Wjeżdża kto chce i wwozi co chce
18/12/2015
1226 Wyświetlenia
3 Komentarze
4 minut czytania
Niektórzy uważają, że jest jakimś złem sytuacja, gdy każdy kto chce, może wjechać gdzie chce i wwieźć co chce. Uważają oni, że dobrym jest to, że można narysować na ziemi kreskę i powiedzieć: „kto ją przekroczy ten dostanie w mordę”, albo: „kto przejedzie przez tę kreskę z jakimś towarem, tego siłą pojmę i wrzucę do lochu”.
Ten, kto tak mówi jest jakoby dobry. Kto przekracza kreskę jest podobno zły. Moim zdaniem nie może być bardziej antywolnościowego poglądu niż takie mniemanie! Bo wolność to przede wszystkim mobilność!
Ja jestem wolnym człowiekiem i mogę jeździć gdzie chcę, z czym chcę, do kogo chcę. To jest kwintesencja wolności. Odebranie człowiekowi wolności to uwięzienie go – to pozbawienie go możliwości odwiedzenia kogo chce z czym chce. Antonimem „wolności” jest „więzienie”. Antonimem „więzienia”, jest „swoboda poruszania się” – a nie jakaś demokracja, zasiłki, „darmowa” oświata, „darmowa” służba zdrowia czy inny socjalizm.
Gdy poruszam się traktami publicznymi (oceany, morza, rzeki, jeziora, publiczne drogi lądowe) to nie muszę się nikogo pytać o pozwolenie. A na każdym innym terenie muszę się porozumieć z właścicielem i tylko z nim. Pisząc „muszę” mam na myśli moralność, a nie niemoralne prawo zamordystycznych państw, które dziś ograniczają mobilność ludzi na całym świecie.
Jeśli się z kimś umówię, i on to zaakceptuje, to mogę jego posiadłość odwiedzić kiedy chcę, z czym chcę i nic do tego jakimś politykom, czy innym zamordystom. Jak mi ktoś zabroni przejść i będzie mi ograniczał swobodę przemieszczania się siłą, będzie eskalował przemoc wobec mnie, to zgodnie z moralnością mogę go za to nawet zabić.
Kreski na ziemi uwarunkowane moralnie mogą rysować tylko właściciele – dookoła terenu, który posiadają. I nie może im nikt narzucać kogo przepuszczą, albo nie wpuszczą. „Nie może” w sensie moralnym – bo realnie to się często zdarza.
Ale żaden właściciel nie ma moralnego prawa narysować tak długiej kreski (rzędu kilkunastu kilometrów), że ona w istotny sposób utrudni przemieszczenie się kogoś z jednej strony tej kreski na drugą. Kogoś, kogo nie interesuje posiadłość tego, kto kresę narysował, ale to, co jest za nią. A już ewidentnie nikt nie ma moralnego prawa rysować takich kresek w poprzek traktów publicznych – na przykład w poprzek rzek czy ścieżek, które ludzie wydeptują przez tysiące lat.
Mam gdzieś posiadłości ludzi nieprzyjaznych, niemiłych i mi niechętnych. Chcę je omijać. Nie chcę się narzucać. Chcę odwiedzać ludzi przyjaznych, miłych i mi przychylnych. I mam do tego moralne prawo. Każdy ma. Mam to z mocy mojego człowieczeństwa, więc wszyscy to mają. Ci nieprzyjaźni, niemili i niechętni nie mają moralnego prawa utrudniać mi odwiedzania tych przyjaznych, miłych i przychylnych poprzez rysowanie jakichś kresek i obstawianie ich swoimi zbójcami, którzy będą mi sprawdzać jakieś papiery i będą mi zaglądać do moich toreb i waliz. Zajrzą to toreb, zajrzą do waliz, a nie zajrzą do dupy, gdzie mam ich socjalizm.
Grzegorz GPS Świderski
3 komentarz