W zasadzie byłbym zadowolony z tego, że Jerzy Miller przyjął mój punkt widzenia w sprawie tragedii smoleńskiej. Gdyby powiedział to 8 miesięcy temu. Teraz niech odpowie na pytanie, jak doszło do zamachu.
Zaraz po katastrofie pisałem o tym, narażając się na baty bojówek „czytelników” na www.onet.pl, że winę za katastrofę smoleńską ponosi lądowisko(unikałem określenia lotnisko, bo lotnisko to nie jest) Siewiernyj. Zarzut brzmiał: Rosjanie musieli zamknąć lądowisko, a
tego nie zrobili
więc ludzie stracili życie. To było oczywiste i bezdyskusyjne, tym niemniej w obliczu spiskowych teorii a to o winie prezydenta Kaczyńskiego, a to generała Błasika, ten punkt widzenia nie trafiał do zaślepionego antypisu. Stracono kupę czasu, a tym czasem dziś
Wprost
powołując się na wyniki badań komisji Jerzego Millera podaje, że dotarł do materiałów, wskazujących na odpowiedzialność kontrolerów. Ale jest mały problem: Rosjanie wycięli z kluczowego dokumentu ważny fragment tekstu. Zaskoczenie? Czym takim? Czyżby metody pracy
Kremla
które nie uległy po dziś dzień najmniejszej zmianie od czasów Iwana Groźnego, były nieznane naszym tęgim głowom z Platformy? Przecież nawet ikona PO, LWŻ*, doradzał ojcom III RP, by pamiętali o tym, że wprawdzie zaufanie rzecz dobra, a kontrola jeszcze lepsza. Tymczasem
Platforma
straciwszy głowę po katastrofie, nie mogąc pozbierać się ze szczęścia, wpadła w amok z miłości do Kremla, spełniając jego najskrytsze marzenia. Nie tylko oddała mu śledztwo, laptopy i komórki oficerów szczebla dowodzenia NATO, ale gotowa była zapłacić za to publicznym
upokorzeniem Polski
kompromitacją państwa, jego najwybitniejszych obywateli. Rosjanie wycinali i wycinać będą z dokumentów co chcą, tak samo jak doklejali i doklejać będą. Trop na wieżę jest już wyjaśniony. Wiem, że nieświadomie lub świadomie była ona elementem zamachu,
moim zdaniem
– a to tylko jedna z teorii, i nie upieram się przy tym, że jest to teoria jedyna i najlepsza – wyrok śmierci na prezydenta RP wydał urzędnik w Moskwie(do ustalenia, z czyjego polecenia) który rzucił do słuchawki „a może im się uda” wiedząc, że się to udać w żadnym razie nie może.
*Lenin wiecznie żywy
Post scriptum: droga do prawdy jest trudna i mozolna. Ale jest w nas dość wiary i siły, by iść ją dalej. Jesteśmy to winni Polsce, a Polska to nie jest dla nas puste słowo z pogadanki o wyższości grillowania nad wywieszeniem flagi państwowej.