Artykuły redakcyjne
Like

Za demokratycznym parawanem

02/08/2016
1111 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Za demokratycznym parawanem

Mamy jeszcze przed oczami sceny udaremnienia „zamachu stanu” przez siły rządowe Erdogana. Prowadzonych z wykręconymi rękami i pod lufami karabinów ni to żołnierzy, ni powstańców, ni zbuntowanych obywateli. Bitych przez „rozentuzjazmowany i patriotycznie nastawiony” tłum. Powtarzające się obrazy przemocy zwieńczone po kilku dniach zdjęciami z więzień/obozów, w których skoncentrowano przeciwników demokracji Erdogana poniżanych, bitych, a nawet gwałconych, jak słyszeliśmy.

0


Erdogan_1

 

 

Najbardziej jednak zapadł nam w pamięć ten tłum, który jak widzieliśmy zrozumiał wszystko to, co działo się na ulicach w lot, a czego my nie wiemy i nie rozumiemy po upływie tygodni od feralnego wydarzenia.

Nadal, bowiem jest ono owiane tajemnicą, która spływa powtarzającymi się zewsząd spekulacjami i domysłami. Fakty zdają się mówić jednak o tym, czego nie wolno się nawet domyślać na salonach politycznych euroelit. A są wymowne, tysiące aresztowanych, więzionych, pozbawionych pracy, poddanych ostracyzmowi i różnym bardziej lub mniej uciążliwym represjom. W tej skali, jeśli odwołać się do liczb wydaje się raczej, że nie mieliśmy do czynienia z zamachem stanu, wojskowym puczem, jak nam się wmawia a raczej już z zalążkiem rewolucji. I to jest ten podstawowy aspekt sprawy, który każe poddać w wątpliwość oficjalne enuncjacje tureckich kręgów rządowych.

 

Jaka jest istota puczu, czy też zamachu stanu? Klarowna i w zasadzie ogranicza się do stwierdzenia, że dokonuje go wyodrębniona politycznie, ekonomicznie ograniczona grupa ludzi mająca władzę i możliwości materialne, logistyczne etc., pozwalające jej na rozpatrywanie swojego planu w kategoriach powodzenia. Owszem musi ona pozyskać do swojego planu kręgi szersze, przede wszystkim wojskowe, bo zamach taki to konfrontacja siły, chociaż przecież często zwykły żołnierz nie wie, czemu służy jego działanie.

 

Ale już na pewno o niczym nie wie ogół społeczny, który w takim scenariuszu jest li tylko przedmiotem działania, i którego nikt nigdy o zdanie nie pyta. Tzw. zwykły człowiek w sytuacji przewrotu politycznego, kiedy widzi czołgi na ulicach, uzbrojonych po zęby żołnierzy chowa się po kątach i jest skazany na oficjalne komunikaty, które jedynie zaciemniają sytuację robiąc mu wodę z mózgu i pogłębiając niepewność każąc wierzyć w danym momencie tym, którzy siłą przejęli instytucje państwa.

 

Podeprzyjmy się przykładem naszej Solidarność, która przecież trwała w konflikcie z władzą, znała charakter reżymu, jego opresyjność i teoretycznie mogła jakoś uprzedzić działania z 13.12.81, a jednak dała się zaskoczyć niczym innym, jak udaną próbą quasi puczu wojskowego. Jednocześnie spacyfikowano całe nieświadome niczego społeczeństwo i zamknięto w getcie zdychającego socjalizmu do 89 roku, kiedy w sposób przemyślany władza oddała zrujnowane państwo skazując go na polityczny hazard i wybierając, co lepsze kąski dla siebie.

 

W przypadku Turcji mówi się nam, że to jednak ludzie, tłum, oderwany od garnka, stanowiska pracy, pieluch dzieci itd. itp. Zareagował natychmiast piętnując winowajców i zdrajców. Manifestując poparcie dla władzy i jej poczynań, jakby każdy patriotycznie nastawiony obywatel dostał dzień wcześnie manual. Zapewne tak było, bo manual został przygotowany i rozesłany do tych, do których rozesłany miał być .

 

Na dodatek ten pucz sterowany zza oceanu, co stanowi oskarżenie pod adresem tej ułomnej i zdegenerowanej, bo pozwalającej na to sterowanie demokracji amerykańskiej, udaremniono w niemalże godziny, bo przecież turecka armia skoszarowana sypia w buciorach, pełnym oporządzeniu i z naładowanymi karabinami pod bokiem.

 

Uświadomić sobie czas, że Turcja nie byłą demokracją, jak i my nią nie byliśmy (nadal jeszcze nie jesteśmy, a proces jej restauracji, jeśli wszystko się powiedzie będzie długi). Była kryptodyktaturą o orientacji religijnej. I wystarczy odwołać się do wydarzeń z 2013 r. Na placu Taksim, w parku Gezi w Ankarze, Izmirze.

 

Teraz po prostu mamy do czynienia z jej umocnieniem się rozegranym sprytnie przez Erdogana pod płaszczykiem likwidacji buntu zagrażającego państwu. W każdym państwie istnieje opozycja w stosunku do sprawujących aktualnie władzę. To norma demokracji. W chwili obecnej w Turcji tej opozycji zaczyna brakować. Jeśli uwzględnić dodatkowo konflikt na granicy kurdyjskiej, który domaga się rozwiązania w oparciu o negocjacje, a nie politykę siły, tak charakterystyczną dla butnej autokracji, aspiracje mocarstwowe Erdogana (np. Syria), mieszanie się do polityki wewnętrznej UE, szantaż wynikający z labilności jego zamierzeń koalicyjnych, to widać, że mamy do czynienia z typowymi dla reżymu z obecnym kultem wodza cechami charakterystycznymi.

Unia poza swoją polityką wewnętrzną i na tym polu ponosi fiasko. Jeden z dotychczasowych jej partnerów uczynił woltę, która wprawiła i tak już osłupiałych trzeszczeniem Unii w szwach eurokratów w zdumienie.

I końca tego zdumienia nie widać. Wcześniej chyba zobaczymy koniec Unii.

Pucz_1

Z pozdrowieniami Liber

0

Liber http://www.galerialiber.pl

rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję

422 publikacje
6 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758