Minister Rostowski założył wpływy z mandatów w 2013 roku w wysokości 1,5 mld zł i w związku z tym, że w tym roku wpływy z tego tytułu wyniosą około 50 mln zł, to zakładany wzrost jest aż 30-krotny.
1. Pamiętacie państwo jeszcze parlamentarną kampanię wyborczą w 2007 roku. Mimo tego, że Jarosław Kaczyński po utracie sejmowej większości, zdecydował się zaledwie po 2 latach rządzenia Prawa i Sprawiedliwości na przedterminowe wybory, był atakowany z każdej strony, dosłownie za wszystko.
Jest jeszcze na YouTube filmik pokazujący jak lider ówczesnej opozycji Donald Tusk, mówi o złym stanie dróg i jednoczesnym stawianiu radarów, co ma oznaczać nie tylko gnębienie kierowców przez władzę ale także jeszcze jedną formę powszechnego kontrolowania obywateli.
Ten fragment przemówienia Tusk kończy „zgrabną” puentą, „że tylko facet bez prawa jazdy może tak gnębić kierowców i wydawać tyle pieniędzy na fotoradary”.
2. Minęło zaledwie 5 lat, zbudowano wprawdzie trochę nowych dróg (trudno ich było nie budować skoro rząd Prawa i Sprawiedliwości wynegocjował w Unii aż 68 mld euro na fundusz spójności z czego dużą część przeznaczono na tego rodzaju inwestycje) ale karanie kierowców mandatami przybiera wręcz monstrualne rozmiary.
Jednak równocześnie trwają wielkie zakupy nowych fotoradarów (gospodarzami wszystkich przy drogach krajowych do końca 2014 roku ma się stać ostatecznie Inspekcja Transportu Drogowego), a ze środków europejskich tzw. systemy odcinkowych pomiarów prędkości za setki milionów złotych.
Tylko ze względu na kłopoty wynikające ze stosowania ustawy o zamówieniach publicznych, przesunął się zakup 300 zestawów fotoradarowych, które zostaną zainstalowane z paromiesięcznym opóźnieniem w 2013 roku.
3. Dlaczego o tym wszystkim piszę. Otóż w ostatni czwartek odbyła się w Sejmie debata nad informacją rządu o stanie bezpieczeństwa na drogach w roku 2011, z której oczywiście wynikało, że postęp w tym zakresie, jest oczywiście imponujący.
Zabierałem głos w tej debacie, próbując ustalić jakich to wpływów z mandatów karnych od kierowców zażądał od resortu transportu minister Rostowski, bo to on właśnie corocznie wyznacza plan w tym zakresie.
Zainspirowała mnie do zadania tego pytania, informacja jaką znalazłem w omówieniu projektu budżetu na 2013 rok, gdzie w kategorii niepodatkowych dochodów budżetowych znalazły się wpływy z opłat, kar i grzywien oraz odsetek od nich, których przewidywane wykonanie w 2012 roku ma wynieść 16, 2 mld a już w 2013 roku, mają one wzrosnąć do 20,2 mld zł czyli dokładnie aż o 4 mld zł.
Odpowiadający na pytania posłów wiceminister Jarmuziewicz nie potrafił (a raczej nie chciał odpowiedzieć na to pytanie, zasłaniając się niewiedzą) ile z tego wzrostu przypadnie właśnie na mandaty karne pobierane od kierowców. Zażądałem odpowiedzi na piśmie ale minister ma na to aż 30 dni.
Już teraz ustaliłem jednak, że minister Rostowski założył wpływy z mandatów w 2013 roku w wysokości 1,5 mld zł i w związku z tym, że w tym roku wpływy z tego tytułu wyniosą około 50 mln zł, to zakładany wzrost jest aż 30-krotny.
Gdyby tego rodzaju zamierzenie zostało ogłoszone podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości, związane z rządem media zrobiłyby z tego temat na przynajmniej kilka dni, skoro w 2007 roku cytowana wyżej wypowiedź Tuska była eksploatowana wielokrotnie, a była skutkiem zakupu kilkunastu nowych radarów bez przewidywania wzrostu wpływów budżetowych z karania mandatami kierowców.
Wygląda na to, że Platformie trzeba będzie się zrewanżować podobnym filmem, który pokazałby jak to Donald Tusk zdecydował się ratować wpływy budżetowe w 2013 roku poprzez łupienie kierowców i to na skalę 30- krotnie większą niż jeszcze w 2012 roku.
A swoją drogą jak musi się czuć człowiek, który w swoim publicznym działaniu tak wiele razy posługiwał się kłamstwami, które za każdym razem,okazują się jednak mieć krótkie nogi?