HYDE PARK
Like

Wybory w Niemczech, co z tego dla nas?

23/09/2013
1164 Wyświetlenia
6 Komentarze
8 minut czytania
Wybory w Niemczech, co z tego dla nas?

Wynik wyborów w Niemczech jest osobistym sukcesem wychowanki komsomołu pani Merkel, która najwidoczniej z tej szkoły zaczerpnęła wzory do naśladowania, szczególnie zaś z roli, jaką odegrała jej rodaczka na carskim tronie budując przyjaźń niemiecko rosyjską głównie kosztem Polski.

0


Pani Merkel znalazła w tym dziele znakomitego sojusznika w osobie zasłużonego agenta KGB, który przyjaźń rosyjsko niemiecką zgłębił w wieloletniej służbie na terenie Niemiec.

Wzajemne budowanie współpracy dokonywane przez wieki kończyło się w carskich i cesarskich czasach I wojną światową, a w sowiecko – hitlerowskiej – II wojną i wzajemnym mordowaniem się z pożogą i zgliszczami.

Mimo tych doświadczeń ciągle obie strony powracają na drogę współdziałania.

Próba narzucenia sowieckiej koncepcji przez Chruszczowa mimo kuszących propozycji połączenia Niemiec z dodatkowym prezentem w postaci Szczecina została odrzucona przez Adenauera zbyt dobrze znającego realia tamtych czasów ażeby dać się na to nabrać i mając na względzie zależność nie tylko Niemiec, ale całej zachodniej Europy od Stanów Zjednoczonych.

Dzieło zostało jednak dokonane przy wykorzystaniu rozpadu Sowietów i oddania przez nich NRD Niemcom zachodnim bez, przynajmniej oficjalnie, żadnych warunków, a także z pominięciem stanowiska amerykańskiego.

I w tym posunięciu chyba należy dopatrywać otwarcia nowej, lub jak kto woli, ożywienia starej koncepcji współdziałania niemiecko rosyjskiej, ale już z wyraźną inicjatywą i przewagą po stronie niemieckiej. Początkowo w okresie władania Jelcyna i Kohla odbywało się to dość ostrożnie, gdyż obydwaj z racji wieku mieli w pamięci doświadczenia niedawnej przeszłości, ale ich następcy mają zupełnie inne doświadczenia z młodości i mogą działać bez zahamowań.

Obok tego dla nas podstawowego aspektu niemieckich wyborów istnieją jeszcze i inne powody, dla których mają one znaczenie nie tylko dla nas, ale i dla całej Europy.

Przede wszystkim mamy potwierdzenie niezwykłej stabilizacji niemieckich poglądów politycznych, mimo nienajlepszych wyników rządów prawicowej koalicji dla sytuacji wewnętrznej Niemiec, a przede wszystkim kosztownej ekspansji zarówno na terenie UE jak i wschodniej Europy, wyborcy niemieccy po raz kolejny poparli CDU i CSU, a może w większym stopniu osobiście panią kanclerz, czy jak wolałyby niektóre feministki „kanclerkę”. Przy raczej umiarkowanej frekwencji wyborczej /71,5 %/ uzyskanie 41,5 % głosów i osiągnięcie niemal połowy mandatów w Bundesrat należy uznać za duży sukces.

Pani Merkel wyraźnie zmierza naśladowania, a nawet prześcignięcia angielskiej „żelaznej damy” w czasie sprawowania władzy, brakuje jej jednak zarówno osobowości jak i zakresu horyzontów politycznych. Zastępuje to uporem i znacznie większymi możliwościami wykonawczymi.

Poza formalnymi uprawnieniami urzędu kanclerskiego, ma do swojej dyspozycji największy w Europie potencjał gospodarczy, który jest w tej chwili wykorzystywany dla tworzenia hegemonii politycznej.

Już obecnie osiągnięcia w tej mierze są imponujące, a jeżeli w wyniku wygranych wyborów uda się jej stworzyć większość parlamentarną bez zbytnich obciążeń na rzecz ewentualnych koalicjantów to można spodziewać się dalszych sukcesów.

Siła Niemiec tkwi w produkcji przemysłowej i eksporcie przynoszącym ponad 200 mld. dolarów rocznie nadwyżki w stosunku do importu. Równocześnie naród niemiecki poświęca spożyciu tylko trzy czwarte swego dochodu, podczas gdy Polacy ponad cztery piąte. I tak zresztą przy nominalnie 44 tys. dolarów PKB na mieszkańca jest to przeszło trzy razy więcej niż w Polsce przy 13 tys. dolarów PKB na głowę. Wprawdzie usłużny dla warszawskiego rządu GUS dokonał stosownej „ waloryzacji”, z której wynika, że Niemcom tylko dwa razy lepiej się powodzi niż Polakom, ale możemy śmiało odesłać ten zabieg do świata fantazji. Trzeba natomiast stwierdzić, że dyspozycyjny potencjał Niemiec należy mierzyć całą niespożytą nadwyżką wynoszącą okrągło 750 mld. dolarów. Ponadto w myśl zasady, że pieniądz przyciąga pieniądz – banki niemieckie kumulują nie tylko niemieckie kapitały. Nigdy jeszcze w historii Niemcy nie miały takiej przewagi nad pozostałymi krajami europejskimi.

Mając do dyspozycji mocne poparcie polityczne wewnątrz kraju i odpowiedni potencjał gospodarczy można już bez obsłonek tworzyć imperium wykorzystując zasoby krajów postsowieckich z Rosją na czele i panując nad bezbronnością europejskich krajów unijnych.

Dla Polski taki układ jest jeszcze gorszy aniżeli w XVIII wieku, bowiem już w Europie nie ma nikogo, kto mógłby się sprzeciwić niemieckim działaniom.

Pewne nadzieje można wiązać z tymi brakującymi mandatami parlamentarnymi, jeżeli miałoby to prowadzić do „wielkiej koalicji” z socjalistami to mając doświadczenia z ich metodami rządzenia można spodziewać się nacisków na zwiększony udział spożycia w niemieckich dochodach, a tym samym ograniczenia możliwości ekspansji. Dla Polski mogłoby to oznaczać możliwości zwiększenia do Niemiec eksportu towarów konsumpcyjnych. Tylko, że niemieccy socjaliści jeszcze od czasów Wilhelma II ulegają łatwo imperialnym zakusom i dlatego nie dają takiej rękojmi jak socjaliści i włoscy, francuscy czy brytyjscy laburzyści, że wymuszą na partnerze zwiększenie świadczeń socjalnych, a tym samym osłabią niemiecki potencjał ekspansjonistyczny.

Pozostaje tylko jedna droga uniknięcia groźnych nie tylko dla Polski skutków kontynuacji obecnej polityki niemieckiej pani kanclerz, która de facto spełnia rolę eksponenta potężnego niemieckiego lobby przemysłowego. Niestety w tym przedmiocie mamy jak najgorsze doświadczenia.

Wspomnianą drogą jest tworzenie w ramach UE i poza nią nowego układu krajów europejskich dążącego do solidarnego związku suwerennych państw, o czym zresztą pisałem wielokrotnie.

Przy okazji trzeba z ubolewaniem stwierdzić, że w Europie brakuje jakiegokolwiek działania w kierunku uświadamiania opinii społecznej o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą eskalacja hegemonistycznej polityki niemieckiej, a przecież podstawowym zadaniem polskiej polityki zagranicznej jest głoszenie tej świadomości, bowiem nasze doświadczenia w tym względzie są najboleśniejsze, ale przecież i innych narodów europejskich z Rosjanami i narodami byłej Jugosławii na czele też.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758