„Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło” (Mt 13,33)
Dobrze słuchajmy co mówi do nas Jezus: „Aż się wszystko zakwasiło.” – wszystko! Aby osiągnąć Królestwo wszystko musi się najpierw zakwasić. Nie można zakwasić się w połowie, albo jednej miary albo dwóch miar, muszą się zakwasić wszystkie trzy aby osiągnąć pełną obecność Nieba w swoim życiu. Warto więc zwrócić uwagę że mowa jest o trzech miarach przestrzeni czy też inaczej mówiąc drogi Królestwa. Drogi w góry.
Czy to przypadek że Jezus mówi o miarach? Do czego odnoszą się te trzy miary? Czy w tym co mówił Jezus może być coś co jest bez znaczenia? Nie ma przypadków w świecie i sam Jezus wszystko co mówił ważył i nie wypowiadał żadnego słowa bez potrzeby. Trzy miary mąki symbolizują trzy etapy rozwoju duchowego które można wyraźnie rozróżnić ze względu na ich charakter. Miara Syna, Miara Ducha Świętego i Miara Ojca. Co to znaczy w praktyce? To znaczy że musimy się tak jak to ciasto zakwasić,najpierw wziąć zaczątek właściwej nauki i w niej postępować, trwać, tak długo aż się wypełni miara i wszystko zakwasi, aby się rozwinąć najpierw w duchu Syna, następnie w Duchu Świętym i w końcu duchu Ojca. Wszystkie te miary są kolejnymi etapami drogi uzdolnienia duszy, ale na kolejnych etapach nie rozumiemy jeszcze całości, nie mamy pełnego poznania Boga. Musimy wypełniać prawo i trwać w nim doskonale aby wspiąć się na szczyt. Trzeba zacząć proces i go ukończyć aby zrozumieć wszystko. Miarą syna jest bycie posłusznym synem, wstąpienie na ścieżkę tej miary i postępowanie na niej do czasu nauczenia się – wypełnienia synostwa. Miarą ducha jest narodzenie się z ducha i nauczenie się go podobnie jak w przypadku syna, rozwinięcie tego ducha na drodze do poznania trzeciej miary która jest miarą Ojca, którą tak samo trzeba przejść do końca. Na każdym z tych etapów przechodzimy drogę w rozwoju duszy która prowadzi nas do następnego wyższego poziomu uzdolnienia. Kiedy jesteśmy w kolejnych miarach nie wiemy co jest na końcu, jak wygląda ukończone dzieło. Jacy będziemy my sami po pełnej przemianie. Nie znamy jeszcze całkowicie Prawdy która pojawia się ostatecznie tylko wtedy kiedy dopełnią się wszystkie miary. Musimy więc zaufać i wytrwać. Na tej drodze istnieje możliwość powiedzenia Bogu – „nie” w każdej chwili. Historia o upadłych aniołach mówi nam właśnie o takiej możliwości i przestrzega pokazując konsekwencjach takiego postępowania – potępienie duszy na wieki, czyli bez możliwości powrotu. Jeśli zaufaliśmy Bogu i poszliśmy tą ścieżką to musimy pamiętać że na niej będą pojawiać się pokusy, aż do samego końca. Kiedy Abraham zaufał obietnicy Boga narodził mu się Syn, następnie Bóg zarządał aby tego syna oddał w ofierze. To znaczy że czekają nas na drodze do nieba naprawdę poważne wyzwania którym musimy sprostać w doskonałej pokorze wobec Boga, ludzi i świata. Musimy wytrwać i uczyć się tak długo zaufania jak długo to będzie potrzebne abyśmy wchodząc na kolejny poziom nie zagubili się. Dlatego też niewskazany jest wszelki pośpiech, wszelka pycha ale trzeba się umacniać w pokorze. Nawet sam Jezus który szedł miarowo i wiedział co robi był kuszony będąc w stanie łaski. Widać więc wyraźnie że nie ma wyjątkówe, a uzdalnianie duszy trwa aż do samego końca wędrówki na szczyt. To również pokazał nam Jezus przez fakt śmierci na krzyżu którą przyjął nie walcząc, wiedział bowiem że lepiej jest oddać swoje życie nawet jeśli zaistnieje taka wyjątkowa sytuacja niż powiedzieć Bogu „nie” i zatracić swoją duszę. Złe duchy koniecznie chcą nas oderwać od ścieżki Królewskiej, a czym wyżej jesteśmy tym mniejsza nieuwaga z naszej strony może się skończyć dla nas tragicznie. Tak jak żona Lota, która obejrzała się za siebie i zamieniła się w słup soli. Trzeba być doskonałym w pokorze i posłusznym całkowicie woli Ojca. Tak jak posłusznym był Abraham i sam Jezus. Można odrzucić synostwo, można zasmucić lub znieważyć Ducha i odpaść z drogi. Można dać sobie wmówić że jest się wszechmocnym i oderwać się od góry, zacząć fruwać i próbować wlecieć na wyższy poziom. Zostanie się strąconym i spadnie na zawsze. Im wyżej się weszło tym upadek ma poważniejsze konsekwencje.
Jeśli rozwiniemy w sobie miarę Syna ale nie zachowamy wszystkich wymogów Ojca wtedy nie wejdziemy na drogę drugiej miary z Ducha, a jeśli wejdziemy w jakiś sposób na miarę Ducha (przez przemianę ducha lub sąd i ułaskawienie, zmartwychwstanie) a spoczniemy lub zawrócimy na ścieżkę życia to nie wejdziemy na miarę Ojca. A pełne poznanie i świadomość Królestwa Niebiańskiego jest stanem pełnego zakwaszenia naszej duszy a nie tylko częściowego i dopiero na końcu tego procesu rozumie się wszystko, kiedy wszystko się właściwie zakwasi, dopiero wtedy otwierają się przed nami przestrzenie Nieba i widzimy wszystko wyraźnie. Dopiero na szczycie zdajemy sobie sprawę jaką drogę przeszliśmy. Dlatego też trzeba wiedzieć co się robi i zachowywać właściwą miarę na drodze rozwoju, w życiu, inaczej możemy niewytrzymać i spaść.
Na każdym etapie drogi do Królestwa musimy przestrzegać bożego prawa. Musimy być doskonali w powstrzymywaniu swoich żądz wobec siebie i wobec innych. Tylko w doskonałej pokorze tak jak pokazał Jezus jest zwycięstwo.
Dlaczego właśnie o tym jest mowa w ten sposób? Człowiek chodzi po ziemi ale nie obejmuje całości, staje przed wyzwaniem wejścia na wysoką górę z której będzie wszystko widział, wspina się więc na tą górę, ale nie zna drogi i nie widzi całości dopóki nie wejdzie na sam szczyt. Ludzie idąc do góry wchodzą na drogę królewską ale nie wiedzą, nie mają świadomości że wspinając się coraz wyżej grozi im niebezpieczeństwo. Nie wiedzą też co jest na szczycie i jak wygląda stamtąd świat, nie mają pełnego poznania Ojca. Muszą mu zaufać i wytrwać na drodze do góry. Droga jest trudna, kręta, nie widać z niej zbyt wiele.
Dlatego właśnie nauki Zbawiciela są jedynie pełne ponieważ pokazują cały obraz, całą drogę do Królestwa. Jezus jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem. Kto przez niego wchodzi do nieba, przez jego zaczyn, ten zna drogę. Ten wejdzie i wyjdzie.