Za mundurem panny sznurem, a Komorowski z ekipą jak na wiejskim odpuście
28/04/2011
462 Wyświetlenia
0 Komentarze
1 minut czytania
O wpadkach Komorowskiego ustnych, pisemnych, protokolarnych, wynikających z braku wiedzy, kultury czy obycia słyszeliśmy już wielokrotnie. Niniejszym postem otwieram nowy rozdział w obciachu Głowy Państwa i jego ekipy.
Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, Zwierzchnik Sił Zbrojnych podczas oficjalnej wizyty w elitarnym pułku komandosów w Lublińcu. Głowa Państwa w dwukolorowym garniturze i górskich butach. Szef BBN z podwójnym palcem (coś mu się stało, ale wygląda, jakby mu przyszyli drugi) i w gustownym sweterku. Wysoki urzędnik BBN w zawadiackiej czapce, kurtce i koszuli w kratkę… Widać, że ekipa jest zgrana, musiała wcześniej umówić się na wizytę w jakiejś leśniczówce, oficjalkę "zaliczając" z marszu.
Ja tu sobie żartuję, ale faktem jest, że Żołnierzom z Lublińca poważnie traktującym swoją służbę do śmiechu nie było.a takich jest większość. Wyjątekstanowiło kilku przaśnych jak nasz prezydent oficerów i osób szukających politycznych przyjaciół na Klonowej lub zaprzyjaźnionych od co najmniej kilkudziesięciu lat z osobą kierującą instytucją na Karowej.
Historyk opowiadający o Marszałku, były szef MON oficjalną wizytę w elitarnej jednostce potraktował jak wyprawę na bazar. Jakby nie patrzeć, tylko wojska żal.