Jakiś czas temu, powiedzmy 3 miesiące temu, postanowiłem zatelefonować do swojego inspektoratu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Gorlicach. Jakież było moje zdziwienie, gdy głos „automatycznej” telefonistki poinformował mnie, że od wczoraj lub przedwczoraj mogę, w swoich sprawach ubezpieczeniowo-chorobowych, skontaktować się tylko z centralnym „phone office”, które oczywiście, dla usprawnienia obsługi klientów w całej Polsce, zostało powołane do życia przez władze ZUS, a może nawet samego ministra z rządu D(D)T.
Bezpośredni kontakt z macierzystym inspektoratem okazał się niemożliwy. I zaczęło się jak w słynnym skeczu młodego Stuhra. Wystukałem stosowny numer – 22 560 16 00 i usłyszałem: – Zasiłki, wybierz 1, renty i emerytury, wybierz 2 i tak dalej. Wpadłem w panikę, ale wybrałem jakiś tam kolejny numerek. I usłyszałem: – Sprawy ogólne, wybierz 1, sprawy jakieś tam, wybierz 2 i tak dalej. Wybrałem. Wreszcie usłyszałem, że muszę czekać, a czas oczekiwania wynosi 15 minut, a rozmówców oczekujących, tak jak ja, którzy znaleźli się on-line przede mną, jest siedmiu albo dziesięciu, wszystko jedno. No to czekam, myślę sobie, i zasłuchałem się w piękne muzyczne tony, które ZUS „operator” zaordynował mi, żeby mnie szlag przypadkiem nie trafił. Po 20 minutach wreszcie uzyskałem połączenie. Leżałem wtedy w szpitalu i chciałem przekazać do mojego inspektoratu wiadomość, że z przyczyny tak obiektywnej, jak pobyt w szpitalu, nie mogę stawić się w wyznaczonym dniu przed wysoką zdrowotną komisją ZUS w Nowym Sączu. Uff, no i nie udało się. Wystosowałem więc pismo, pocztą poleconą, by nie narazić się na jakiekolwiek represje urzędu ZUS wobec mnie.
Dzisiaj, pod koniec lipca 2013 roku sytuacja nieco uległa zmianie. Widać złorzeczenia klientów ZUS spowodowały, że jak już po 20-30 minutach dodzwonimy się do „call center” ZUS, to „konsultant” może nas połączyć z naszym inspektoratem. Jak oświadcza, już mamy taką możliwość. I czekamy kolejnych kilka minut i wreszcie, tak udaje się. Możemy sobie porozmawiać bezpośrednio z „naszym” inspektoratem. Rewelacja. Na takie usprawnienia czekali zahukani obywatele, a władza w szczodrobliwości swojej, tym obywatelom wreszcie je, tzn. te usprawnienia, ofiarowała.
Przepraszam za tę prywatną na poły informację. Ale tak sobie myślę. Zadłużany na miliardy złotych, rok w rok, ZUS remontuje na potęgę swoje inspektoraty, jak na przykład te „moje” w Nowym Sączu i Gorlicach: aluminium, szkło, marmury, granity i wielkie przestrzenie korytarzy i urzędniczych pokojów. A teraz jeszcze, gdzieś w Polsce, sądząc z numeru kierunkowego (22) w Warszawie, obdarowano nas telefonicznym pośrednikiem, który został powołany, żeby połączył nas z naszym, lokalnym inspektoratem. To się nazywają oszczędności. Siedzi sobie w jakimś „wypasionym” lokalu kilkudziesięciu telefonistów, na pełnych etatach, tylko po to, żeby połączyć nas z terenem. Operatorzy sieci telefonicznych zatarli oczywiście ręce. Cała operacja trwa kilkanaście razy dłużej. Same zyski. Organizacja i zarządzanie perfekcyjne. Mam radę dla prezesa ZUS Zbigniewa Derdziuka. Ten pana „call center ZUS” trzeba przenieść gdzieś do Indii, na przykład, i wynająć tam firmę, która obsługuje różnorakie, organizacje z całego świata. I zadzwoni sobie taki biedny klient ZUS z Polski i usłyszy w telefonie: – For english, press 1 albo jakoś tak. „ZUS blues” nabierze wtedy jeszcze bardziej ludzkiego wymiaru. Płacz i zgrzytanie zębów, jakież to ludzkie w istocie reakcje i emocje…
Panie prezesie Derdziuk o pieniądze już nikt nigdy pana nie zapyta! Minister finansów ubezpieczony jest przecież w innym filarze, tzn. w Wielkiej Brytanii.
Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.