejskiej. Straż miejska będzie działać prawie jak policja!
Rząd chce, by przeprowadzała rewizje, używała paralizatorów. Inne służby też zamierzają się „dozbroić”
Obrońcy praw człowieka ostrzegają: To przybliża nas do państwa policyjnego– podaje Merto.

 

Z pozycji współczesnego człowieka, który zna historię, a zwłaszcza tę ostatniego stulecia Europy, widać że nieuchronnie przybliżamy się do „powtórki z historii”. Brunatno to zaczyna wyglądać.
 
       Lubię patrzeć na pąki kwiatów, które zamykają się na chwili kilka przed deszczem
       Lubię słuchać śpiewu ptaków, które milkną kryjąc się pod strzechę
       Lubię słuchać dźwięków deszczu, który bębni po dachu altany w ogrodzie
       Lubię życie bez zgrzytów – nagłych zmian w życiu i przyrodzie
                             
                                                                          Nie lubię odgłosów werbli

  

PS

Niniejszy tekst powstał 25.04.2009. Od tamtego czasu zmieniło się moje postrzeganie okolic polityki: okolic, gdyż to, co nazywane jest przez tzw media polityką, to tak naprawdę jest tylko, lub aż (wolny wybór)  polityczną prostytucją. A uprawiający ten "fach" (w przeważającej większości), to polityczni stręczyciele.
 
Na ile, i co zmieniło się w obrębie tej sprofanowanej "sztuki", każdy rozumny parias powinien sam sobie odpowiedzieć.
Odpowiedzi na pewno nie znajdzie przed ekranem telewizora; nie została bowiem upchana w żaden tasiemcowy serial, a nawet nie znajduje właściwej przestrzeni w ironii polskiego kabaretu.
A to co nas śmieszy, to własne słabostki, to niemoc działania, niemożność dokonania jakichkolwiek zmian. Zatem pozostaje jedynie możliwość śmiechu, niekiedy aż do rozpuku, który z czasem staje się histeryczny

 

0

Wiktor Smol

Copyright © 2011-2014 Wiktor Smol

369 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758