W stosunkach polsko rosyjsko niemieckich istnieje wiele dat, które są ciągle świadectwem stosunku naszych odwiecznych sąsiadów do Polski, ale wymienione w tytule mają znaczenie szczególne oznaczały bowiem wyrok śmierci nie tylko dla państwa polskiego wzorem rosyjsko niemieckich aktów zaborczych, ale wprost dla egzystencji narodu polskiego.
W tajnym protokóle z 23 sierpnia obie zbrodnicze strony ustaliły podział Polski mniej więcej po połowie w ten sposób, że żadna ze stron nie mogła samodzielnie powołać czegoś w rodzaju państwa polskiego na wzór niemieckiego tworu Królestwa Polskiego lub sowieckiego polskiej republiki rad.
W akcie 28 września Stalin zrezygnował z granicy na Wiśle na rzecz przejęcia Litwy przewidywanej poprzednio, jako łup niemiecki. Z punktu widzenie ekonomicznego była to dla bolszewików strata zarówno terytorialna jak i zasobów rolnych i przemysłowych /tereny COP’u/, ale politycznie i strategicznie rozwiązanie korzystne, gdyż dla pozostałych terenów można było użyć hasła „wyzwolenia zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy”, mimo że część tych terenów, jak choćby łomżyńskie absolutnie temu pojęciu nie odpowiadały. Ale w świat poszła propaganda poparta „głosem ludu” w postaci sowieckich „wyborów”, w których oczywiście 99 % głosów było za przyłączeniem tych ziem do Sowietów. Ponadto było to do strawienia dla wiarołomnych sojuszników Polski, którzy, jak to oświadczył Churchill Mikołajczykowi nigdy nie gwarantowali Polsce jej wschodnich granic. Było to sprzeczne z treścią sojuszu z 25 sierpnia 1939 roku, ale powołano się na stanowisko brytyjskie w wymyślonej linii Cursona. Nie jest wykluczone, że taki podział został potajemnie uzgodnione z Anglikami.
Postanowienia tajnego spisku bandyckiego z 28 września nie pozostawiały wątpliwości, jaki los obie strony szykują polskiemu narodowi. Bezwzględne eliminowanie przywódczych warstw społeczeństwa polskiego było rozumiane, jako fizyczna eksterminacja, przy czym obie strony starały się prześcigać w gorliwości wypełniania tego wzajemnego zobowiązania. Niemcy rozpoczęli od mordowania polskich jeńców wojennych i cywili już we wrześniu 1939 roku w trakcie trwania walk, a po zajęciu terenów zachodniej Polski rozpoczęli akcję masowych rozstrzeliwań polskiej ludności, głównie inteligencji i deportacji do Generalnej Gubernii, tego skrawka Polski, który nie został włączony do Rzeszy, ale stanowił swoiste getto przeznaczone do służenia Niemcom, a w dalszej kolejności do likwidacji.
Bolszewicy na swoim terenie po chwilowych rozstrzeliwaniach na miejscu wielu pojmanych jeńców, a raczej więźniów osadzali w obozach i więzieniach ile się tylko dało, a następnie rozpoczęli akcję masowej wywózki ludności polskiej na Syberię.
Prowadziło to do całkowitego unicestwienia polskiej obecności na terenach sowieckiej okupacji.
W ten sposób wspólnymi siłami zmierzano wyraźnie do zlikwidowania istnienia polskiego narodu na przestrzeni między Niemcami i Sowietami.
W czasie PRL problem niemieckiej eksterminacji polskiego narodu mógł być podnoszony, ale nie w pełnym wymiarze zbrodniczego spisku sowiecko niemieckiego z oczywistych względów, po roku 1989, kiedy wydawało się, że można go w pełni ujawnić okazało się, że ciągle istnieją jakieś przeszkody.
I tak po dzień dzisiejszy tkwimy w zakłamanej aurze półprawd, niedomówień, eufemizmów, a nawet zgoła fałszów historii.
Do dnia dzisiejszego nie wyjaśniliśmy prawdziwego źródła decyzji o zbrodni katyńskiej poprzestając na ujawnionych, zresztą częściowo, dokumentach.
Nie prowadzi się dostatecznie energicznie dochodzenia w sprawie niemiecko sowieckiego współdziałania w dziedzinie eksterminacji polskiego narodu, które trwało nawet po wybuchu wojny w czerwcu 1941 roku.
Najgorsze, co się stało to całkowite pominięcie w traktatach zawartych w latach dziewięćdziesiątych z Rosją i Niemcami oczywistego faktu zbrodniczego spisku niemiecko sowieckiego zmierzającego do zniszczenia polskiego narodu.
W ten sposób pozbawiono się prawnej podstawy do wyciągnięcia konsekwencji z tych zbrodni, postąpiono tak jakby nic szczególnego w stosunkach między Polską a tymi krajami nie zaszło.
Takie postępowanie należy rozpatrywać w kategoriach zdrady narodu polskiego.
Podstawowym obowiązkiem polskich rządów jest przypominanie całemu światu, a szczególnie naszym sąsiadom, czym był spisek niemiecko sowiecki, który zrodził II wojnę światową, a w konsekwencji doprowadził do stanu stałego zagrożenia po jej zakończeniu.
Dla Polski i całej środkowej Europy szczególnie niebezpieczne są wszelkie objawy zbliżenia Niemiec i Rosji gdyż żaden z tych krajów nie wyzbył się do końca elementów polityki przemocy, czy choćby dominacji wobec swoich sąsiadów.
Niemcy związane traktatem unijnym i uczestnictwem w NATO nie mogą głosić otwarcie tych tendencji, ale podskórnie przez popieranie rewanżystowskich ziomkostw i akcji wymuszonego niemczenia ludności słowiańskiego pochodzenia, a także tolerowanie ruchów politycznych sięgających do pruskiej tradycji podbojów – tworzą grunt pod ujawnienie niemieckiej ekspansji. Jak na razie największym zagrożeniem z ich strony jest wyludnienie Polski, przeniesienie części ludności na teren Niemiec i zasilenie przez nią ubywającej we wschodnich landach niemczyzny. Pomocne w tym jest stałe zmniejszanie się na terenie Polski możliwości zatrudnienia i braki mieszkaniowe.
Jakie będą następne kroki trudno orzec, ale z pewnością nie będą to działania nam sprzyjające.
Rosja nie krępowana umowami międzynarodowymi nie ukrywa swoich zamiarów odtworzenia imperium na wzór sowiecki, charakterystyczną dla tego dążenia jest ostatnia wypowiedź Putina w sprawie Ukrainy nie budząca wątpliwości w odniesieniu do działań w kierunku związania losów Ukrainy z Rosją. Nawrócił przy tym do pojęć z archiwum carskiej Rosji, która nie uznawała odrębności narodowej Ukraińców zaliczając ich po prostu, jako Małorusów do przynależności do wspólnego „ruskiego” narodu. Jeszcze łatwiej ten problem rozwiązać w stosunku do „Białorusów”.
Mamy, zatem w rezultacie państwo „Wielkoruskie” u bram stolicy Polski od wschodu i nawis królewiecki od północy. Przypomina to stan naszych granic z Niemcami z 1939 roku i stanowi śmiertelne zagrożenie.
Unia Europejska szykująca się do stowarzyszenia z Ukrainą nie zareagowała na oczywistą w swej wymowie wypowiedź Putina, a co znacznie ważniejsze od stanowiska formalnej administracji unijnej, czyli stosunek Niemiec do rosyjskich zapędów układa się najwyraźniej po myśli idei kondominium.
Na podstawie oceny faktów można stwierdzić, że kondominium już istnieje, jednakże ciągle jeszcze są możliwości zmiany sytuacji chociażby przez zmianę ekipy rządzącej w Polsce. Nie miejmy jednak złudzeń te możliwości stale się zawężają przez narastającą zależność ekonomiczną, a szczególnie rosnące zadłużenie, ograniczanie własnej wytwórczości, emigrację zarobkową. Równolegle następuje ubytek sił oporu w stosunku do narzuconego systemu zarówno ze względu emigrację jak i starzenie się polskiego społeczeństwa.
Ze względu na nastroje i wzrost poziomu świadomości naszego położenia można uznać, że mimo braków jesteśmy jeszcze w stanie dokonać przełomu, tylko że musi to nastąpić w jak najszybszym czasie i broń Boże pod reformatorskim tytułem. Wiemy z doświadczenia rządów Olszewskiego i Kaczyńskiego, czym to grozi, warunkiem powodzenia jest całkowite wyeliminowanie obecnego układu w przeciwnym wypadku łby odrosną hydrze i może pogrążyć nas ostatecznie.
To, czego nie udało się dokonać zaborcom przez półtora wieku, a spółce niemiecko bolszewickiej przez pół wieku może być dokonane w ciągu następnego ćwierćwiecza, jeżeli sprawy potoczą się w dalszym ciągu w tym samym trybie jak obecnie.
Liczenie na ochronę unijną, NATO czy ewentualnie interwencję amerykańską jest tak samo złudne jak przed wojną na sojusz z Francją i Anglią. Rola UE została całkowicie obnażona w trakcie kryzysu euro, NATO bez zdecydowanego udziału Stanów Zjednoczonych praktycznie nie istnieje, a Obama zaplątany w konflikty bliższego i dalszego wschodu całkowicie odpuścił Europę. Upadł już tak nisko, że zależy mu na akceptacji Putina dla jego kolejnej niewydarzonej eskapady.
Wydawałoby się, że pozostajemy sami wobec wszystkich przeciwności, ale tak nie jest, w podobnej sytuacji znajduje się większość krajów europejskich i potrzebne jest zarzewie na skalę nieco większą niż Węgry ażeby pobudzić je do obrony tego, co jest najważniejsze – własnej tożsamości.
Piszę o tym gdyż sam byłem świadkiem i dorastałem wraz z narastaniem zagrożenia lekceważonego przez ludzi odpowiedzialnych za los swoich narodów przez lata, ażeby w ostatniej chwili stwierdzić, że jest już za późno.
Traktuję to, jako obowiązek pokolenia z tamtych lat w stosunku do najmłodszych pokoleń Polaków ciągle jeszcze nie świadomych skali zagrożenia.