Od JE Grażyny Bernatowicz dowiedzieliśmy się, że w MSZ pracuje 131 b. TW służb PRL.
Od JE Grażyny Bernatowicz dowiedzieliśmy się:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/131-bylych-tw-sluzb-prl-pracuje-w-msz,1,5231492,wiadomosc.html
że w MSZ pracuje 131 b. TW służb PRL.
Szczerze pisząc: nie wiem, po co w MSZ aż tylu pracowników. Dobrze jednak byłoby wiedzieć:
1) Ilu w MSZ pracuje b. oficerów służb specjalnych (SS) ?
2) Ilu w MSZ pracuje TW i oficerów obecnych służb specjalnych?
Dobrze też byłoby wiedzieć, ilu w MSZ pracuje agentów obcych służb specjalnych – ale tego nasz kontrwywiad nie wie – a jeśli coś wie, to nie powie.
Dobrze byłoby wiedzieć, czy w MSZ w ogóle jest ktokolwiek, kto nie jest bezpieczniakiem lub agentem?
Nie chcę też wiedzieć – jestem o tym przekonany, ale pewność nie jest konieczna – czy np. agentką SS III RP jest pani będąca szefowa związku Polaków w pewnym ościennym państwie – chciałbym jednak, by nie czyniono z Polonii mięsa armatniego, za nasze pieniądze.
3) Dobrze byłoby wiedzieć, ilu TW i oficerów b. SS PRL pracuje w innych urzędach państwowych?
Ja nie chcę robić z tego wielkiego halo: oficerowie i agenci SS to ludzie świetnie ulokowani w poszczególnych krajach i miejscach – i mogą nam oddawać cenne usługi. Ja nie jestem na nich cięty. Przypominam, że w 1920 roku wszyscy wyżsi oficerowie Wojska Polskiego byli oficerami państw zaborczych – i co z tego?
Warto jednak sobie to uświadomić. I zdać sobie sprawę, że jeśli dziś jest jeszcze tylu TW SS PRL – to ilu ich było w 1992, gdy zgłaszałem w Sejmie Uchwałę Lustracyjną…
Do tego stopnia nie jestem cięty na przeszłość, że popieram p.Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, który potępia odpiłowanie słowa „LENIN” ze Stoczni im.Lenina. To jest świadectwo historii – jeśli dzieci mają nienawidzieć Lenina, to powinny czasem zobaczyć coś, na czym ta ksywka jest umieszczona!
Leninowi należy publicznie wygrażać pięścią i go opluwać – ale musimy mieć co opluwać. Ci, co odpiłowali ten napis mogą równie dobrze odpiłować np. napis „ARBEIT MACHT FREI” znad wejścia do obozu w Oświęcimiu.
Świadectwa przeszłości – nawet, jeśli jej nienawidzimy, powinny pozostać na miejscu. W rozsądnych rozmiarach, oczywiście.
Ja na miejscu działaczy „S” urządziłbym raczej palenie kukły Lenina pod bramą Stoczni…