Premier Węgier Viktor Obran potępił narodową partię Jabbik zarówno słownie jak i paradnie za to, że jej członkowie zechcieli wiedzieć, które z osób zasiadających w rządzie i parlamencie, mają podwójne obywatelstwo Węgier i Izraela.
I już w poniedziałek za swój rejtański czyn nad Dunajem otrzymał stosowne podziękowania od Żydowskiego Związku Gmin Wyznaniowych na Wegrzech.
W zasadzie ilu parlamentarzystów węgierskich z obywatelstwem Izraela popija Egri Bicaver nad Dunajem nie powinienem się interesować tak jak wielu nad Potomakiem nie interesuje się kto z kongresmenów czy sentatorów ma obywatelstwo Węgier.
Jak fama glosi, nad Wisłą mocniejsze są papiery brytyjskie albo pochodzenienie niemieckie wśród rządzących. Ale to wszystko ma się nijak do papierów Izraelskich wśród elit, o które u nas kulturalnie nawet nie śmie nikt pytać. Od wieków Żydzi w Polsce byli dobrze zadomowieni, czuli i czują się u nas jak w domu a może nawet i lepiej. Ani na Wiejskiej ani w Belwederze nie muszą się oglądać za jakimś tam Hamasem bo już na to stosowne służby Dziadzi, albo zagraniczne zaprzyjaźnione, nie pozwolą aby ktoś taki uwił sobie nawet najmniejsze gniazdko; a tym bardziej żeby wyskoczył z jakimś podchwytliwym pytaniem.
Nie znaczy to od razu, że u nas te proporcje są gorsze lub lepsze od Węgrów. Zarówno u nich jak i u nas takie sprawy załatwiane są po gentelmeńsku, czego przykład dał Orban. A zasadę na nowe czasy wymyślił wczesniej prezydent Clinton : Nie pytaj i nie mów.
Czy premierowi Orbanowi była znana historia prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej śp Edwarda J. Moskala, który nieopacznie poddał w wątpliwość czy kongresmenem Stanów Zjednoczonych może być człowiek, który służył w armii Izraela? Wtedy, przed laty co bardziej kowbojscy z krwi i kości Amerykanie miewali takie rozterki. Okazało się że czas kowbojów przeszedł w USA bezpowrotnie a bankierzy dbają swoje rozrachunki więc na koncie prezesa Moskala wpisano antysemita. Tak czy owak Orban konto ma nadal czyste.
Ostanie wybory prezydenckie w Stanach wykazały, że kierunek na proizraelskie zmiłowania jest na tyle ważny, że republikańscy kandydaci prześcigali się w deklaracjach ktory z nich dłużej był w izralelskim kibutzu na praktyce zdobywając tam, zapewne niezbędna późniejszemu prezydentowi USA wiedzę. Tego czy premier Viktor Orban w kibutzu zdobywał wykazana ogładę nie udało mi się doszukać.
Czy można przypuszczać, że przemaszerowanie Orbana przez Bydapeszt rozwiało rozterki partii Jabbik? Jan Pietrzak ma na takie dylematy gotową receptę: czy te oczy mogą kłamać? …
Waldemar Glodek
