obraz ludzi pracujących w nieznośnie wysokich temperaturach przy usuwaniu mopami i szmatami radioaktywnych nalotów z betonowych niecek pod reaktorami czy ze zbiorników z zużytym paliwem
Pan Ishizawa, lat 55, jest jednym z tysięcy podnajętych na godziny niewyszkolonych pracowników, którzy zostali skuszeni wyższą stawką na pracę przy podwyższonym promieniowaniu. Ci pracownicy są narażeni na 16-krotnie wyższe dawki skażenia, aniżeli etatowi pracownicy TEPCO.
Jest to podział typowy dla Japonii – wysoko kwalifikowana i wysoko płatna elita i szara masa źle płatnych i niewykwalifikowanych robotników.
Agencja bezpieczeństwa nuklearnego właśnie ogłosiła dane zebrane w zeszłym roku. Z 83 000 pracowników zatrudnionych w 18 elektrowniach atomowych Japonii – 88% to pracownicy na umowę. W elektrowni Fukushima Dai-ichi – 89% z 10 303 pracowników zatrudnionych w tym okresie to pracownicy na zlecenie.
Przeprowadzone wywiady z kilkoma z byłych i obecnie najętych przez Fukushima 1 pracowników malują czarny obraz ludzi pracujących w nieznośnie wysokich temperaturach przy usuwaniu mopami i szmatami radioaktywnych nalotów z betonowych niecek pod reaktorami czy ze zbiorników z zużytym paliwem, czy też podczas mrozu napełniających beczki odpadami radioaktywnymi.
Ich praca jest niezbędna, bo dopiero kiedy wykonają swoją robotę, mogą tam wejść kwalifikowane ekipy.
Część podnajętych pracowników wzięto z budowy, część to lokalni chłopi szukający zarobku, a część jest podnajmowana przez lokalnych gangsterów.
Pracownicy ci obawiają się wyrzucenia z pracy, więc jeżeli doznają uszczerbku na zdrowiu, nie zawiadamiają o tym, aby podnajmująca ich firma nie miała kłopotu, a jeżeli zdarzy im się zranić, noszą przylepne bandaże w kolorze skóry, aby nie zwrócić niczyjej uwagi.
W najbardziej niebezpiecznych miejscach poziom promieniowania jest bardzo wysoki – aby otworzyć zawór, robotnicy muszą się co kilka sekund zmieniać – nadzorujący ze stoperem w ręku zmienia robotników.
Najważniejszą sprawą jest nieprzekroczenie skumulowanej dawki dziennej na osobistym dozymetrze. Wynosi ona 50 milisivertów dziennie.
Ktokolwiek przekroczy tę dawkę, traci pracę.
Takeshi Kawakami, lat 64, przypomina sobie, jak to w 1980 roku podczas corocznego kontrolnego wyłączenia reaktora nr 1 dostal zlecenie, aby wspiąć się do zbiornika z zużytym paliwem i wyszorować szczotkami i szmatami jego ścianki. Wszyscy pracownicy mieli przy sobie dozymetry ustawione na alarm w momencie przekroczenia dawki. Alarm włączał się najdalej po 20 minutach.
– Strasznie tam było ciasno i gorąco. Miałem na sobie maskę, ale od razu zaczęło mi się kręcić w głowie – wspomina.
Takeshi Kawakami cierpi na raka żołądka i jelit.
Od połowy lat 70-ych około 50 byłych pracowników otrzymało odszkodowania z powodu białaczki czy innych form raka. Eksperci twierdzą, że znacznie więcej pracowników cierpi na te schorzenia, ale nie są w stanie udowodnić, że to z powodu pracy w elektrowni atomowej.
Różne wypadki przy pracy czasami pojawiają się raportach. Jeden z nich wysłany przez Tokyo Electric do rządowej prefektury Fukushima w październiku 2010 opisuje przypadek najemnego robotnika, który wycierając turbinę obtarł pot z twarzy jednym z ręczników użytych do pracy wystawiając się na sporą dawkę promieniowania. W związku z tym firma oświadczyła, że zaopatrzy pracowników w specjalne ręczniki do ocierania twarzy z potu.
W większości pracownicy zostali ewakuowani z Fukushima 1 po trzęsieniu ziemi i tsunami 11 marca, które zniszczyło generatory elektrowni i doprowadziło reaktory do częściowego stopienia rdzeni. Od tej chwili ci którzy wrócili są starannie oddzieleni od mediów.
.
Do zeszłego czwartku 21 pracowników zostało napromieniowanych skumulowaną dawką radioaktywności wyższą aniżeli 100 milisievertów, która stanowi normalny limit dla pracowników elektrowni atomowych (ten limit został w zeszłym miesiącu podniesiony do 250 milisievertów)
TEPCO odmówiło ujawnienia, ilu podnajętych pracowników zostało napromieniowanych.
Pracownicy na dniówkę są zachęcani do powrotu poprzez znaczną podwyżkę płac. Ishizawa, który mieszkał o milę od elektrowni i który został ewakuowany wraz z pozostałymi mieszkańcami w dzień po 11 marca – w zeszłym tygodniu otrzymał propozycję pracy w elektrowni za $350 za dwie godziny pracy dziennie – ponad 2 razy więcej, niż zarabial uprzednio.
Kilku z uprzednich pracowników otrzymało propozycję płacy równą $1000 dziennie. Oferty zmieniają się zależnie od postepu robót w elektrowni i przewidywanego wystawienia na promieniowanie danego dnia. Pan Ishizawa odmówił powrotu do pracy.
Eksperci twierdzą, że warunki pracy i tak się poprawiły w porównaniu z dawnymi laty.
Limit skumulowanej dawki promieniowania na pracownika zmniejszył się w latach 90-ych, kiedy poprawiły się standardy. W miarę starzenia się reaktorów jest coraz więcej awarii. Zwiększyła się też znacznie liczba zatrudnionych, przez co zadania są wykonywane przez większą ilośc ludzi, a indywidualne dawki promieniowania mniejsze.
Próba założenia związków zawodowych pracowników elektrowni atomowych zakończyła się fiaskiem. Związek zgłosił do kierownictwa elektrowni 19 postulatów, między innymi żądanie nie fałszowania raportów z wystawienia pracowników na promieniowanie. Żądali też, aby pracownicy nie byli zmuszani do kłamania wobec inspektorów w kwestii . zachowywania przepisów bezpieczeństwa. Chociaż ponad 180 pracowników zapisało się do związku zawodowego – ich leaderzy zostali zastraszeni przez wynajętych nieznanych sprawców.
Jak twierdzą pracownicy – podejmując pracę w elektrowni atomowej, czy chcesz czy nie chcesz, podpisujesz klauzulę milczenia.
opracowane na podstawie:
http://www.nytimes.com/2011/04/10/world/asia/10workers.html?pagewanted=1&_r=1&ref=world&src=me