Chyba już najwyższy czas wprowadzić do obiegu to pojęcie
Bo czym tak naprawdę różni się operator drona odpalający rakietę pomiędzy kolejnymi łykami Coca Coli od urzędnika NFZ-tu obcinającego dofinansowanie do leczenia chorych na raka?
I tu i tam giną anonimowi ludzie a ci którzy do tego doprowadzili po skończonej pracy udają się do domów w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Można oczywiście mówić że tam likwidujemy nieprzyjaciela , jakiegoś taliba , ale tu?
Może to być dziecko, może to być samotna matka z dwójką dzieci, moze być starzec. Nie wiem być może są jakieś wewnętrzne, tajne okólniki komu należy dać sznsę a komu nie. Na razie jak widać demokratycznie im wszystkim odbiera się nadzieję na życie i na wyzdrowienie.
Choroby nowotworowe mają to do siebie że czynnik czasu jest niezmiernie ważny i że po kilku miesiącach przerwy w drodze łaski jakieś leczenia będą mogły być wznowione , może nie mieć żadnego znaczenia. Piszę to po informacji o problemach bydgoskiego szpitala , ale mieliśmy taką sytuację w CZD i ciągle słyszy się że są choroby których urzędnicy nie przewidują leczyć w kraju w którym każdy obywatel ma konstytucyjnie zpewnioną ochronę zdrowia.
Ja wiem ze pacjenci chorują nie patrząc na zakładane w ministerstwie zdrowia plany, jestem tylko ciekaw czy sumienie czasem nie zaszczypie pana ministra i jego urzędników.