Pamiętam sekwencję wydarzeń z lutego 2016, gdy do prezesa IPN zgłosiła się wdowa po Czesławie Kiszczaku z propozycją sprzedaży dokumentów i nie udało się jej namówić, by sobie poszła. Gdy stało się jasne, że afery nie da się zatuszować, połowa „niezależnych komentatorów” jęła biadać, co też w...